Będą wybory. Najlepiej, żeby były wiosną, żeby mogła popracować komisja śledcza, żeby naród zobaczył, kim jest Kaczyński Z Andrzejem Lepperem, byłym wicepremierem i ministrem rolnictwa, przewodniczącym Samoobrony rozmawia Robert Walenciak – Wie pan już, o co chodziło Kaczyńskiemu, gdy pana oskarżał i odwoływał? Od tego czasu minęło już sporo dni, wiele rzeczy wyszło na jaw… – On zemścił się na mnie, i będzie się mścił, za taśmy Beger. Nazwisk panu nie podam, ale powiem, jak było. Jak te taśmy zostały ujawnione, to byłem w Grecji. Oglądałem to wszystko w TVN, w pewnym towarzystwie. Było kilka osób. Jeden człowiek, który ze mną to oglądał, spotkał się później z panem Kurskim i z panem Urbańskim – tym z telewizji. Oni jeździli do niego do Aten, można bilety lotnicze sprawdzić, wszystko jest. Inni ludzie z PiS też tam jeździli, na spotkania. Ten człowiek wszystko im opowiedział, nie, żeby skłócić, tylko to jest taki humorysta. Podśmiewał się z nich i powiedział: „Ale wam Lepper dołożył! Był tu u mnie, leżał tutaj sobie na plaży i śmiał się z was”. Ludzie Kaczyńskiego natychmiast mu to opowiedzieli. A wtedy on podjął decyzję. – Jaką? – On wtedy sobie przyrzekł, a mam tę informację z jego otoczenia, od człowieka, który nie tak dawno był w Samoobronie, ale już nie jest, wie pan już pewnie, o kogo chodzi, więc od tego człowieka wiem, że Kaczyński wtedy powiedział, że nas wykończy. Mnie i Łyżwińskiego. Bo ze mną wtedy w Grecji był Łyżwiński. I potem widział pan, co wyszło, była seksafera… – Mściwy człowiek… – To jest niesamowite! On wcześniej, jeszcze przed czwartkiem, kiedy była ta akcja CBA, rozmawiał z Giertychem. Cztery godziny! Niech pan zapyta Giertycha, co mu wtedy mówił, może panu powie… Straszne rzeczy! – Słyszałem, że Giertych był przerażony tą rozmową… – I tamtą, i tą drugą. W tej drugiej powiedział mu: „Lepper uciekł mi spod gilotyny”. I jeszcze dodał: „A wszystko było tak proste jak konstrukcja cepa”. On to wszystko miał zaplanowane! Od początku do końca miał zaplanowane! Plan Kaczyńskiego – Pan miał być aresztowany? – Oczywiście. Aresztowany, wyprowadzony w kajdankach. I później za kratkami pokazany. A wtedy Kaczyński miałby wszystko: albo Samoobrona przeszłaby do niego, albo byłyby nowe wybory. I Lepper byłby symbolem – jak premier walczy z korupcją. – Więc dlaczego pana nie aresztował? – Bo nie było sprawy! Ja powiedziałem prawdę – owszem, Ryba mi mówił o tej działce, ale to tyle. Dalej nie dochodzę, dla mnie to wszystko od początku jest szyte grubymi nićmi. Nie było żadnej afery w ministerstwie! Bo nie mogło być. Z prostej przyczyny – my nie możemy nie dać zgody na odrolnienie, jeżeli wymagania są spełnione. Jest procedura, jest koniec, jest zamknięte. – Nie ma w tej sprawie dowolności decyzji? – Nie ma. A są sprawy, gdzie jest. Choćby przedłużenie ważności środków chemicznych. Tu można. Weźmy taką sytuację: firma nakupiła środków, mija termin ich ważności, a oni mają miliony na składzie. Wtedy ktoś może przyjść i powiedzieć: dajcie przedłużenie, jakoś to załatwimy. Może ktoś się skusi? Ale w sprawie odrolnienia nie ma takiej możliwości! Albo – piszą, że miał do mnie przyjść Ryba w piątek, odebrać dokumentację dotyczącą działki. Co za bzdura! Po zebraniu kierownictwa resortu nie ma żadnych dokumentów! Jest tak, że z posiedzenia kierownictwa jest sporządzany protokół. Jest on gotowy na drugi, trzeci dzień, potem trafia do wiceministrów, do departamentów, i tam załatwiane są sprawy. Za odrolnienie odpowiedzialny był wiceminister Kowalczyk z PiS. – Więc po co spotykał pan się z Rybą? – Spotkaliśmy się w normalnym trybie, w sprawie składu delegacji do Konga. Że dam mu skład, kto leci. A on miał umawiać na szczepienia… A jest jeszcze nowość: w czwartek, tydzień po, do pani Pachuckiej, tej od gospodarki ziemią, przedzwonił ktoś, niby z Agencji Nieruchomości Rolnych, że ma jakieś dokumenty dla niej, że jej przyniesie. I umówił się przy wejściu do ministerstwa. Ona zeszła, w dobrej wierze, a tam był jakiś mężczyzna, którego nie znała. I dał jej kopertę. Ona to wzięła do ręki, patrzy, a tam w środku nie jest tak, jakby był papier A4, tylko coś wielkości banknotów. Natychmiast oddała! Zawołała: nie chcę mieć z tym nic wspólnego! Napisała notatkę do wiceministra Kowalczyka, że była próba wręczenia łapówki. – Przez kogo? –
Tagi:
Robert Walenciak