Jutrzenka eksterminacji

Kiedy w zeszłym numerze „Przeglądu” ukazał się raport Roberta Walenciaka „Kto jest na czarnej liście radia i telewizji”, cytowany dodatkowo w portalach internetowych, słyszałem wiele głosów powątpiewania. Ot, wy, lewica, straciliście władzę i teraz wszędzie węszycie antylewicowe działania. To, że teraz w telewizji publicznej ton nadają: Zaremba, bracia Tarnowscy, Semka i Pośpieszalski, w publicznym radiu Darski i Sakowicz, to tylko efekt realnego stanu nastrojów społecznych. W końcu społeczeństwo, głosując na PiS i PO, zadeklarowało swoje poglądy i teraz ich reprezentanci mają prawo do ich prezentowania w mediach publicznych. Słyszałem też, że Żakowski, Paradowska, Teoplitz i Passent to ludzie minionej epoki. Teraz trzeba dać szansę młodym, zdolnym. Inaczej nigdy by się ze swoim głosem nie przebili. Poza tym nastała już IV eRPe i trzeba dopuścić do głosu jej nowe wzorce osobowe i propagandowe. Sławomir Sierakowski cytowany w „Przeglądzie” uważa, że dzisiejsza cenzura ma inny charakter niż ta z czasów PRL-u. Bo „dziś nie dzieli się poglądów na zakazane i dopuszczalne, ale na poważne i niepoważne”. I zauważa, że posiadacze innych poglądów nie są już fizycznie szykanowani za to, co mówią, jedynie skazani na wegetację na marginesie. Dodatkowo utrzymuje się „iluzja wolności słowa”, bo „dyskurs dominujący przeplatany jest z jego krytykami w proporcji jeden do dziesięciu i dzięki temu udaje się stymulować pluralizm”. To prawda, że dzisiaj nie idzie się do więzienia za lewicowe poglądy, ani jeszcze za to bardzo nie biją. Ale czym innym było wyrzucenie z pracy w czasach PRL-u przy rozbudowanej pomocy z Zachodu dla środowisk opozycyjnych, a czym innym jest teraz. Kiedy lewa, postkomusza strona nie ma ani pomocy, ani alternatywnych środków przekazu. I nawet nie potrafi, nie usiłuje takich stworzyć. A prawica, zwłaszcza PiS-owska, wcale nie zamierza poprzestać na dopuszczaniu „niepoważnych poglądów” na zachowaniu „iluzji pluralizmu”. Niedawno uroczyście obchodzono rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. W licznych dyskusjach o tamtych wydarzeniach w mediach publicznych prezentowali się jedynie krytycy decyzji gen. Jaruzelskiego i jego otoczenia politycznego. Nawet tak kiedyś pluralistyczna postać jak Krzysztof Skowroński, wychowanek dawnego jeszcze myślącego Radia Zet w swoim autorskim programie telewizyjnym cienia różnorodności opinii nie dopuścił. A przecież, jak wynika z sondaży, nadal większość społeczeństwa uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszne. Zatem może być „iluzja pluralizmu”, ale przy drugorzędnych albo elitarnych dla władzy politycznej dyskusjach. Jak działa nowa cenzura w wildsteinowskiej telewizji najlepiej ilustruje przypadek filmu „Wkrętacze” Konrada Szołajskiego. Dokumentu o dziennikarzach stosujących metodę reportażu wcieleniowego. Czyli wtapiania się w opisywane środowisko albo zakładania fikcyjnej, wzorowanej na prawdziwych, instytucji i „wkręcaniu” niespodziewających się dziennikarskich prowokacji obywateli, interesantów. Film został w grudniu zeszłego roku skolaudowany. Zespół oceniający go składał się z przedstawicieli najwyższych władz telewizji publicznej, znanych reżyserów i publicystów. Publicystów o pluralistycznych poglądach politycznych i estetycznych. Mimo pozytywnych ocen do emisji na razie dojść nie może. Bo nowy wicedyrektor Programu 1, Maciej Muzyczek, zatrzymał film. Aż do chwili, kiedy reżyser wytnie z niego Janusza Rolickiego i Jerzego Urbana. Pionierów wcieleniówek w polskim dziennikarstwie. Obaj uprawiali je, zanim stali się publicystami politycznymi, działaczami, redaktorami naczelnymi. Okazuje się, że w obecnej telewizji publicznej są zapisy nie tylko na prezentujących tam swe dzisiejsze poglądy, lecz także zapisy wymazujące całą działalność zamieszczonych na czarnych listach. Urbana i Rolickiego należy wyciąć z historii jak kiedyś w Związku Radzieckim Trockiego czy Bierdiajewa. To nie jest już marginesowa wegetacja, lecz eksterminacja. PS. Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga na portalu internetowym Wirtualna Polska   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2007, 2007

Kategorie: Felietony