Kłamstwo i oszustwo są jak rak

Kłamstwo i oszustwo są jak rak

Andrzej Szahaj fot. Archiwum prywatne

W kulturze wciskania kitu, w której żyjemy, stajemy się coraz bardziej nieczuli na kwestie prawdy i fałszu Prof. Andrzej Szahaj – filozof polityki, kulturoznawca, profesor zwyczajny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autor m.in. książek „Kapitalizm drobnego druku” (2015) i „Inny kapitalizm jest możliwy” (2016). Panie profesorze, kłamstwo w naszych czasach popłaca. – Oczywiście. Widać to zarówno w polityce, gospodarce, jak i w mediach. W tej pierwszej dowodem jest wybór Trumpa. W drugiej – triumfujący od kilkudziesięciu lat turbokapitalizm, w ramach którego liczne podmioty instytucjonalne, takie jak banki, towarzystwa ubezpieczeniowe, korporacje, fundusze powiernicze i agencje ratingowe, korzystają ze wszystkich sposobów, w tym nieuczciwych, aby osiągnąć zysk, i z reguły im się to udaje. Co do mediów zaś, wystarczy obejrzeć reklamy w polskiej telewizji, aby zorientować się, gdzie jesteśmy. Przede wszystkim moją ulubioną o „zespole niespokojnych nóg”, bredni wymyślonej po to, aby sprzedać nam jakieś kolejne tabletki jedynie niszczące zdrowie. Osobną sferą demoralizacji jest internet, w którym na kłamstwie i oszustwie zarabia się bez żadnych skrupułów. Co takiego się zdarzyło, że kłamcy są górą, że przestali nas gorszyć? Pan wskazuje turbokapitalizm. – Tak. Moim zdaniem za postępującą degrengoladę moralną Zachodu odpowiada w największej mierze turbokapitalizm, przez który rozumiem system, który wyzbył się wszelkich hamulców moralnych w pogoni za zyskiem. Ostatni kryzys obnażył jego naturę. Nowa religia – neoliberalizm Ale przecież kapitalizm, sam pan to mówi, wyrósł z pobudek etycznych, z szacunku dla ciężkiej pracy i sumienności. Nasze bajki – o świerszczyku i mrówce, nasze przysłowia – oszczędnością i pracą ludzie się bogacą, są tego echem. Co się stało, że to lekceważymy? – Nastąpił cały ciąg zgubnych procesów o charakterze ideowym oraz społecznym, które doprowadziły do obecnej degrengolady. Przede wszystkim kapitalizm z systemu, w którym istniała pewna równowaga pomiędzy różnorakimi przedsiębiorstwami, konkurującymi mniej więcej uczciwie na rynku kapitalistycznym starannie regulowanym przez państwa, zamienił się w coś innego. W inny system, turbokapitalizm… – W którym ogromne korporacje oraz banki wywalczyły sobie pozycję dominującą, państwo wycofało się z funkcji regulatora, a mniejsi gracze, aby przetrwać, porzucili wszelkie skrupuły i zaczęli się dostosowywać do środowiska, w którym walka o przetrwanie nabrała charakteru walki na śmierć i życie. Nie bez znaczenia był także stopniowy spadek oddziaływania tradycyjnych systemów moralnych o charakterze religijnym lub świeckim, pozwalających kiedyś utrzymywać kapitalizm w moralnych karbach. Zastąpiła je ideologia neoliberalizmu, a ta, czyniąc z zysku jedyne kryterium sukcesu jednostki oraz przedsiębiorstwa, otworzyła drzwi do legitymizacji niemoralnego zachowania. Przypomnę tylko znamienne słowa jej proroka, Miltona Friedmana, który napisał w jednym z dzieł, że jedynym obowiązkiem społecznym przedsiębiorstwa jest osiąganie zysku, sam zaś chwalił Pinocheta i odwiedzał go w Chile, dając przykład manifestacyjnej pogardy dla wszelkich zasad moralnych. Pewną pociechą jest jedynie to, że powyższe plagi dotknęły przede wszystkim kapitalizm w wersji anglosaskiej. Już np. Skandynawowie na ogół zachowali rozsądek i dystans i po bardzo krótkim flircie z ideami neoliberalizmu wrócili na szczęście do swojego wypróbowanego modelu ekonomicznego i społecznego. Dlaczego sukces materialny, konsumpcja stały się ważniejszym wyznacznikiem sukcesu, dobrego życia niż przestrzeganie zasad? Może po prostu taki jest gatunek ludzki? – Nie wierzę w istnienie jakichś esencjalnych cech gatunku ludzkiego. Człowiek staje się taki jak otoczenie, w którym przyszło mu żyć, ponadto szybko się uczy. Jeśli zauważy, że kłamstwo i oszustwo się opłacają, że np. dają przewagę jego rywalom w konkurencji rynkowej, to choćby sam był skłonny do przestrzegania zasad moralnych, wreszcie ulegnie pod groźbą klęski. Nie bez znaczenia jest też stopniowe przywykanie do różnych kłamstewek, z którymi codziennie mamy do czynienia. Do tego, że seans w kinie czy telewizji nigdy nie zaczyna się o zapowiedzianej porze, tylko zawsze później z powodu reklam (coraz dłuższych), że komputer, chwalony jako wspaniały i niezawodny, psuje się definitywnie zaraz po wygaśnięciu gwarancji, że codziennie ktoś próbuje nas na coś naciągnąć, dzwoniąc od samego rana. Albo wpisując do umowy drobnym drukiem różne niekorzystne dla nas rzeczy. – W kulturze wciskania kitu, w której żyjemy, stajemy się coraz bardziej nieczuli na kwestie prawdy i fałszu, uznajemy, że tak musi być,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2017, 2017

Kategorie: Kraj