Kandydaci ze skazą

Kandydaci ze skazą

Dwóch mormonów, podwójny rozwodnik, homofob i Sarah Palin Dariusz Wiśniewski, Korespondencja z Chicago Karl Rove, główny strateg George’a W. Busha podczas kampanii prezydenckich w latach 2000 i 2004, pozyskał głosy białych protestantów, strasząc ich m.in. tym, że gdy wygra demokrata (kolejno Albert Gore i John Kerry), kraj zaleje ateizm, a czytanie Biblii będzie zakazane. W tamtych czasach demokraci byli oskarżani o moralny permisywizm. W wielu stanach zezwalano sądownie na zawieranie małżeństw jednej płci, a prawo do aborcji zostało utrzymane mimo licznych odwołań do Sądu Najwyższego USA. Południe kraju, zwane Bibble Belt (pas biblijny), było przerażone tymi nowościami. W takiej atmosferze Karl Rove przekonywał wyborców, że George W. Bush może powstrzymać tę degrengoladę. Trzeba tylko na niego zagłosować. Wyborcy Boga Według ostatnich sondaży Gallupa, 91% Amerykanów wierzy w Boga. Jest to wprawdzie 3% mniej, niż wykazały badania z roku 1994, ale religia i religijność mają nadal ogromny wpływ na rezultaty wyborów w USA. Z początkiem czerwca Koalicja Wiara i Wolność założona i kierowana przez charyzmatycznego religijnego mówcę Ralpha Reeda gościła niemal wszystkich znaczących republikańskich kandydatów na prezydenta USA (z wyjątkiem Newta Gingricha, który spędzał urlop na greckich wyspach ze swoją trzecią żoną, Callistą). W konferencyjnych przemówieniach głównym tematem był kryzys, ale nie jako zjawisko ekonomiczne, lecz jako moralna kara. Republikańscy kandydaci na urząd prezydenta USA zgodnie podkreślali, że pomiędzy codzien- nymi problemami, takimi jak bezrobocie czy wysokie podatki, a systemem wartości istnieje ścisły związek. Mobilizowanie God Voters nie będzie jednak proste. Republikańskim kandydatom brakuje charyzmy i w kilku przypadkach „moralnej czystości”. Jerry Fallwel, charyzmatyczny przywódca religijny (Moral Majority), który skutecznie mobilizował elektorat konserwatywnych chrześcijan, zmarł w 2007 r. Inny religijny guru, Pat Robertson (Christian Coalition), dziesięć lat temu zrezygnował z kierowania organizacją. Ale Republikanie wierzą, że dawny entuzjazm wśród chrześcijańskich wyborców można ponownie wzniecić. Wskazuje na to fenomen Tea Party. Gdy w 1960 r. na prezydenta wybrano Johna Kennedy’ego, pierwszy i jedyny raz katolika, w kraju zawrzało. Kennedy, zanim został wybrany, musiał obiecać, że nie będzie słuchał zaleceń papieża ani żadnego jego emisariusza. Ale czasy się zmieniają. Wiceprezydent Joe Biden również jest katolikiem, ale podczas kampanii w 2008 r. nikogo to już nie zaniepokoiło. Katolik jest w USA politycznie do zaakceptowania na urząd prezydencki, głównie z powodu masowego napływu Latynosów, w większości katolików. Sondaż Gallupa wskazuje, że tylko 4% nie zagłosuje na katolika, 5% na Murzyna, 7% na Żyda, 11% na kobietę, ale już 24% na mormona, 42% na potrójnego rozwodnika, 43% na homoseksualistę i aż 53% na ateistę. Lepiej być mormonem niż ateistą Lista republikańskich kandydatów na prezydenta (ponad 10 nazwisk) ciągle się zmienia, ale od samego początku jej liderem jest Mitt Romney, były gubernator stanu Massachusetts, prezydencki kandydat z roku 2008, biznesmen tak zamożny, że mógłby sfinansować kampanię wyłącznie ze swoich pieniędzy. Romney wie, jak działa ekonomia, jest żonaty, ma pięcioro dzieci i dobrze wygląda w garniturze. Jest tylko mały problem: Romney jest mormonem. Poza tym, będąc gubernatorem, przyznawał prawo do małżeństw jednej płci, opowiadał się za legalizacją aborcji i kontrolą sprzedaży broni palnej. Dodatkowo wprowadził w swoim stanie powszechną opiekę zdrowotną, realizując plan Obamy (ironicznie: Obamacare). Teraz może spodziewać się kłopotliwych pytań. John Huntsman, kolejny republikański kandydat, jest charyzmatycznym mówcą, ma prezydencki wygląd i ujmujący uśmiech. To były gubernator stanu Utah i ambasador USA w Chinach (stanowisko powierzone mu przez Obamę). Wprawdzie wcześniej nie ubiegał się o urząd prezydenta, ale jego kwalifikacje są trudne do podważenia, poza tym mówi biegle w języku mandaryńskim. Ma siedmioro dzieci, w tym dwoje adoptowanych (z Indii i Chin). Niestety Huntsman również jest mormonem. Taka koncentracja mormonów na liście kandydatów na prezydenta z pewnością wzbudzi niepokój religijnych konserwatystów, tym bardziej że mormoni stanowią tylko 2% społeczeństwa. Podczas gdy protestanci generalnie uważają katolicyzm za odłam chrześcijaństwa, mormonizm wielu z nich uznaje za oddzielną religię albo nawet za sektę. Głównym powodem tej niechęci jest fakt, że mormoni

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 26/2011

Kategorie: Świat