Czy nowy projekt o bezkarnym posiadaniu miękkich narkotyków zmniejszy narkomanię w Polsce? Po wielomiesięcznych pracach i ustaleniach między resortami Ministerstwo Zdrowia przedstawiło do społecznych konsultacji długo oczekiwany projekt nowej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Nowe przepisy zbliżają nas do norm i standardów unijnych, ale wywołują też liczne kontrowersje. Największe emocje budzi zniesienie karania za posiadanie narkotyków na własny użytek. Jeśli ustawa wejdzie w życie, wówczas od sierpnia tego roku posiadanie małych ilości marihuany, amfetaminy, LSD czy nawet heroiny lub kokainy nie będzie karane. Dyskusję wzbudza też przepis zakazujący jakiejkolwiek formy reklamy i promocji symboli kojarzących się z narkotykami. Powrót do przeszłości Zniesienie kar dla osób posiadających narkotyki na własny użytek nie jest w Polsce niczym nowym. Podobne przepisy obowiązywały do 2000 r. Później prawo zaostrzono, wprowadzając absolutny zakaz posiadania jakichkolwiek substancji odurzających. Obowiązująca do dziś kara więzienia za niewielkie ilości narkotyków oraz wizja przymusowego leczenia narkomanów miały zmniejszyć zjawisko narkomanii w Polsce. Po przeszło czterech latach Ministerstwo Zdrowia wycofuje się z tych pomysłów. Według ministra zdrowia, Marka Balickiego, prawo antynarkotykowe, które kładzie nacisk na aspekt profilaktyczno-terapeutyczny, a nie karny, jest znacznie lepsze. Karanie za posiadanie narkotyków na własny użytek to w ocenie ministra chowanie głowy w piasek i zamiatanie śmieci pod dywan. To nie ta droga. Trzeba karać handlarzy, a nie ich ofiary tłumaczy resort zdrowia. Obecna ustawa nie zdaje egzaminu, konieczna więc jest jej zmiana. Zarówno MSWiA, jak i Centralny Zarząd Służby Więziennej od dłuższego czasu sygnalizowały nam, że zaostrzenie prawa niczego nie zmieniło. Bezwzględny zakaz posiadania narkotyków wcale nie zmniejszył ich spożycia ani dostępności. Do więzień trafiają narkomani i młodociani użytkownicy narkotyków, a nie handlarze ze zorganizowanych grup przestępczych wyjaśnia Bogusława Bukowska, zastępca dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Potwierdza to także Jacek Charmast z warszawskiego Monaru. Ostatnie cztery lata pokazały, że ostrzeżenia osób przeciwnych nowelizacji z 2000 r. potwierdziły się w stu procentach. Narkotyków nie ubyło, a ich ceny wcale nie wzrosły. Natomiast przyrost liczby narkomanów osadzonych w więzieniach sprawił, że narkotyki wyparły z zakładów karnych alkohol, a to znacznie zwiększyło liczbę więźniów zakażonych wirusem HIV wyjaśnia. Furtka dla dilerów? Takie argumenty nie wszystkich jednak przekonują. Przeciwnicy depenalizacji twierdzą, że ułatwi ona handel narkotykami. Do zmiany niechętnie podchodzą zwłaszcza nauczyciele i dyrektorzy placówek oświatowych, którzy boją się aktywizacji szkolnych handlarzy. Głosy krytyki dochodzą też ze strony niektórych terapeutów oraz środowisk pomagających narkomanom. Dla mnie taki zapis to kretyństwo, ponieważ skorzystają na nim przede wszystkim dilerzy. Zatrzymani przez policję będą mówili, że narkotyki mają na własny użytek i nic nie będzie można im zrobić ostrzega Jerzy Fiałkiewicz z Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. Sami policjanci oficjalnie nie wypowiadają się na temat zmian proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia. W nieoficjalnych rozmowach funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem narkotyków przyznają jednak, że proponowana nowelizacja utrudni im pracę. Przypominają też, że to właśnie na ich potrzeby zaostrzono prawo przed czterema laty. Kontrowersje budzi również pojawiające się w ustawie sformułowanie nieznaczne ilości. Ciekawe, czy ktoś w ministerstwie jest w stanie sprecyzować, co to znaczy? Dla jednego niewielka ilość narkotyku to pół kilograma, a dla drugiego dziesiąta część grama podkreśla Jerzy Fiałkiewicz. Dlatego zdaniem krytyków, projekt należy doprecyzować. Tak jak zrobiono to w wielu ustawach zachodnioeuropejskich, a nawet w Rosji. Dopuszczalne ilości narkotyku określa się tam na podstawie tabel średnich dawek dziennych. W poprzedniej ustawie też tego nie sprecyzowano, bo tak naprawdę to, czy dana dawka jest niewielka, zależy od konkretnej sytuacji. Innej ilości narkotyku potrzebuje osoba głęboko uzależniona, a innej dopiero eksperymentująca zauważa Bogusława Bukowska. Jeśli ustawa przejdzie w obecnym brzmieniu, o tym, czy dana dawka jest niewielka, będzie decydował sąd, co w efekcie prowadzić może do dużych rozbieżności w orzecznictwie. Utrzymanie takiego mało precyzyjnego zapisu nie ułatwi także pracy organom ścigania, ponieważ policjant w momencie zatrzymania osoby z narkotykami nie będzie mógł sam zdecydować, czy to zwykły
Tagi:
Przemysław Pruchniewicz