Kobczyki w skali świata są uznane za gatunek bliski zagrożenia, a w Polsce są gatunkiem wymarłym Zwykle w połowie sierpnia, wraz z odlotami bocianów, odnotowuję na poły stwierdzenia, na poły pytania: „Ptaki już odlatują, zaczyna się jesień”. Odpowiadam informacją, że pierwsze ptaki odlatują pod koniec maja, kiedy inne dopiero przylatują, zwłaszcza gdy wiosenne ciepło się spóźnia, jak w tym roku. Takimi późnymi migrantami wiosennymi są kobczyki, które w sierpniu zaczynają wraz z bocianami odlatywać, ale w przeciwieństwie do wojtków nieśpiesznie – mają dużo więcej czasu. Krótko po przeprowadzce na Kurpie jechałem na targ do Rząśnika. Tuż przed miejscowością stołeczną mojej gminy przeleciało nad drogą kilka małych sokołów. To były kobczyki, o których wiedziałem, że kręcą się w pobliżu. Natychmiast zatrzymałem się na poboczu i wyskoczyłem z samochodu, konstatując, że… nie mam lornetki. Od tamtej pory nawet do sklepu we wsi obok jeżdżę z lornetką, a gdy jej zapomnę, potrafię zawrócić, co już nieraz mi się opłaciło. Przynajmniej jeśli chodzi o spotkania z ptakami. Zaraz po owych zakupach na targu pojechałem na Pulwy, ale bez powodzenia. Podobnie było w kolejnych dniach, ptaki odleciały w sobie tylko znane miejsce. Jesienią potrafią przemieścić się na spore odległości, jeśli akurat nie ma pokarmu w danym miejscu. Tegoroczna jesień jest o wiele szczęśliwsza. Przed tygodniem miałem przyjemność prowadzić wycieczkę w ramach Festiwalu Krajoznawczego „Na Dwór”, zorganizowanego przez Towarzystwo Krajoznawcze Krajobraz, na pograniczu Puszczy Białowieskiej i zalewu Siemianówka. W trakcie spaceru zdarzyło nam się dostrzec młodego kobczyka, siedzącego na linii energetycznej niskiego napięcia. Kobczyki należą do najbarwniejszych ptaków drapieżnych i jak u niewielu innych sokołów płcie znacznie różnią się ubarwieniem. Samce są sinoszare, z ciemnoczerwonymi nogawicami i podogoniem. Do tego pomarańczowe łapy i woskówka, czyli skóra nachodząca na nasadę dzioba, z takąż tęczówką. Słowem, to zdecydowanie najpiękniejszy sokół. Samice są subtelniej umaszczone: rdzawy spód ciała z delikatnymi, prawie niedostrzegalnymi kreskami, rdzawa głowa i sinoszary, prążkowany grzbiet. Łapy, woskówka i tęczówka są pomarańczowe jak u samca, ale nieco jaśniejsze, czego w terenie i tak nie widać. Nam się trafił młody, tegoroczny ptak. Młodziaki są nieco trudniejsze do rozpoznania w terenie, przypominają inne sokoły, subtelnych różnic nie dostrzeże mało wprawne oko. Nasz osobnik miał lekko pomarańczowe łapy, choć zwykle w jego wieku są one żółte. Siedział na przewodzie, czatując na zdobycz. Zwykle sokoły kojarzymy z pogromcami ptaków, tak jak sokoły wędrowne czy kobuzy, z którymi kobczyki bywają mylone, zwłaszcza młode. Inną zdobyczą, z którą kojarzone są sokoły za sprawą względnie popularnej u nas pustułki, są gryzonie. Ale kobczyki mają inne gusta, ich główną zdobyczą są duże owady, ważki lub większe prostoskrzydłe (czyli krewni i znajomi Filipa z „Pszczółki Mai”). To powód, dla którego kobczyki tak późno przylatują – czekają na pojawienie się jedzenia. To też przyczyna ich niezwykłej jak na ptaki drapieżne towarzyskości – nie muszą konkurować o większą, ale szybciej uciekającą zdobycz. To myśliwi zbieracze, przy dużych zagęszczeniach owadów nie przeszkadzają sobie. Taka dieta znalazła odzwierciedlenie w budowie ciała: dziób jest stosunkowo krótki i gruby, w końcu nie musi łamać karków ofiar, łapy, palce i pazury również są krótkie, nie nadają się do chwytania ptaków. Z powodu diety Władysław Taczanowski, jeden z nestorów polskiej ornitologii, określił kobczyka mianem „podłego sokolika”. Nie oznacza to, że myślał o tych ptakach tak źle, tym bardziej że w dziele z 1862 r., „O ptakach drapieżnych w Królestwie Polskiem, pod względem wpływu, jaki wywierają na gospodarstwo ogólne”, wzywał do ochrony ich i większości ptaków drapieżnych, dowodząc, że ich tępienie na ogół nie ma racjonalnych podstaw. Warto odnotować, że robił to prawdopodobnie jako pierwszy na świecie. Po prostu określenie to oznaczało, że kobczyk nie jest tak szlachetny jak ptaki używane w sokolnictwie. Kończąc tematykę wspólnych łowów na podlejszą zdobycz, stadka posilających się kobczyków często możemy obserwować w cieplejsze wieczory, gdy owady latają nader chętnie. Stąd pochodzi łacińskie imię tego sokoła – vespertinus, czyli wieczorny. Tegoroczna jesień (w przyrodzie ożywionej zaczyna się ona w początkach sierpnia, inaczej niż w kalendarzu inspirowanym długością dnia i nocy, związaną z nachyleniem Ziemi względem Słońca) nie rozpieszcza temperaturami, a to nie sprzyja aktywności dużych owadów. W takich warunkach
Tagi:
bociany, dzika przyroda, fauna, fauna polski, Kurpie, Mazowsze, przyroda, przyroda Polski, ptaki, ptaki Polski, zwierzęta