Kempski odszedł, przyjaciele zostali
Złośliwi twierdzą, że były wojewoda śląski robi wreszcie to, co najlepiej potrafi. To znaczy nic nie robi Raport komisji min. Marka Biernackiego potwierdził, że wojewoda Marek Kempski nie panował nad podległym mu urzędem, aczkolwiek nie można w jego postępowaniu doszukać się jakiegokolwiek działania przestępczego. W zupełności wystarczyło jednak to pierwsze. Śląsk nie ma ostatnio dobrej passy. Można odnieść wrażenie, że stał się centrum wszelkiego rodzaju afer. O dawnej “Katandze” mówi się dziś “Ćwikoland”. I za to wszystko przyjdzie zapłacić. Znaki zapytania Oto w okolicach wojewody śląskiego pojawia się biznesmen, Aleksander Ćwik, o którym wszyscy myślą, że jest doradcą Kempskiego. Następuje coś w rodzaju skrzyżowania wątków “Kariery Nikodema Dyzmy” i “Pułkownika Kwiatkowskiego”. Ćwik występuje jako doradca, Kempski podtrzymuje tę opinię na tyle skutecznie, że gdy policja zwraca się do Urzędu Kontroli Skarbowej z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli skarbowej Ćwika (podejrzewano nielegalne pochodzenie środków pieniężnych), UKS wstępnie odmawia, bo myśli, że Ćwik jest doradcą wojewody. Potem zwraca się o akceptację do Ministerstwa Finansów. Istotny jest tu czas: pierwsze informacje dotyczące podejrzanych interesów Ćwika docierają do organów ścigania w kwietniu 1999 r. Policja prosi UKS o pomoc w maju 2000 r. Zapewnienie o tym, że kontrola zostanie przeprowadzona, otrzymuje pod koniec ubiegłego roku. Ustnie. Kto zapewnił, dlaczego ustnie i dlaczego dopiero po kilku miesiącach, gdy w papierach teoretycznie wiele się może zdarzyć – raport nie wspomina. Ćwik wyraża przekonanie, że jest absolutnie czysty. Czy Kempski nie wiedział o ruchach dotyczących Ćwika? Wiedział. Biernacki stwierdza w swoim raporcie: “Fakt zignorowania informacji o niejasnych interesach A. Ćwika przez wojewodę Marka Kempskiego dyrektor gabinetu tłumaczy zaufaniem wojewody do tej osoby. Zdaniem dyrektora Aleksandra Gaczka, fakt, że Ćwik był przedstawicielem obozu solidarnościowego oraz że wobec niego nie toczyły się postępowania prokuratorskie, były wystarczającą rękojmią uczciwości biznesmena”. Rzeczywiście trudno o lepsze rekomendacje. Kontrole NIK-u w Wydziale Nadzoru Właścicielskiego i Przekształceń Własnościowych kończyły się bez negatywnych wniosków, ale dotyczyły przecież wykonania budżetu. “W maju 2000 r. Wydział Kontroli Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego usiłował przyjrzeć się działalności Wydziału Nadzoru Właścicielskiego i Przekształceń Własnościowych, jednakże próba ta została skutecznie zablokowana przez dyrektora generalnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego” (Jakuba Banasika – przyp. red.). W jaki sposób dyrektor generalny mógł zablokować kontrolę? Czy przez kilka miesięcy nie wiedział o tym (nie był informowany) ani wojewoda, ani wicewojewoda, któremu wydział podlegał? Z kolei inna kontrola wewnętrzna przeprowadzona została w PPKS w Żywcu, gdzie potem stwierdzono wiele nieprawidłowości. Kontrola jednak skończyła się tylko jedną uwagą, dotyczącą niewłaściwego umocowania pełnomocnika wojewody. Kiedy wojewoda Marek Kempski bawił na Alasce, zajmując się poszukiwaniem miejsc pracy dla śląskich górników, ci – tracąc podstawy egzystencji – rozpoczęli strajk i zablokowali węzeł kolejowy w Łazach. Wicewojewoda Andrzej Gałażewski nie zdecydował się na użycie siły. Kempski, który sam w niedalekiej przeszłości zasłynął niekoniecznie negocjacyjnymi zapędami podczas protestów, tak się na wicewojewodę rozeźlił, że postanowił go zdymisjonować za brak zdecydowanej reakcji. To doprowadziło do ostrego kryzysu politycznego w koalicji AWS (Kempski) – UW (Gałażewski) na Śląsku. Ostatecznie Gałażewski nie stracił pracy, ale stosunki między obu panami pozostały napięte. Gałażewski nie odszedł razem z Kempskim, lecz dopiero później, zarzucając Kempskiemu, że to z jego winy współpraca układała się źle. Problem jednak w tym, iż komisja Biernackiego stwierdziła ponad wszelką wątpliwość: “Wydziały Nadzoru Właścicielskiego i Przekształceń Własnościowych oraz Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami podlegają bezpośrednio I Wicewojewodzie. (…). Gałażewski musiał znać Regulamin Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, załącznik do zarządzenia Nr 62/2000 Wojewody Śląskiego z dnia 31 marca 2000 r. ze zmianami”. Na uwagę zasługuje tu data zarządzenia. To nie Gałażewski wnioskował jednak o powołanie Jakuba Banasika na stanowisko dyrektora generalnego. Doszło do tego “na skutek wyraźnej woli Wojewody”. Dalej: “Jakub Banasik był osobą, która pochodziła ze środowiska Ruchu Stu i była blisko związana z postacią Pawła Kamińskiego (obaj pojawili się na spotkaniu z zarządem Śląsko-Dąbrowskiej “Solidarności” przed wyborami parlamentarnymi w 1997 roku)”. Kolejny dowód na to, że w cenie jest przede wszystkim fachowość. SPISEK? Minister sprawiedliwości i prokurator