Kapitan Żbik przegrywa z Batmanem

Kapitan Żbik przegrywa z Batmanem

Większość fanów komiksów to ludzie w wieku średnim i starsi. Młodzi wolą grykomputerowe Przez sześć lat Andrzej Grata pracował w skupie makulatury. Kiedy trafiał się jakiś komiks, odkładał go na bok. Raz w roku jeździł z uzbieranymi numerami na konwent komiksowy do Krakowa lub Łodzi, gdzie spotykali się fani tego gatunku z całej Polski, żeby wymieniać się starymi numerami i nawiązywać nowe znajomości. Dzisiaj pan Andrzej jest właścicielem jedynego w Warszawie specjalistycznego sklepu z komiksami, ekspertem znanym komiksiarzom w całej Polsce. Wkrótce minie rok od czasu, gdy porzucił pracę w skupie makulatury i otworzył swoje wymarzone Centrum Komiksu. – Polski rynek komiksu jest trudny. Nabywców jest sporo, ale są ogromne problemy ze zdobyciem towaru. Cały czas trzeba kupować komiksy, a podaż jest mała. W weekendy wyruszam więc na poszukiwania na bazary, czasem znajdę dwa, trzy numery, ale bywa i tak, że wracam z pustymi rękami. Sporo kupuję od ludzi, którzy dzwonią z całej Polski. Niedawno starszy pan sprzedał mi unikatową kolekcję, którą zaczynają stare “Klassikery”, a kończą komiksy z lat 90. Zbierał ją latami dla wnuków, ale one wolały gry komputerowe – mówi pan Andrzej. Kolekcjonerzy Wśród skrzynek i kartonów w sklepie pana Andrzeja kręcą się ludzie w różnym wieku. Kilkuletni chłopcy szperają w pudłach z “Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem”. Przychodzą tu przynajmniej raz w tygodniu i całe swoje kieszonkowe wydają na komiksy. Marzą, by uzbierać całą serię autorstwa Papcia Chmiela. Staruszek przegląda karton z “Kapitanem Żbikiem” i sprawdza na karteczce numery, których szuka. Zaczął kompletować serię równo 20 lat temu, ale dopiero zebrał połowę. Narzeka, że w stolicy jest tylko jeden sklep specjalistyczny. Obok dwoje ludzi w średnim wieku szuka brakujących do domowej kolekcji egzemplarzy “Kapitana Klossa”. – Obaj “Kapitanowie”, Żbik i Kloss, to tytuły najczęściej poszukiwane przez klientów w średnim wieku – objaśnia Antoni Małecki, właściciel pokaźnej kolekcji, bywalec corocznych konwentów komiksiarzy. – “Klossa” kupuje także część młodzieży. Drugą edycję komiksów o dzielnym kapitanie rozpoczęto w połowie lat 80. i zakończono na początku 90. Dzięki temu młodzi ludzie jeszcze pamiętają komiksowego agenta, który różni się od filmowego. W komiksie wyraźnie podkreśla się, że agent pracuje na rzecz radzieckiego wywiadu wojskowego. Wśród młodzieży największe wzięcie mają “Czterej pancerni i pies”, może dlatego, że ich historię często przypomina telewizja. Na drugim miejscu jest “Koziołek Matołek” autorstwa Makuszyńskiego i Walentynowicza, wydawany w latach 50., a potem wiele razy wznawiany, następnie “Janosik” z rysunkami Jerzego Skarżyńskiego. Z nowszych komiksów prym wiedzie fantastyczny komiks “Thorgal” Grzegorza Rosińskiego. Niedawno ukazały się kolejne numery – 20. i 21., co wzmogło zainteresowanie tytułem. Amatorzy tej serii najczęściej pytają o odcinek pt. “Słoneczny miecz”. Zaporowe ceny Najdroższym polskim komiksem są “Czterej pancerni i pies” z rysunkami Szymona Kobylińskiego, jedna część kosztuje 200 zł. O połowę mniej trzeba zapłacić za odcinki “Tytusa, Tomka i A’Tomka”. Ceny “Thorgala” wahają się od 30 do 100 zł, “Janosika” od 50 do 70 zł, numery “Kwapiszona” i “Gapiszona” kosztują po około 20 zł, najtańszy jest “Kajko i Kokosz” – 5 do 7 zł za odcinek. – Najszybciej sprzedają się komiksy wydawane w małych nakładach, takie jak “Antologia komiksu”, “Super Boom”, czy “Avantura” – mówi Andrzej Grata. Cenne są też ostatnie numery magazynu “Relax”, które wychodziły w stanie wojennym w okrojonym nakładzie. – “Relax”, tak samo jak “Alfa”, to kultowe magazyny komiksowe z lat 70. i 80. – wtrąca pan Marcin, 52-letni inżynier, stały klient sklepu. – Kiedy byłem studentem gdańskiej politechniki, całymi wieczorami czytaliśmy w akademiku komiksy i magazyny komiksowe. To była prężna subkultura. Porozumiewaliśmy się językiem Żbika czy Klossa, a ludzie spoza naszej grupy nie wiedzieli, o czy mówimy. Dzisiaj komiks nie ma już takiego znaczenia. Wyparły go gry komputerowe i Internet. Spośród aktualnie wydawanych magazynów komiksowych kupuję stale “Świat Komiksu”, “Kron”, oraz klasyczne “Asteriksy” czy “Lucky Luke”, ale moja żona i syn śmieją się ze mnie, mówią, że nie wypada staremu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2001, 2001

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Wituska