Kłamią w dzień, kłamią w nocy, a nam się to podoba

Kłamią w dzień, kłamią w nocy, a nam się to podoba

Dlaczego zamiast prawdy mamy „narracje”? Kłamią w dzień, kłamią w nocy. Życie publiczne stało się miejscem kłamstwa. Media w swojej większości nie chcą już niczego tłumaczyć, pokazywać złożoności sytuacji, tylko zajmują się agitowaniem. Obywatele traktowani są jak mięso armatnie – mają wierzyć swoim, nienawidzić obcych i zagłosować, tak jak trzeba. Przesadzam? Oto pierwszy z brzegu przykład, nic wyszukanego, raczej z tych banalnych. Pojawiła się wiadomość, że Jarosław Kaczyński zażądał od Donalda Tuska przeprosin za nieprawdziwą informację na Twitterze. Tuskowy wpis brzmiał tak: „Węgry chcą zablokować sankcje energetyczne przeciw Rosji. PiS chce sprzedać część naszego przemysłu naftowego Węgrom. Kaczyński twierdzi, że w USA sfałszowano wybory, a Morawiecki wspiera Le Pen i atakuje Unię. Plany pisane obcym alfabetem”. Dostaliśmy w ten sposób czytelną sugestię, że PiS realizuje polecenia Putina, a na dodatek Jarosław Kaczyński pogrąża się w oparach paranoi. Nie przypominam sobie, by Kaczyński kiedykolwiek mówił, że wybory w USA były sfałszowane (inni politycy PiS byli w tej sprawie mniej ostrożni), nic zatem dziwnego, że zażądał od szefa PO przeprosin i zagroził sądem. I co usłyszał? „Drogi Jarosławie, od lat cię namawiam, stań do debaty, nie ukrywaj się tchórzliwie za swoimi służbami, za swoimi ministrami, za swoimi kłamstwami – mówił Tusk. – Polityka PiS była zbudowana przez te lata na bardzo poważnych kłamstwach. I można by sobie naprawdę po męsku o tym opowiedzieć przed kamerami wszystkich telewizji, do wszystkich Polaków w uczciwej debacie. Ja nie dam się zastraszyć”. Mamy więc dwóch najpoważniejszych polityków w Polsce, którzy stoją naprzeciw siebie i wołają: kłamiesz, kłamiesz! W przerwach zarzucając sobie zdradę i kolaborowanie z Władimirem Putinem. W tym szaleństwie jest metoda. To zarzucanie sobie kłamstw, deprecjonowanie przeciwnika rozpełzło się na całe nasze życie publiczne. Zainfekowało również media, które – z definicji – powinny być dostarczycielem informacji. Zwłaszcza media publiczne, które powinny być wzorcem rzetelności i fair play. A jest inaczej. Posłuchajmy, co mówią sympatycy PO: TVPiS kłamie. Łże jak Russia Today. A co mówią zwolennicy PiS? TVN 24 to WSI 24, kłamią na okrągło. Inni przyznają: wiem, że jedni i drudzy kręcą na swoją stronę, dlatego trochę oglądam jednych, trochę drugich i wyrabiam sobie opinię. Chyląc czoło przed dociekliwością tej grupy widzów, aż prosi się zapytać: czy ta metoda ma sens? Czy z dwóch kłamstw da się skleić prawdę? I czy ta prawda jest ludziom potrzebna? Nie jest. I to z wielu powodów. Po pierwsze, bo wolą show, wolą informacje ciekawe. A czy będą one prawdziwe? To rzecz trzeciorzędna. Po drugie, w dobie mediów społecznościowych i tożsamościowych odbiorcy oczekują informacji potwierdzających ich rozumienie świata, ich poglądy. Tu także detalem jest, czy informacja będzie prawdziwa, czy nie. Ważne, czy w dobrym świetle ustawia naszych, a w złym – tych innych. Po trzecie, tempo napływania nowych informacji powoduje, że nie tylko bardzo trudno je weryfikować, ale też jest to mało sensowne. Bo kto pamięta, co było tydzień temu? Po czwarte wreszcie, gdy nie ma autorytetów wspólnych dla wszystkich, kto rozsądzi, gdzie jest prawda, a gdzie fałsz? A dziś mamy tak, że przeciwko profesorowi X zawsze znajdzie się profesor Y, który powie coś zupełnie innego. To co ma myśleć ów przeciętny Kowalski targany huraganem dziejów? Parada blagierów Ten huragan kreuje nam różnych kłamców, różne ich rodzaje. Oto jeden z najbardziej typowych – showman Morawiecki. Premier opowiadał już wszystko. Chwalił się, że negocjował umowę akcesyjną z Unią Europejską, obiecywał produkcję polskich samochodów elektrycznych i polskich promów, no i rozwój polskiego rolnictwa. Gdy wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska, natychmiast obsadził się w roli jastrzębia, domagając się jak najdotkliwszych sankcji wobec Moskwy. Krytykował więc państwa Unii, że sprowadzają rosyjski gaz, ropę i węgiel, choć – jak mu wypomniano – w tym czasie Polska była w gronie największych importerów. A Sejm, gdy debatowano nad ustawą o sankcjach, głosami PiS odrzucił zakaz importu z Rosji gazu LPG. Przy okazji Morawiecki niejako objawił się w aurze polityka europejskiego – wszedł w kampanię prezydencką we Francji, atakując Emmanuela Macrona, no i zapowiedział kampanię BloodOil, czyli zaatakowania Europy billboardami,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2022, 2022

Kategorie: Kraj