Nie ma już dzikich plaż

Nie ma już dzikich plaż

sea holly (Eryngium maritimum) on the coast of the Baltic Sea

Piaszczysta plaża działa jak gigantyczna pralka oczyszczająca wodę Jeśli wierzyć w zapewnienia części mediów, to Polki i Polacy masowo wybierają wybrzeże Bałtyku jako kierunek wakacji. Tylko u nas są tak piękne i piaszczyste plaże. Skoro zaś gromadnie wybieramy bałtyckie piaski, warto, byśmy wiedzieli, kto w tym piasku mieszka. Wały pomorskie Niemal na całej długości polskiego wybrzeża mamy nadmorskie wydmy, a na Wybrzeżu Słowińskim jedyne, które wędrują. Ich ochrona jest jednym z zadań Słowińskiego Parku Narodowego. Dawniej wydmy nie były tak żwawe, ale w XVI w. ludzie pozbawili to miejsce drzew, inicjując tym samym ich wędrówkę. Inne wydmy naszego wybrzeża są bardziej stateczne, porośnięte charakterystycznymi, powyginanymi od nadmorskich wiatrów sosnami. Najczęściej tworzą one bór bażynowy. Nazwa pochodzi od bażyny czarnej, niewielkiej krzewinki o czarnych, jadalnych owocach. Niestety, musimy obejść się smakiem, to roślina chroniona, ale zwykle towarzyszą jej borówki i żurawiny, które przyniosą nam pociechę. Już pod koniec sierpnia bory bażynowe nabierają kolorytu – to czas kwitnienia wrzosów. Miejscami mamy młodsze wydmy, na których sosny jeszcze się nie zadomowiły. Je stabilizują trawy i turzyce, o wiele mówiących nazwach: piaskownica zwyczajna, wydmuchrzyca piaskowa czy turzyca piaskowa. Za sprawą zdolności do odbijania po zasypaniu piaskiem dają sobie radę w tym trudnym środowisku. Kępa zasypana piaskiem nie tylko odbije w górę, ale jeszcze rozłogami popełznie na boki. W ten sposób powstaje sieć kłączy i korzeni, która zatrzymuje piasek. W takich miejscach możemy spotkać mistera flory wybrzeża – mikołajka nadmorskiego. Swoim palowym korzeniem jest w stanie przebić się przez niską wydmę i sięgnąć wody, a przy okazji zmagazynować jej nieco w tymże korzeniu. Twarde i cierniste liście chronią mikołajka przed zjedzeniem, a jasna barwa liści odbija nadmiar promieni słonecznych. Uroda kwiatów, będących częstym motywem kaszubskich haftów, jest klątwą tej rośliny. Przed wiekami była ona chłopcem, Mikołajkiem. Podobnie jak bohater książek Goscinnego, z ilustracjami Sempégo, był to psotny malec. Pewnego razu schował tekstylia królowej mórz, gdy ta zażywała kąpieli. Za karę Posejdon zmienił łobuziaka w roślinę o pięknych kwiatach. Chłopiec ma nią pozostać tak długo, aż zdarzy się rok, w którym nikt nie zerwie ani jednego kwiatu. Dodatkowo przy każdym rwaniu kwiatów chłopiec czuje ból. Okrutnym narodem jesteśmy, skoro ból dziecka nie robi na nas wrażenia. Co gorsza, wrażenia nie robią też przepisy – roślina podlega ochronie od 1946 r., a w Zatoce Gdańskiej (na podstawie zarządzenia policyjnego!) nawet od 1902 r. Rośliny te często pojawiają się na plażach, dzięki czemu umacniają brzegi. W wilgotnych zagłębieniach na plaży niekiedy dostrzeżemy roślinę o głęboko wciętych, mięsistych liściach i małych, białych kwiatach o czterech płatkach. Tu rukwiel nadmorska. Nim Rosjanie napadli na Ukrainę, ilekroć odwiedzałem naszych wschodnich sąsiadów, kupowałem spory zapas kiszonej kapusty morskiej, czyli właśnie rukwieli. Co ciekawe, roślina ta jest ceniona w kuchni każdego europejskiego narodu mającego dostęp do morza, tylko u nas się jej nie jada. Choć idzie nowe, coraz łatwiej dostać ją i w Polsce, niestety w małych opakowaniach. W nielicznych miejscach naszego Bałtyku mamy piękne wybrzeża klifowe. Najbardziej znane są w Wolińskim Parku Narodowym. Już sam widok kilkudziesięciometrowych stromizn podmywanych przez morze robi wrażenie. Po sąsiedzku z Wolinem znajduje się Trzęsacz, z kościołem, z którego została tylko jedna ściana. Świątynię wybudowano u schyłku średniowiecza, 2 km od brzegu. Przyznam, że jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie klif w Gdyni-Orłowie, z olbrzymimi głazami u podnóża i latającymi ponad nim bielikami. W przeciwieństwie do piaszczystych klifów wschodniego wybrzeża ten zbudowany jest z glin i iłów, a miejscami węgla brunatnego, w którym zakonserwowane są skamieniałe drzewa, prawdopodobnie sprzed 20 mln lat. Teren chroni rezerwat Kępa Redłowska. Zalewowe łąki Klify robią wrażenie, nie to co łąki zalewane przez morze. Płaskie to, zielsko rośnie, woda się wdziera, do tego nie ma jak upakować letników, by pieniądze zostawili. Tutejsi turyści w większości są wyposażeni w lornetki albo lupy. Ogółem takiego typu wybrzeża mamy niewiele: w północnej części Zalewu Szczecińskiego, gdzie Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Przyrody powołało społeczny rezerwat przyrody Karsiborska

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 30/2022

Kategorie: Ekologia