Prof. Jerzy Bralczyk o tym, co straszy ludzkość od zarania dziejów KŁAMSTWO Niegdyś za poważnie piętnujące uważane były słowa łgać i łgarstwo (dawniej łeż), które dziś dzięki archaiczności zyskały pewien żartobliwy odcień. Słowo kłamać oznaczało raczej ‘szydzić, żartować’, także ‘udawać’, wreszcie ‘przeczyć, nie być w zgodzie’ – a dzisiejsze znaczenie jest późniejsze. Kłamać to teraz tylko ‘świadomie wprowadzać w błąd, mówiąc nieprawdę’, i już. No, może czasem też ‘mylić się’, jak w zwrotach żeby nie skłamać czy nie, kłamię, to było inaczej… Abstrakcyjne znaczenie słowa kłamać miało źródło w fizyczności. Praindoeuropejski rdzeń kle-m-/klo-m- oznaczał ‘pochylać, zginać’, a prasłowiańskie klamati – ‘chwiać, kołysać’. Ta chwiejność może się nam już, choćby odlegle, kojarzyć z niepewnym stosunkiem do prostej drogi, a potem do najpierw żartobliwego, dalej już nagannego odstępowania od prawdy. Tak było z kłamaniem i z kłamem, który to rzeczownik najpierw oznaczał ‘szyderstwo, drwiny, żart’, potem ‘pomyłkę, błąd’, wreszcie ‘fałsz, nieprawdę’. Ludzi można było postawić (lub położyć) w kłam albo też zadać im kłam, co najpierw oznaczało ‘wystawić na drwiny’, potem dopiero (i do dziś) – ‘zarzucić kłamstwo’. Jeszcze w XV w. kłamali kłamnik, kłamacz i kłamca, najpierw jako błaźni i szydercy, potem jako oszuści, dziś już pozostał z tego towarzystwa ten ostatni, niegodziwy nieprzyjaciel prawdy – później w towarzystwie nieco łagodniej traktowanego kłamczucha. Dziś kłamstwo to nie żarty. Kiedy wysoce nagannemu mówieniu nieprawdy chcemy odebrać trochę niegodziwości, mówimy o mijaniu się z prawdą, koloryzowaniu, o skrótach myślowych czy o nadużyciach semantycznych, bo gdy użyjemy słowa kłamstwo, to sprawa robi się poważna. Kłamstwo łatwo przybiera takie określenia jak podłe, bezwstydne, bezecne i bezczelne, a także wierutne. Jest też potrzeba określenia jego intensywności: kłamie się na potęgę, ile wlezie, jak z nut, aż się kurzy, a najgorzej, gdy ktoś kłamie w żywe oczy. Kłamstwo bywa w pewnym sensie instytucjonalizowane, a także ideologizowane, mamy więc kłamstwo oświęcimskie i kłamstwo katyńskie, a niektórzy próbują dodać tu i kłamstwo smoleńskie; mówi się o życiu w kłamstwie i o cywilizacji kłamstwa… Łatwo też w rozgoryczeniu przejść od niemal banalnych stwierdzeń w rodzaju prasa kłamie, politycy kłamią, reklama kłamie do sądów typu wszyscy kłamią czy świat jest oparty na kłamstwie… Na szczęście większość z nas jest przekonana, że tak naprawdę to kłamstwo ma krótkie nogi i że prawda zwycięży… A mimo to zdarza nam się kłamać ze strachu. NIENAWIŚĆ Jeszcze w XVI w. mieliśmy w polszczyźnie czasownik nawidzieć, który znaczył ‘przyjaźnie patrzeć, widząc’, czyli ‘mieć w kimś upodobanie’, a dalej wręcz ‘kochać, miłować’. Zaprzeczeniem tego nawidzenia była nienawiść, obecna już w prasłowiańszczyźnie, nazywająca taką niechęć do widzenia kogoś, że przechodziła ona w najsilniejsze bodaj negatywne uczucie. Stare słowniki widzą w nienawiści trwały i silny gniew, łączą ją ze wstrętem, pogardą, „złożyczeniem”, mściwością, zawziętością; w nowszych jest ukazywana jako bliższa silnej wrogości czy niechęci niż gniewowi. W każdym razie złożony to czasownik i złożony rzeczownik, jak zresztą we wszystkich językach słowiańskich. Inne języki mają nazwy proste i wygodne: dla Włochów i Hiszpanów nienawiść to odio, dla Francuzów haine, dla Niemców Hass, dla Szwedów i Norwegów hat, dla Duńczyków had. Anglicy mają bardziej złożone hatred, ale czasownik jest poręczny: hate. Chciałoby się sądzić, że i żywienie tego uczucia u Słowian nie jest tak naturalnie proste jak gdzie indziej i wiąże się z większym wysiłkiem, ale chyba takiej zależności nie ma. Tyle że trudniej dziś być nienawistnikiem, siejąc w internecie nienawistne wpisy, niż być hejterem: hejtowanie to coś, co tak zręcznie się nazywa, że i przyznać się do tego łatwiej. Sobie nienawiść rzadko przypisujemy. Czasem co najwyżej, z jawną przesadą, mówimy, że nienawidzimy kłamstwa czy głupoty, często półżartem emocjonalnie reagujemy na niepowodzenia okrzykiem wyrażającym nienawiść, ale każdy wie, że ma to raczej służyć odreagowaniu niż okazaniu prawdziwego, trwałego uczucia. A jaka jest prawdziwa nienawiść, pokazuje nam jej bogata frazeologia. A więc bywa nienawiść nieubłagana, dzika, głęboka, śmiertelna, fanatyczna i namiętna, wściekła i zażarta. Może być ślepa, a także głucha. Bywa zimna, ale i gorąca – w końcu można nią
Tagi:
Adam Mickiewicz, błędy językowe, Bosz (wydawnictwo), Dania, etymologia, fragmenty książek, Francja, hejt, hermeneutyka, historia Polski, Jerzy Bralczyk, język angielski, język polski, język praindoeuropejski, język prasłowiański, języki europejskie, języki słowiańskie, językoznawstwo, kłamstwo, kultura, kultura polska, literatura polska, Niemcy, nienawiść, Norwegia, odpowiedzialność, prawda, psychologia społeczna, Rada Języka Polskiego, semantyka, Słowianie, społeczeństwo, Spółki z o.o., strach, Strach się bać, Szwecja, wojna