KINGMAKER

KINGMAKER

Jarosław Kaczyński – człowiek, który dowodzi prezydentem elektem Panie prezesie, melduję wykonanie zadania – pierwsze słowa prezydenta elekta, Lecha Kaczyńskiego, pokazały, kto naprawdę zwyciężył w wyborach. Chociaż Polacy zagłosowali na prezydenta Lecha, i tak numerem jeden polskiej polityki stał się Jarosław. Jarosław Kaczyński już w latach 90. powtarzał, że polityka interesuje go tylko wtedy, gdy daje pełną władzę, a nie kilkuprocentowe poparcie. Teraz ma wreszcie to, o czym marzył. Może pociągać za sznurki i kontrolować: prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Wreszcie więc może zrealizować plan budowy państwa według własnego pomysłu – IV RP. Ale czy polityk, którego większość sukcesów kończyła się porażkami, tym razem okaże się skuteczny? Zdecydowany i nieufny Wśród najważniejszych cech Jarosława Kaczyńskiego, jakie wymieniają jego znajomi, są upór i konsekwencja. On sam opowiada, że już w dzieciństwie wiedział, że zostanie politykiem i starym kawalerem. Obie te rzeczy udało mu się zrealizować, choć z pierwszą mogły być i były problemy. Jego karierę utrudniały nie tylko zawirowania polityczne, lecz także trudny charakter. Przez lata Jarosław miał opinię kłótnika, destruktora i cynika. W latach 90. mówiło się nawet, że „styl uprawiania polityki przez grupę Kaczyńskiego podaje w wątpliwość chrześcijańsko-demokratyczny charakter jego ugrupowania”, że występuje u niego w coraz większym stopniu „polityczny makiawelizm rozumiany jako nieprzebieranie w środkach dla osiągnięcia swojego celu”. Zarzucano mu też, że partią kieruje w sposób wodzowski, niemal dyktatorski. Jego sympatycy mówili łagodniej, że po prostu „brakuje mu zdolności socjotechnicznej w zdobywaniu sympatii”. – Jarosław Kaczyński ma duże ambicje polityczne, ale długo czuł się niedoceniany. Jest zdecydowany i propaństwowy. Jest też zamknięty i nieufny, co raczej szkodzi w polityce. Otoczony tylko kilkoma osobami jest narażony na manipulacje z ich strony – ocenia Władysław Frasyniuk, lider Partii Demokratycznej – demokratów.pl. – To bardzo silna osobowość polityczna. Typ stratega szachisty, który rozumie, że czasem warto poświęcić pionka czy figurę, by obronić wieżę – przekonuje Łukasz Perzyna, publicysta „Tygodnika Solidarność”. Wśród zalet Jarosława wymienia się przede wszystkim talent politycznej analizy oraz rzadką umiejętność realizacji planów o charakterze strategicznym. Ma też – co niekiedy zaskakuje – zdolność do zawierania sojuszy z dawnymi wrogami. Widać to przy okazji obecnych rozmów koalicyjnych. Bracia Kaczyńscy przygotowywali się nie tylko na koalicję POPiS, lecz także do drugiej – z cichym poparciem LPR, PSL i Samoobrony, o której oficjalnie Jarosław Kaczyński mówił: – Oni mogą być dolegliwi wręcz w fizyczny sposób. – Kaczyńscy okazali się pragmatykami, wcześniej byli bardziej sztywni. Rozmowy z Radiem Maryja i Lepperem bardzo wiele ich kosztowały. Widać, że bardzo chcieli wygrać – podsumowuje Frasyniuk, który w latach 80. wprowadzał braci do „Solidarności” jako doradców. Do anegdotek przeszła opowieść o tym, że gdy AWS prowadziła negocjacje z UW, Jarosław Kaczyński z trudem zachowywał spokój: – Nie tak się to robi! Ja bym najpierw zawarł sojusz z najbardziej zaciekłą opozycją, a później, gdy UW zrozumiałaby, że nie musi się znaleźć w rządzie, dopiero wtedy zawarłbym z nimi porozumienie. Czy tym razem, upokarzając przegraną Platformę, Jarosław Kaczyński realizuje podobny scenariusz? Zwolennicy PO łudzą się, że tak, ale postępowanie braci Kaczyńskich bardziej nasuwa przypuszczenie, że rękami Jana Rokity chcą tylko rozbić PO. Pewność swoich racji Jarosław zdecydowanie dominuje nad bratem. Podczas kampanii dwukrotnie przywoływał Lecha do porządku – raz, gdy w „Fakcie” Lech poszedł zbyt daleko w propozycjach dla lewicy, drugi raz, gdy miał inne zdanie co do tego, w jakim stopniu otworzyć archiwa IPN. Obaj podkreślają, że geniuszem politycznym jest… brat. Koledzy dzielą jednak braci na lepszego stratega (Jarosława) i lepszego realizatora pomysłów (Lecha). – Oni są kompletnie różni. Lech jest bardziej otwarty, trzymający się litery prawa, ma poglądy bardziej socjalne. Jarosław jest zasadniczy, wręcz ociera się o dogmatyzm. Niepokoi mnie też otoczenie Jarosława. Boję się takich młodych działaczy jak Ziobro z jego wiarą, że wystarczy kogoś wsadzić do więzienia, by naprawić świat – wymienia Władysław Frasyniuk i dodaje: – Uważam, że pierwszą debatą, jaka powinna się odbyć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 44/2005

Kategorie: Obserwacje