Dla paru pokoleń Polaków prymas Józef Glemp był postacią szczególną, bo miał – nie tylko z racji sprawowanych funkcji – wielki wpływ na ludzi wierzących, ale też mając za sobą ich poparcie, wpływał na bieg wydarzeń w Polsce. Człowiek, który przez 28 lat sprawował funkcję prymasa, był nie tylko twarzą Kościoła. Miał z tego tytułu również realne, i to bardzo duże, możliwości wpływania na decyzje państwa i jego struktur. Nie tylko po 1989 r., lecz także w końcówce PRL. Historia za jego czasów tak przyśpieszyła, że sprostać jej wyzwaniom mogli jedynie ludzie wyrastający ponad przeciętność. Czy Józef Glemp uniósł ciężar, który włożono mu na barki po śmierci prymasa Wyszyńskiego? Z całą pewnością. Bo gdy z dystansu spojrzymy na te najważniejsze wydarzenia naszej najnowszej historii, w których brał udział, to zobaczymy postawę godną szacunku. Postawę człowieka środka. Ostrożnego, ale taką ostrożnością, która jest bliższa roztropności i szukaniu porozumienia. Zobaczymy człowieka szukającego zgody i unikającego konfliktu. Hierarchę stawiającego na dialog. A że u nas nie są to cnoty szczególnie docenianie, to przy wielu okazjach prymas mógł usłyszeć bardzo niepochlebne komentarze. Może i zrozumiałe wtedy, gdy je w gorączce wypowiadano. Ale dziś rażące uproszczeniami, naiwnością albo złą wolą ówczesnych krytyków Glempa. Po latach lepiej widać, że prymas Glemp w najważniejszych momentach umiał wyważać racje i zwykle obierał taki kierunek, który dla państwa i ogółu jego obywateli, nie tylko wierzących, miał sens i przynosił ludziom więcej pożytku. Tak było, gdy 13 grudnia 1981 r., w dniu wprowadzenia stanu wojennego, w czasie kazania powiedział: „Proszę was na kolanach, nie zaczynajcie zabijać się nawzajem”. Bardzo bał się rozlewu krwi i bratobójczych walk. Czy ktoś mu dziś z ówczesnej postawy zrobi zarzut? A wpływ prymasa na sukces Okrągłego Stołu? Niemożliwy bez porozumienia Kościoła z gen. Jaruzelskim. A wsparcie dla uchwalenia konstytucji w 1997 r.? Albo opowiedzenie się za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej… Dziś te wybory prymasa wydają się oczywiste. Ale proszę sięgnąć do ówczesnej prasy. Jakie były wtedy emocje na prawicy. Jak blisko było do zwycięstwa zupełnie innych koncepcji. Przecież rozstrzygnięcia zapadły małą różnicą głosów. Warto o tym przypominać, bo ta różnica była też jedną z zasług prymasa. Oczywiście przez te wszystkie lata był i jest pakiet różnic między Kościołem Glempa i lewicą. Trudno zresztą, by w sprawach światopoglądowych było inaczej. A i lewica ma przecież różne odcienie. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański