Ciolo mordował z zimną krwią. Romowie skazali go na śmierć, sąd na dożywocie Prokurator oskarżał go o zastrzelenie Krzysztofa Siedleckiego – dyrektora lubelskiej hurtowni DT “Cezary Wąsowski”, o zabójstwo na tle rabunkowym przemysłowca Edwarda Ratajczyka i jego 81-letniej matki w Wytownie koło Słupska, zastrzelenie niemieckiego małżeństwa w Sollingen, zastrzelenie w Mannheim Krzysztofa Rejka, o napad rabunkowy w tym samym mieście na mieszkanie dwóch kobiet, Wanty i Zofii (podczas którego Wanta została uduszona) oraz o kilka innych napadów. Robert Kwiek, pseudonim Ciolo, dzięki współpracy policji z kilku państw, odnaleziony został w sierpniu 1994 roku przez Interpol w Dniepropietrowsku na Ukrainie. Jego ekstradycja nastąpiła 11 listopada 1994 roku. Od tego też dnia siedzi w areszcie śledczym w Lublinie. Ten trzydziestokilkuletni absolwent szkoły podstawowej, z zawodu kotlarz, od sześciu lat spędzał sen z powiek przedstawicielom lubelskiego wymiaru sprawiedliwości, bowiem żaden z jego trzech procesów długo nie mógł zakończyć się prawomocnym wyrokiem. Gryps z planem ucieczki W maju 1995 roku przed Sądem Wojewódzkim w Lublinie rozpoczął się pierwszy proces Ciola oskarżonego o zastrzelenie Krzysztofa Siedleckiego. Budynek lubelskiego sądu wyglądał wtedy jak twierdza. Chroniło go kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji i ściągnięta z Rzeszowa brygada antyterrorystyczna. Tydzień przed pierwszą rozprawą u jednego z braci Ciola znaleziono wykonany własnoręcznie kartacz oraz wypełnioną śrubami puszkę, w której była laska trotylu. Pracownicy sądu odbierali też dziwne telefony. To postawiło policję w stan pełnej gotowości. Kilka tygodni później okazało się, że Ciolo dał Janowi I., zaprzyjaźnionemu strażnikowi aresztu śledczego, gryps z planem ucieczki. Zawinięta w folię kartka wypadła strażnikowi z kieszeni i została znaleziona przez kolegów. Z grypsu wynikało, że ucieczka Ciola z aresztu zaplanowana została na 18 czerwca między godzinami 22 i 23. Więzień miał przepiłować kraty w swojej celi piłkami do cięcia metalu, przemyconymi wcześniej przez Mirosława M., ps. Smyk, który był szwagrem Ciola. Po przepiłowaniu krat Ciolo miał czekać, aż któryś z jego kumpli zastrzeli strażnika na wieży. Potem przebiegłby przez “martwe pole” do muru i przeskoczyłby, używając rzuconej mu liny. Niedługo po tym wydarzeniu rozpoczął się proces Jana I. oraz Smyka. 9 listopada 1995 roku sąd skazał Ciola na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Krzysztofa Siedleckiego. Wskutek rewizji wniesionej przez obronę Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia, dopatrując się uchybień formalnych. Zmieniony skład orzekający rozpoczął sprawę Ciola po raz kolejny, wykonując benedyktyńską pracę drobiazgowego badania wszystkich dowodów i przesłuchiwania wszystkich świadków. Oksanę boli głowa Jednocześnie z tamtym procesem, na początku grudnia 1996 roku rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim w Lublinie drugi proces przeciwko Robertowi K. Razem z Ciolem na ławie oskarżonych zasiedli: jego brat, poślubiona w Areszcie Śledczym Ukrainka Oksana, oraz Dariusz G. i Krzysztof K., dwaj pracownicy zamordowanego przemysłowca z Wytowna. Prokurator zarzucił Ciolowi, że trzykrotnie strzelił z bliska w głowę Edwarda Ratajczyka. W podobny sposób zabił jego 81-letnią matkę. Po ograbieniu domu Ciolo z bratem najpierw się ukrywali. Potem razem z późniejszą żoną, Oksaną, Ciolo przekroczył przejście graniczne w Medyce i wywiózł zrabowane łupy oraz broń na Ukrainę. Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 4 grudnia 1996 roku, Ciolo i jego żona oświadczyli sądowi, że właśnie tydzień temu rozpoczęli protest głodowy przeciwko złemu traktowaniu ich w areszcie. Zażądali też wyłączenia ze sprawy prokuratora Andrzeja Witkowskiego, który, według nich, “prowadził śledztwo tendencyjnie”. 24-letnia Oksana do sądu przyszła ubrana, jakby wybierała się na bal, w jaskrawym żakiecie i długiej, czarnej spódnicy naszywanej dżetami. Utrzymywała, że jest absolwentką studiów ekonomicznych, filologii angielskiej i dziennikarstwa, czego dowodem była praca w “Komsomolskiej Prawdzie” oraz dwóch innych gazetach. Ponadto była prezenterką ukraińskiej telewizji. Aktualnie przeżywa oczarowanie swoim mężem, Robertem K., i prosi o przerwę w rozprawie, bo jest jej słabo z powodu głodówki. Zaraz potem Robert K. oświadczył, że również nie jest w stanie brać udziału w rozprawie, bo boli go głowa. Głowa bolała także jego brata. Sąd wezwał
Tagi:
Izabella Wlazłowska