Sytuacja jest dziwna. Rządzi niby PO, PSL ją wspiera, ale i powstrzymuje, nie pozwalając np. tknąć KRUS, a bez reformy tego stanowego archaizmu nie może być mowy o reformie systemu emerytalnego. Nie jest też dla nikogo nowością, że PSL ma nie tylko wszechstronność koalicyjną, ale gotowe jest w każdych warunkach ją zrealizować, zawierając koalicję z każdym, kto mu to zaoferuje, a jeśli złożyłoby się tak, że miałoby dwóch koalicjantów do wyboru, wybierze tego, kto da mu więcej. To „więcej” oczywiście nie w sensie programowym, ale w sensie jak najbardziej nomenklaturowym. Więcej resortów, więcej stanowisk… PiS jest opozycją totalną, w dodatku pozasystemową, nie mieści się w swych wizjach w demokratycznym porządku. Chce państwa totalnego, z jedną wizją historii, jedną wizją społecznego ładu, jedną wizją patriotyzmu, jedną wizją edukacji, krótko mówiąc, jedną wizją wszystkiego, co tylko wymyśli Jarosław Kaczyński. A wizje te wyrastają na ogół z obsesji. Rozumie to mniej więcej trzy czwarte społeczeństwa, więc PiS nie ma możliwości wygrać wyborów. Na samodzielne rządzenie nie ma zatem szans, chyba że w jakiejś egzotycznej koalicji. Nawiasem mówiąc, już raz tak rządziło, odnawiając Polaków moralnie wespół ze słynącą z moralności Samoobroną. PJN, jeśli do Sejmu wejdzie, co jest coraz bardziej prawdopodobne, to PiS bez Kaczyńskiego, ale z jego programem. Jedyną realną alternatywą dla słabnącej Platformy i jedyną rzeczywistą opozycją jest – a ściślej rzecz ujmując, w tej sytuacji mogłoby być – SLD. Ta okoliczność niestety zdaje się SLD przerastać. Co prawda Sojuszowi poparcie w sondażach ostatnio nieco wzrosło (gdzie ma pójść elektorat centrowy, w ostatnich wyborach głosujący na PO, teraz nią coraz bardziej rozczarowany? do PiS?), ale to wciąż za mało, nie tylko by rządzić, ale nawet by być znaczącym partnerem w koalicji, czymś więcej niż przystawką. SLD musi być opozycją poważną. Czytam w prasie, że SLD do wyborów pójdzie z dwoma głównymi postulatami: będzie się domagać liberalizacji ustawy antyaborcyjnej oraz uchwalenia ustawy o in vitro. Pomijam już to, że obydwa te tematy „prowadzi” poseł Marek Balicki, który, nawiasem mówiąc, członkiem SLD nie jest. Obydwa tematy są ważne, ale przecież dla większości Polaków nie najważniejsze. Wygląda na to, że SLD nie bardzo potrafi zbudować szeroki lewicowy program, w którym umie się odnieść do wszystkich najważniejszych problemów. W dodatku odnieść się z pozycji lewicowych. Okazuje się, że ostatnio największą siłą opozycyjną, najpoważniejszym krytykiem rządu jest nie opozycja, ale… Leszek Balcerowicz. Jakie jest stanowisko SLD w tym fundamentalnym dla państwa sporze? Jakie jest stanowisko SLD w sprawie OFE i całego systemu emerytalnego? To, że stan finansów publicznych jest dramatyczny, wiadomo. Co SLD ma do zaoferowania? W polityce zagranicznej zupełny impas w stosunkach z Litwą. Jakie jest stanowisko SLD w tej sprawie? PiS swoją polityką historyczną obudziło demony nacjonalizmu i ksenofobii. Platforma, bojąc się, że PiS zarzuci jej brak patriotyzmu, chcąc nie chcąc, drepcze za nim. Kto ma odwagę się temu przeciwstawić? Szczególnie czy taką odwagę ma SLD? Prawica przyznała sobie monopol na historię i rolę w historii. Czy SLD ma odwagę i dość siły, by się temu przeciwstawić? Czy ma odwagę bronić dorobku polskiej lewicy od Waryńskiego przez Okrzeję, Daszyńskiego po Ciołkosza czy nawet KOR? A jeśli ma odwagę, to czy starcza mu wiedzy, umiejętności i determinacji? Jak dotąd tego nie widać. Czy ma odwagę (a także umiejętności), by się zmierzyć z historią Polski, zabrać stanowczo głos w sprawach polsko-żydowskich, polsko-ukraińskich, polsko-rosyjskich? Jakie jest jego stanowisko w sporze o kolejną książkę Grossa, jakie w rozliczeniu z II RP czy PRL? Czy lewica tak samo definiuje patriotyzm jak prawica? Czy tak samo polską rację stanu, czy tak samo tolerancję? Jesteśmy świadkami odchodzenia, i to w skali europejskiej, od ideału świata pojmowanego jako ojczyzna praw człowieka. Wypowiedzi takie jak ta Sarkozy’ego o sądach, postępowanie wobec Romów, wypowiedzi Merkel o imigrantach jeszcze kilkanaście lat temu skończyłyby karierę każdego polityka zachodnioeuropejskiego. Dziś przechodzą bez większego oddźwięku. W ten nowy klimat odchodzącej od ideałów praw człowieka Europy wpisują się niektóre wypowiedzi Donalda Tuska, np. ciąg zdumiewających wypowiedzi na temat kastracji przestępców seksualnych i dywagacje premiera na temat godności ludzkiej (a raczej jej braku) przestępców czy ciągłe próby zaostrzania kodeksu karnego, i tak jednego z najbardziej represyjnych w Europie. Jakie
Tagi:
Jan Widacki