Kadra pod rządami Janosika

Kadra pod rządami Janosika

Sentymenty się dla mnie nie liczą. Znajdę zawodników, którym zależy na grze w reprezentacji – Czy Paweł Janas zdaje sobie sprawę, że był najbardziej oczekiwanym przez kibiców prezentem gwiazdkowym? – Zdaję sobie sprawę, chociaż w tej chwili jestem już tym wszystkim zmęczony. A co gorsza, prawie w ogóle nie pracuję, tylko chodzę i rozmawiam. Wywiady, telewizja, nie mam czasu na pracę. Chciałbym, żeby wszystko się uspokoiło i żebym wreszcie mógł zająć się zespołem. – Skąd u nowego selekcjonera zainteresowanie myślistwem? – W czasie pobytu we Francji często byłem zapraszany na polowania. Polubiłem to. Co nie oznacza, że za każdym razem muszę coś ustrzelić. Wystarczy, że pochodzę po lesie, najlepiej z psem. W ten sposób odpoczywam. Chciałbym jednak skończyć już te opowiadania o polowaniach, o które ciągle pytają mnie dziennikarze. Boję się bowiem, że za chwilę ludzie powiedzą, że zabijam zwierzątka zamiast zajmować się reprezentacją. – Kończąc ten wątek – prezes Listkiewicz obiecał, że po wygranych eliminacjach podaruje panu świetną strzelbę. Jest więc o co walczyć… – Nie słyszałem o tym, jednak jeśli to prawda, prezes musiałby się wykosztować. Taka broń do tanich nie należy, a ja mam w swojej kolekcji naprawdę dobre strzelby. – Nowy trener reprezentacji musi wierzyć w lepsze jutro polskiej piłki. Czy są ku temu racjonalne przesłanki? – Myślę, że są. Od miesiąca analizuję zespół ludzi, którzy mogliby tworzyć reprezentację. Moim zdaniem, jest jeszcze grupa zawodników, którym zależy na grze w kadrze. Możemy być słabsi technicznie, jednak jeśli oddamy serce i będziemy walczyć, możemy odnieść sukces. Na takich ludzi liczę i będę stawiał. – Od lat w piłce młodzieżowej osiągamy znaczące sukcesy. Później większość tych zawodników gubi się gdzieś po drodze. Dlaczego? – Przeskok z piłki młodzieżowej do dorosłej jest bardzo duży. Nie wszyscy młodzi zawodnicy wytrzymują ciśnienie związane z wejściem do drużyny seniorów. Bardzo ważna jest tu psychika. Ktoś był znakomity w młodzieżówce, wyróżniał się, tymczasem w piłce dorosłej jest jednym z wielu. Część młodych, utalentowanych piłkarzy zbyt wcześnie decyduje się też na wyjazd za granicę. Wyjeżdżać powinni zawodnicy dojrzali, ukształtowani i przygotowani na to psychicznie. Dla młodego piłkarza, mieszkającego dotychczas z rodzicami, nieprzygotowanego do samodzielnego życia taki wyjazd jest niejednokrotnie szokiem. Kłopoty z aklimatyzacją, nieznajomość języka – wszystko przytłacza. – Wracają więc do kraju. – Tak, ale dla większości był to czas stracony, przestali się rozwijać. Co gorsza, będą wśród nich tacy, którzy już nigdy się nie odnajdą. – Często podkreśla się, że jaka liga, taka reprezentacja. Naszej ekstraklasie daleko do Bundesligi, nie wspominając o Serie A czy Primera Division. – Nie widziałbym tego w tak czarnych barwach. Uważam, że nasza piłka ligowa trochę się odbiła. Pamiętam poprzednie lata, gdy było znacznie gorzej. Zwyżkę formy widać choćby w meczach pucharowych. Wisła gra dalej, a i za występy Amiki, a przede wszystkim Legii nie musimy się wstydzić. Co prawda wolno, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. – System rozgrywek ligowych nie wpływa chyba najlepiej na poziom i atrakcyjność spotkań. Mnóstwo u nas słabych drużyn i meczów o pietruszkę. – W innych krajach też mamy po 20 zespołów, które prezentują bardzo różny poziom. Oczywiście, zawsze można zmniejszyć ligę do ośmiu zespołów i wykreślić z niej najsłabsze kluby. Czy jest to jednak dobre rozwiązanie? Przecież w ten sposób pozbawimy wiele miast ligowej piłki. Wszędzie są zespoły dobre i słabe. W lidze belgijskiej czy holenderskiej też mamy grupę czołowych drużyn, które corocznie walczą między sobą o miano najlepszej. Pozostałym trudno się do nich zbliżyć. Ale przecież właśnie w tych słabszych klubach mogą występować, uczyć się i zdobywać doświadczenie młodzi zawodnicy, którzy mieliby problem ze znalezieniem miejsca w kadrze najlepszych. Zatem działa to w dwie strony. Pewnie, że wszyscy chcieliby ciągle oglądać mecze na szczycie. Tak jednak będzie w Krakowie czy Warszawie. A w innych miastach? Przecież tam ludzie też chcą oglądać piłkę. Mamy im to odebrać? – Poziom podnoszą również cudzoziemcy. Tak przynajmniej jest w tych najlepszych ligach. A u nas? – U nas jest różnie. Z jednej strony, Kalu Uche czy bramkarz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2003, 2003

Kategorie: Sport
Tagi: Tomasz Sygut