Kaowiec do lamusa

Kaowiec do lamusa

Zawody do niedawna popularne wymierają na naszych oczach W ostatnich latach sporo pisano o nowych zawodach: rozmaitych “dilerach”, “mediaplannerach” czy “copywriterach” z agencji reklamowych, “pijarach” z działów marketingu, “showmanach”, itd. My, dla odmiany, postanowiliśmy sporządzić wykaz zawodów związanych z działalnością kulturalną, które bądź całkiem odeszły w przeszłość, bądź powoli zanikają. Autor tekstu Dzisiaj autorami tekstów piosenek są najczęściej ich wykonawcy, piosenkarze i piosenkarki, przede wszystkim początkujący. Również kabarety piszą same dla siebie. Tymczasem jeszcze do niedawna na potrzeby estrady tworzyli profesjonalni “tekściarze” – literaci, poeci – by wymienić Jonasza Koftę, Agnieszkę Osiecką, Ernesta Brylla, Jeremiego Przyborę, którzy podtrzymywali dobrą tradycję swoich poprzedników tej miary co Stanisław Grochowiak, Antoni Słonimski, Konstanty Ildefons Gałczyński, Julian Tuwim, czy Marian Hemar. Niestety, dzisiaj literaci nie chcą pisać na zamówienie estrady, zresztą większość wykonawców nie zamierza dzielić się tantiemami i sami piszą słowa, a często także muzykę. Skutek jest taki, że niedawno Fryderyka w kategorii “najlepszy autor roku” otrzymała piosenkarka, która pisze tak skomplikowane słowa piosenek jak np. “język lata, język lata, lata jak łopata”. Podobnie dzieje się w filmie: dzisiejsi producenci i reżyserzy coraz rzadziej korzystają z usług profesjonalnych scenarzystów (często reżyser jest też autorem scenariusza i dialogów, a bywa, że również gra główną rolę – w ten sposób zgarnia całą “kasę”). Wystarczy jednak porównać filmy robione według scenariusza Jerzego Janickiego, Andrzeja Mularczyka czy Krzysztofa T. Toeplitza, by docenić kolosalne znaczenie dobrego tekstu. Bibliotekarka Z adnotacją “wiejska” lub “objazdowa”. Była to bardzo popularna postać w czasach PRL-u, kiedy to jeszcze istniały wiejskie punkty biblioteczne i biblioteki objazdowe, a ludzie mieszkający na wsi czytali książki. Postać ta często pojawia się w filmach z tamtego okresu, podobnie jak objazdowa “biblioteka-autobus”, dziś już relikt minionej epoki. W zasadzie na wymarciu jest także bibliotekarka zakładowa, pracująca w likwidowanych za III Rzeczpospolitej bibliotekach zakładowych. Dyrektor teatru Kiedyś było to osobne stanowisko, dzisiaj jest to zazwyczaj dodatkowa “fucha” reżysera albo aktora (który jako dyrektor zatrudnia siebie także jako reżysera). Ten ostatni układ jest bardzo korzystny: dyrektor zatwierdza swoje pomysły reżyserskie i sam siebie obsadza w głównej roli, a często także żonę, kochankę, szwagra, kumpla itd. Sam również wycenia przedstawienia, przy czym dyrektorzy, którzy na stałe są zameldowani w stolicy, a zarządzają teatrem prowincjonalnym, nierzadko płacą sobie według stawek przewidzianych dla artystów gościnnych, które są dużo wyższe. W ostatniej dekadzie pojawiła się nowa grupa dyrektorów objazdowych, którzy stawiają się na wszelkie konkursy na szefów teatrów prowincjonalnych. Często obejmują zarząd sceną na jeden sezon, wystawiają jedną sztukę, którą mają w stałym repertuarze, po czym obejmują inną scenę, wystawiają tam swoją sztukę i tak w kółko. Kaowiec Postać kojarząca się młodszym pokoleniom z rolą Stanisława Tyma w filmie “Rejs” Marka Piwowskiego. Wbrew wyobrażeniom młodocianej widowni kaowcy pracowali nie tylko na statkach, choć trzeba przyznać, że dawali się we znaki także wycieczkowiczom. Potoczny skrót “kaowiec” pochodzi od nazwy “instruktor kulturalno-oświatowy”, co oznaczało człowieka, który przeszedł przeszkolenie w kierunku organizowania ludziom czasu wolnego “w sposób kulturalny”. Kaowcy pracowali w domach kultury (dziś już placówkach-reliktach PRL-u), prowadzili rozmaite kółka zainteresowań, spotkania z ciekawymi ludźmi, dla potrzeb zakładów pracy organizowali choinki, zabawy, byli stałym elementem domów wczasowych. W tym zawodzie znalazło zatrudnienie wielu bezrobotnych artystów oraz “wolnych ptaków”. Współczesnym następcą kaowca jest, zwłaszcza na zagranicznych wczasach, tzw. animator, który organizuje zabawy i konkursy dla dzieci oraz uprzykrza się dorosłym, nawołując wieczorami do tańców w kółeczku i mało ambitnych konkursów. Kierownik literacki Zawód niegdyś prestiżowy, popularny, dziś rzadki i bez znaczenia. W czasach PRL-u każdy teatr miał swego kierownika literackiego – decydował on o doborze repertuaru, czuwał nad scenariuszem, był traktowany na równi z reżyserem. W czasach, gdy istniała wyraźna zależność między teatrem a literaturą, kierownikami literackimi byli znani pisarze (dotyczy to również starych filmów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Wituska