Jakie są plusy i minusy samorządu w 25-leciu?

Jakie są plusy i minusy samorządu w 25-leciu?

Krzysztof Janik, b. przewodniczący SLD, b. szef MSWiA Rozszerzył się obszar władzy. Zostały dopuszczone nowe grupy społeczne i rzeczywiście znaleźli się gospodarze wielu Polsk lokalnych. Samorząd jest bardzo dobrym inwestorem, większym niż rząd. Plusem jest też to, że ukorzenił on partie polityczne bez względu na barwę. Minusem jest oligarchizacja władzy i niechęć do trwałego budowania lokalnego życia społecznego, w tym lekceważenie rad osiedli czy sołectw, bo wójt uznał, że on jest wystarczająco zdecentralizowany. Pojawia się też niechęć do innowacyjności, bo samorząd skupił się na mieniu komunalnym, kanalizacji, wodzie, a odpuścił sobie przepisy ustawy mówiące o lokalnym życiu gospodarczym, kulturalnym itd. Prof. Piotr Gliński, socjolog, PAN Z jednej strony, to jedna z najbardziej udanych reform po 1989 r. Samorządy uczą ludzi demokracji. 80% uważa, że nie ma wpływu na poziomie ogólnopolskim, ale już na poziomie lokalnym taki wpływ dostrzega prawie połowa. Samorząd funkcjonuje sensownie, ale nierzadko staje wobec olbrzymiej skali kłopotów. W wielu miejscach władze samorządowe stają się sitwami i popełniają nadużycia, mamy tam do czynienia z marnotrawstwem środków. Samorządy są też bardzo zadłużone. W polskiej samorządności jest kilka deficytów, a więc deficyt finansowy, spowodowany niedostosowaniem dotacji centralnych do zakresu zadań, jest dysfunkcja klientelistyczna, deficyt etatystyczny, dysfunkcja autokratyczna, a także biurokratyczna. Jest wreszcie deficyt środków europejskich. Samorządy są po prostu bardzo różne. Jan Czubak, sekretarz Stowarzyszenia Rzeczpospolita Obywatelska Narzekamy na niską frekwencję, niektórzy w ogóle chcieliby likwidować powiaty, ale bez tego nie byłoby żadnej kontroli społecznej nad gminami i miastami. A tam ludzie decydują bezpośrednio. Nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli, ale na pewno lepiej, niż gdy decyzje przychodziły z samej Warszawy albo z miasta wojewódzkiego. Witold Gintowt-Dziewałtowski, senator W tej dziedzinie przeprowadziliśmy rewolucję, która się powiodła. Daliśmy społeczności lokalnej prawo do samorządzenia. Decyzje dotyczą 80% potrzeb ludzkich. Ta rewolucja dokonała się siłami i Unii Wolności, i SdRP, i wszystkich, którzy uwierzyli w prawo do stanowienia o sobie i po to wybierali samorząd. To delikatna materia, stąd wynikają także skłonności wszystkich rządów i ministrów finansów, aby pewne działania wykonywać kosztem samorządów, niekiedy nawet nie dając im środków, tylko przydzielając zadania z myślą, że samorząd i tak sobie poradzi. Samorządy wyłoniły ludzi rozumiejących potrzeby środowiska i działających nie dla pieniędzy czy zaspokajania własnych potrzeb. Jednak pojawili się też „szeryfowie”, których interesuje wyłącznie statystyka i którym pomieszały się sposoby rządzenia z dyktaturą. To już choroba, której trzeba zaradzić. Może wprowadzić kadencyjność na stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów? Dr Sebastian Kozłowski, b. redaktor naczelny „Przeglądu Samorządowego”, politolog, UW Samorządy stały się kluczem do decentralizacji państwa. Idea lokalizmu zatriumfowała, o czym świadczą nazwy komitetów wyborczych, w których powtarzają się słowa: nasze, nasi, tutaj, tutejsi. Do tego od 2002 r. mamy w samorządach wybieralną jednoosobową egzekutywę. Społeczności identyfikują się więc z lokalnym liderem, którego nazwisko jest też szyldem dla niektórych komitetów. Wprowadzenie takiej zmiany miało usprawnić działanie zarządu, ograniczyć deliberowanie, aby ludzie mieli poczucie, że wybierają kogoś lepszego. Poczucie takie jest, jednak brakuje jednoznacznych dowodów, że rządzenie staje się jakościowo lepsze. Są też zjawiska niepokojące. Pojawiają się różnego rodzaju układy paternalistyczno-klientelistyczne, wójt jest wszechmogącym gospodarzem i wybiera się go po raz kolejny, jest nieusuwalny. Reforma zmniejszyła też liczbę radnych, aby nie obniżać diet, ale to nie był dobry pomysł, bo ciała lokalne niewiele mogą wobec wójta, on może rządzić sam i rada do niczego mu niepotrzebna. Lepiej by było obniżyć diety radnych, a nie ich liczbę. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 45/2014

Kategorie: Pytanie Tygodnia