Olimpiada zimowa

Olimpiada zimowa

Ktoś ambitny umyślił sobie, że dobrze by było, gdyby zimowe igrzyska olimpijskie odbyły się w Krakowie i Zakopanem. Argumenty „za” są standardowe: przyniosłoby to Polsce w ogólności, a Krakowowi w szczególności światową sławę i rozgłos. Poprawiłoby infrastrukturę, a w ogóle to zarówno Polska, jak i Kraków oraz cały region dobrze by na tych igrzyskach zarobili. Sceptycy odpowiadają, że na olimpiadach od lat nic się nie zarabia, przeciwnie – traci, utrzymanie poolimpijskich obiektów kosztuje, a Kraków, jeśli nie jest na świecie znany jako dawna stolica Polski, miasto zabytków, kultury i ośrodek nauki, to przydanie mu jeszcze epitetu: „miasto, w którym odbyła się olimpiada zimowa”, niewielki będzie miało wpływ na jego prestiż. Nie ma też żadnych podstaw do przypuszczeń, że z tego powodu wzrośnie liczba turystów zagranicznych odwiedzających Kraków.Problem w tym, że dyskusja dawno już się oderwała od rzeczowych argumentów i przeniosła się na płaszczyznę emocjonalno-irracjonalną. Zwolennicy krakowskiej olimpiady zarzucają przeciwnikom, że nie chcą rozsławiać imienia Polski w świecie, a zatem demonstrują ewidentny brak patriotyzmu. Tego akurat zwolennicy olimpiady zdają się mieć w nadmiarze.Kraków i Zakopane, w którym musiałyby się odbyć zawody w dyscyplinach alpejskich, łączy kręta i wąska droga krajowa nr 7, potocznie zwana zakopianką. Zbudowana w latach 30. XX w. przez ostatnie kilkadziesiąt lat została tylko nieznacznie zmodyfikowana. Początkowe 30 km z Krakowa do Myślenic jest od czasów Gierka dwupasmówką, ale bez bezpiecznych skrzyżowań bezkolizyjnych, a więc nie ma nawet statusu trasy szybkiego ruchu. W ostatnich latach udało się z trudem przedłużyć tę dwupasmówkę o kolejnych kilkanaście kilometrów. Przebudowa drogi, dobudowanie drugiego pasma na odcinku z Nowego Targu do Zakopanego, rozwiązanie skrzyżowań w Białym Dunajcu i Poroninie, nie może ruszyć od lat. Trasie szybkiego ruchu sprzeciwiały się miejscowe samorządy. Wójt Szaflar pisał do władz najwyższych protesty, że taka trasa rozdzieli „jedność parafii Szaflary”, krótko mówiąc, że oddzieli część parafian od kościoła, utrudniając tym z drugiej strony drogi dotarcie na msze lub nieszpory. Dla ratowania frekwencji na nieszporach wójt proponował, by przez jego gminę puścić trasę… tunelem. Pojawiła się także jakaś firma góralsko-chicagowska, która deklarowała, że puści przez gminę Szaflary szybką kolej napowietrzną, w dodatku jednoszynową. Przechodzenie na nieszpory pod linią tej kolei nie byłoby utrudnione, przeciwnie – zupełnie swobodne, jedność parafii zostałaby zachowana, tyle że – jak się okazało – firma nie była zbyt poważna, dotąd, zdaje się, jeszcze nic, w szczególności żadnej kolei napowietrznej, nie wybudowała, nie jestem pewien, ale chyba już nie istnieje. Nikt też, zdaje się, nie pytał, kto miałby być inwestorem, bo przecież nie parafia.Waleczny wójt Szaflar w licznych listach protestacyjnych wyrażał nawet przypuszczenie, że projekt poszerzenia zakopianki jest ukrytym zamiarem wyniszczenia ludności góralskiej. Ostatnio wójt nieco się uspokoił, ale jego rolę przejęło Stowarzyszenie Federacja Obrony Podhala, które za jeden z celów postawiło sobie niedopuszczenie do poszerzenia zakopianki. Jeśli się nie mylę, na czele tej bohaterskiej formacji stoi ciotka Jagny Marczułajtis, czołowej orędowniczki olimpiady. Może by panie uzgodniły w rodzinie, fcecie ty olimpiady, cy nie fcecie?Jak bez zasadniczej modernizacji zakopianki robić igrzyska w Krakowie i Zakopanem? Obecnie trasę nieco ponad 100 km przebywa się w półtorej godziny do dwóch. W weekendy, zwłaszcza przy dobrej pogodzie, gdy więcej ludzi wyjeżdża w góry, korki na trasie (przy wyjeździe z Krakowa, przy końcu dwupasmówki w Lubniu, przed światłami w Skomielnej i Klikuszowej, wreszcie przy wjeździe do Zakopanego) wydłużają czas przejazdu do trzech godzin. Pod koniec ferii, przy zmianach turnusów wakacyjnych czas przejazdu tych 100 km jeszcze bardziej się wydłuża. A nie daj Boże, żeby na tej trasie doszło do jakiegoś wypadku (zakopianka należy do bardziej wypadkowych w Polsce), wtedy na przejechanie owych 100 km potrzeba nawet pięciu godzin. Tyle samo trzeba było jechać, gdy w Zakopanem rozgrywano Puchar Świata w skokach narciarskich, a skakał Adam Małysz. Można sobie wyobrazić, jaki byłby ruch, gdyby ludzie spieszyli na zawody olimpijskie. I jakie byłyby korki!Połączenia kolejowe? Owszem. Dzięki cesarzowi Franciszkowi Józefowi na przełomie XIX i XX w. wybudowano linię kolejową z Krakowa do Zakopanego, którą w latach 70. XX w., dzięki sekretarzowi Edwardowi Gierkowi, zelektryfikowano.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2014, 2014

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki