Strach zawitał do wypasionych willi ludzi, którzy trafili do elity finansowej za rządów Tuska. Z biednych absolwentów uczelni w ciągu jednego pokolenia stali się multimilionerami. Rzuceni na państwowe posady zarabiali w spółkach skarbu państwa po trzy, cztery, pięć i więcej milionów rocznie. Zmieniali firmy. Brali milionowe odprawy. Żyło się. A tu Kaczyński chce ich finansowo zlustrować i zastąpić swoimi. Chodzą więc po mediach i jęczą. Najbardziej wzruszył nas Krzysztof Kilian. Zapomniał, niestety, jak to z Morawieckim załatwiali robotę synowi Ryszarda Czarneckiego. Teraz mówi o obronie demokracji i społeczeństwie obywatelskim. A przecież wystarczyło za czasów Tuska tego nie zepsuć i PiS by nie było. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint