Jeszcze o tajemnicach piramid

“Ni mauzolea, ni egipskie grody ostatniej śmierci pewne być nie mogą”, pisał za Hora­cym Kochanowski. “Egipskie grody” to natu­ralnie piramidy, o których jednak powiedzia­no już i całkiem coś przeciwnego: wszystko boi się czasu, czas boi się piramid. A czego mogą się bać same piramidy? To proste: piramidologów. Jest taka specjalność ezote­ryczna, która w Wielkiej Piramidzie w Gizie upatruje przepowiednie na całą historię. Każdy centymetr, przepraszam: cal, każdy łokieć jej korytarzy odpowiada poszczegól­nemu wiekowi, czy nawet rokowi naszych dziejów. Oczywiście, każdy piramidolog ma swoją chronologię, a kiedy się coś nie zga­dza, robi nową przymiarkę. I tak prawie od dwustu lat. Jestem wprawdzie zwolennikiem ezoteryki, ale na wszystkie przepowiednie patrzę nieufnie. Tym samym i całą piramidologię traktuję jako piramidalną wręcz bzdurę. Mógłbym o tym pisać szeroko, ale nie warto. Równą bzdurą jest tak zwany kod biblijny, w którym również doszukać się można wszystkiego, to znaczy niczego. Co nie zna­czy, że Wielka Piramida nie ma swoich ta­jemnic. Więcej, cała jest jedną wielką tajem­nicą. Ezoteryczni znawcy przedmiotu doko­nali jednego rzetelnego odkrycia: zarówno Piramida, jak i Sfinks są nieporównanie star­sze, niż sądzą tradycyjni uczeni. Już w cza­sach Cheopsa, czyli 4600 lat temu, obie bu­dowle istniały, co zostało poświadczone. Cheops jedynie dokonał (a i to niepewne) re­montu. Trudno mi się tu wdawać w poszcze­gólne dowody, jest tu i tzw. fałszerstwo hiero­glifów, i tzw. stela inwentarzowa, i świadec­twa geologiczne. Nie wiadomo czemu piramidy służyły, bo wbrew obiegowym poglądom, grobowcami nie były na pewno, chociaż takie wrażenie sprawiają. Są zapewne rówieśnikami Stone­henge, którego wiek i to metodami ściśle na­ukowymi odsunięto ostatnio w głęboką prze­szłość. Chodziłoby może o ósme tysiąclecie przed Chrystusem. Cztery razy więcej niż mi­nęło “naszej ery”. Zresztą niekiedy wchodzą w grę takie skale czasowe, że nie mieszczą się w żadnych archeologicznych świadec­twach. Wedle indyjskich Wed, kilkanaście ty­sięcy lat temu nastąpił tajemniczy upadek człowieka i zaczęły się ciemne wieki, czyli Kali Juga, która będzie trwała, bagatela, czterysta tysięcy lat. Miła perspektywa, zwłaszcza dla tych, którzy wierzą w reinkar­nację. Niewiele to się różni od samego pie­kła. O piramidach czytałem bardzo wiele, bo moim hobby są początki historii człowieka, czy w każdym razie czasy bardzo odległe. Ostatnio zaś trafiła mi w ręce „Wielka Pirami­da” Petera Lemesuriera, wydana przez firmę “Amber” – jak na rozwój nauki już właściwie starocie, bo z roku 1987. Ale przeczytać war­to, w każdym razie do połowy, bo jest to bar­dzo szczegółowy przewodnik po jej terenie. Potem zaczynają się majaczenia gęsto utka­ne matematyką. Wprawdzie autor odrzuca konkordancję piramidowo-biblijną, bo jest i taka, ale na to miejsce proponuje własną wykładnię. Wedle niego, Wielka Piramida ma znaczenie symboliczne, na co nawet można przystać. Ale już szczegółowe wyjaśnienia owego znaczenia, historyczne i indywidual­ne, są właściwie zupełnie dowolne. Takie wnioski można sobie wyciągnąć z każdego przedmiotu, od atomu po Pałac Kultury, jeśli się go porówna do ludzkiego życia i losu. Dlaczego więc koniecznie Piramida, czy nie wystarczy ogórek, malwa, albo nożyczki? Wykładnia symboliczna jest wszak uniwersalna i stosuje się do wszystkiego, co się ru­sza, albo i nie rusza. A poza tym, jakiż to mędrzec w głębokiej przeszłości mógł przewidzieć całą ludzką hi­storię i to w szczegółach? Nie mówiąc już o tym, że nie ma jednej historii, a jest tyle, ilu ludzi istnieje, bo dla każdego historia jest in­na. I dla każdego człowieka, i dla każdej spo­łeczności czy narodu, religii i organizacji spo­łecznej. Piramidologia na ogół poprzestaje na historii biblijnej i potem chrześcijaństwie. Lemesurier pamięta także o Hindusach, ale to także tylko cząstka ludzkości. Może odro­binę więcej sensu ma indywidualny wymiar życia, ale cóż tu Piramida? A budyń czekola­dowy nie wystarczy? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 32/2000

Kategorie: Felietony