Nasza poczta potrafi sprostać wyśrubowanym normom zachodnioeuropejskim Rozmowa z Leszkiem Kwiatkiem, dyrektorem generalnym Poczty Polskiej – Kiedy ostatnio wysłał pan jakiś list? – W zeszłym tygodniu. Wiem, że doszedł na czas – i z pewnością nie dlatego, że wysłał go dyrektor poczty. Nasze przesyłki docierają do odbiorców terminowo, choć oczywiście nie mam prawa być do końca zadowolony. Poprawiliśmy jednak jakość usług, rozszerzyliśmy ich dostępność. Nasza nowa usługa – przesyłka priorytetowa – to przełom w działalności Poczty Polskiej. Narzuciliśmy sobie takie normy czasowe, jakie obowiązują w Unii. Pokazaliśmy, że potrafimy sprostać wyśrubowanym wymaganiom europejskim, przed którymi przez wiele lat nasza poczta trochę się broniła, nie wiedząc, czy im podoła. Okazuje się, że podoła. Poczta Polska daje gwarancję, że w kraju przesyłki priorytetowe są doręczane w ciągu jednego dnia, w Europie – w trzy dni, zaś w reszcie świata – w ciągu sześciu dni (oczywiście bez wliczania dni wolnych od pracy. List wysłany z Polski w piątek raczej nie dojdzie na Nową Gwineę w środę). – Na czym polega wspomniane przez pana rozszerzenie dostępności? – Wciąż otwieramy nowe placówki, modernizujemy i wydłużamy ich czas pracy. Widać to zwłaszcza w Warszawie, gdzie tylko w tym roku otworzyliśmy 19 nowych urzędów, co znacząco skróciło kolejki, do niedawna najdłuższe w Polsce. Do końca tego roku otworzymy jeszcze 10 nowych. Kiedyś tylko Poczta Główna czynna była całą dobę, dziś także sześć innych urzędów. Podobnie dzieje się i w innych miastach. W całej Polsce coraz więcej placówek pracuje również w soboty – zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Oczywiście, nie wszędzie, bo w wielu małych miejscowościach czy na wsi, po prostu nie ma takiego zapotrzebowania. Tam jednak, gdzie jest to uzasadnione i są klienci, chcemy spowodować, by w każdą sobotę urząd pracował chociaż przez kilka godzin. W przyszłym roku nastąpi dalsza poprawa dostępności do naszych usług. – Polska nie jest mała, ze Świnoujścia do Ustrzyk pociąg jedzie ok. 20 godzin. Czy naprawdę udaje się dostarczyć list wszędzie w ciągu jednej doby? – Wywiązujemy się z tych terminów, potwierdzają to nasze badania. Mam nadzieję, że potwierdzą to również oceny dokonane przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Chcę podkreślić, że europejskie normy uważa się za spełnione, jeśli są przestrzegane w 80% – czyli teoretycznie dwa listy na dziesięć mogą dochodzić nieco później. My wypełniamy je już w ok. 90% i staramy się, by opóźnionych listów było jeszcze mniej. Oczywiście, zdarzają się przypadki, że z powodu pogody – a przesyłki priorytetowe przeważnie przewozimy drogą lotniczą – terminowe dostarczenie listu jest niemożliwe. – Czy klienci chętnie wysyłają listy priorytetowe. Jest to przecież bardziej kosztowne od zwykłych przesyłek? – Ale szybkość i pewność doręczenia w terminie przeważają nad niewielką zresztą niedogodnością, wynikającą z wyższych opłat. List zwykły kosztuje 1,10 zł, list priorytetowy – 1,80 zł. Nie jest to więc drastyczna różnica. Spotykamy się z bardzo dobrymi ocenami tej usługi, klienci uważają, że jest bardzo potrzebna i odpowiada ich oczekiwaniom. Wprowadziliśmy ją latem – i od tego czasu wysłano już blisko 12 mln przesyłek priorytetowych. Od połowy lipca do listopada liczba wysyłanych tygodniowo priorytetów wzrosła o ponad 50%. – A co z Pocztexem, usługami kurierskimi świadczonymi przez Pocztę Polską? Czy po wprowadzeniu przesyłek priorytetowych mają one jeszcze rację bytu? – Pocztex to usługa nieco innego rodzaju. Tą drogą częściej są wysyłane paczki, większa jest szybkość, bo przesyłki kurierskie mogą być dostarczone w ciągu tego samego dnia, a kurier zapewnia potwierdzenie odbioru przez adresata, czego nie ma w wypadku zwykłych listów priorytetowych przynoszonych przez listonoszy. Zapewne w jakimś stopniu konkurujemy tu sami ze sobą, ale głównie jednak – z innymi firmami kurierskimi działającymi w Polsce. Ilość przesyłek nadawanych Pocztexem wzrasta, słuszna okazała się nasza decyzja o obniżce cen. Nad tą usługą musimy jednak jeszcze pracować, doskonalić nasze techniki sprzedaży i zarządzania. – Poczta reanimowała telegram, bo Telekomunikacja Polska, gdy została sprzedana Francji, postanowiła zrezygnować ze świadczenia tej usługi. – Warto było się tym zająć? – Zdecydowaliśmy się na to w imię potrzeb społecznych. Zbyt wiele
Tagi:
Andrzej Dryszel