Jest tam kto?

Wieczory z Patarafką Egzobiologia to jest taka trochę dziwna nauka, której przedmiot może w ogóle nie istnieć. Bo co do życia na innych planetach, nie wiemy przecież kompletnie nic. Tylko szaleniec – mówiąc za Gombrowiczem – mógłby cokolwiek mniemać albo i nie mniemać na ten temat. Wszechświat jest jednak taki ogromny, że może się w nim pomieścić zgoła wszystko, a więc i życie, i cywilizacja nawet, o czym się kiedyś dowiemy albo i nie dowiemy. To też książkę Clifforda Pickovera „Istoty pozaziemskie a współczesna nauka”, czyli „Kosmici w świetle najnowszych badań i hipotez” przełożoną przez Jerzego Lewińskiego przeczytałem bez większego entuzjazmu. Pickover wydał także książkę o czasie i o czarnych dziurach, jest również autorem książek z zakresu SF. Właściwie sceptykiem nie jest, bo by chyba nie pisał wcale, ale wiele nowego też nie ma do zaoferowania. Egzobiolog ma do dyspozycji przedziwny mikroświat samej Ziemi i nieskończoną ilość domniemań, czyli to, co dawno już napisali Stanisław Lem i Lucjan Znicz. Aha, i dodatkowo całą gamę pomysłów autorów SF – w tym koncepcję myślącego oceanu z „Solaris”. Ale w istocie jest to przegląd wszelakich możliwości – jakby Obcy wyglądali, gdyby istnieli, jakie są szanse kontaktu z nimi, jakie planety, komety czy nawet słońca mogliby zamieszkiwać, co by zrobili z nami itd., itp. Otóż mogą żyć bardzo krótko albo bardzo długo, być bardzo mali albo ogromni, drapieżni albo łagodni, mieć dowolne zmysły, oddychać tlenem albo czymkolwiek innym, ewentualnie nie oddychać wcale – słowem, nic zupełnie z tego nie wynika, bo jakichkolwiek danych jest zdecydowanie za mało. Autor raczej nie wierzy, że jesteśmy w kosmosie samotni, ale i tego nie wyklucza zdecydowanie. Po czym opowiada obszernie o systemie nasłuchu kosmicznego SETI i o jego wynikach, których – jak wiadomo – dotychczas nie ma wcale. Słowem, jest to dziedzina jeszcze bardziej pozbawiona faktów niż teologia, domena idealnej wprost dowolności i pobożnych życzeń. Z tym że istnienia Boga chcielibyśmy wszyscy, nie mówiąc nawet o istnieniu duszy, bo przecież nikt z nas nie chciałby przestać istnieć ze szczętem, a co do istnienia Obcych, to nie wiadomo tak na pewno, czego sobie życzyć. Notabene, Pickover Boga traktuje tak jak kosmitę i powiada, że wizje religijne podobnie jak obserwacje UFO są skutkiem padaczki skroniowej. Takimi epileptykami byli więc wedle niego Budda, Mojżesz, Jezus i Mahomet. Prostota tej koncepcji właściwie zniechęca do dalszej dyskusji z Pickoverem, bo już z góry wiadomo, że facet ma swój – jak mówią Francuzi – „naucznyj mietod”, na który nie ma żadnej odpowiedzi. Autor w jednej sprawie ma niewątpliwie rację: trzeba szukać. Zarówno w „najbliższym” otoczeniu, to znaczy na Marsie, jak i metodami SETI. Nawet wynik całkowicie negatywny będzie z punktu widzenia nauki wartościowy. Fiasko jest tym bardziej prawdopodobne, że wedle wyliczeń najznakomitszych uczonych, jedno gniazdo cywilizacji dzieli od drugiego dwa tysiące lat świetlnych, czyli praktycznie wieczność. Co prawda, czy w tym zakresie są jacyś znamienici i najznamienitsi uczeni? Wszystko to jest po prostu zgadywanką i musimy się jeszcze bardzo, bardzo dużo nauczyć, żeby nasze szacunki i oceny miały jakąkolwiek wartość. Teleskopy i radioteleskopy to tylko pierwszy, dość anemiczny kroczek. Oczywiście, może się zdarzyć i tak, że po prostu nie ma niczego do odkrycia, ale w to to ani ja, ani ktokolwiek nie wierzy. Najpewniej następny krok poprowadzi nas w dziedziny zupełnie już szalone: paranauki, ontologii, fizyki, matematyki, biologii i astronomii. Łatwo mi to przewidywać, ponieważ jestem przekonany, że struktura świata jest najzupełniej inna, niż widzimy na własne, ale bardzo zawodne oczy. Mam wrażenie, że ani jedno nasze współczesne przeświadczenie nie będzie w stanie się ostać. I przestrzeń, i czas są przecież całkowicie subiektywne, co już dawno temu przewidział Kant. Polecimy więc do gwiazd, ale zupełnie inaczej, omijając nasze wymiary. I przekonamy się, kto tam naprawdę mieszka.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 46/2001

Kategorie: Felietony