Klimatyczne wróżenie z fusów
Mimo zwiększonej emisji dwutlenku węgla globalna temperatura nie wzrosła od 16 lat. Nie przewidział tego żaden z 32 najnowszych modeli 11 listopada rozpocznie się w Warszawie kolejny szczyt klimatyczny. To najważniejsze światowe forum poświęcone światowej polityce klimatycznej: 19. Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu – COP19 (Conference of Parties), której towarzyszyć będzie Spotkanie Stron Protokołu z Kioto (CMP). Warszawski szczyt ma być początkiem negocjacji nowego porozumienia w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych (traktaty z Kioto obowiązują do 2020 r.). Uczestnicy szczytu staną w obliczu wielu problemów, których nie można rozwiązać przy obecnym poziomie wiedzy. Tezy piątego raportu Przez wiele lat kreślono apokaliptyczne wizje klęsk żywiołowych, tajfunów, cyklonów, niszczycielskich ulew i posuch, wzrostu poziomu mórz, zakwaszonych, jałowych oceanów, zmian stref klimatycznych, wędrówek ludów, krwawych konfliktów i wojen spowodowanych przez globalne ocieplenie. Niektórzy naukowcy w niemałym stopniu utracili wiarygodność, ponieważ nieustannie straszyli pogodową katastrofą. Autor tego artykułu długo i z zapałem godnym tak słusznej sprawy przedstawiał potencjalne opłakane skutki globalnego ocieplenia. Kiedy jednak siwizna oszroniła mu skronie, uznał, że należy podchodzić do problemu ze znacznie większą ostrożnością. W końcu września Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), szacowna „rada klimatyczna” Narodów Zjednoczonych, opublikował pierwszą część swojego piątego raportu (czwarty został przedstawiony w 2007 r.). W przygotowaniu tego dokumentu uczestniczyło 840 badaczy z 38 krajów. Wyliczono, że w latach 1880-2012 globalna temperatura mierzona przy powierzchni lądów i oceanów wzrosła o 0,85%. To fakt bezsporny, jednak bardzo wiele stwierdzeń dokumentu opatrzonych jest określeniem: „prawdopodobnie”. Według raportu, wzrost temperatur z 95-procentowym prawdopodobieństwem spowodowany został w połowie przez przemysłową działalność człowieka. Raport z 2007 r. oceniał prawdopodobieństwo antropogenicznej genezy globalnego ocieplenia na 90%. Na półkuli północnej lata 1983-2012 były prawdopodobnie najcieplejsze od 14 wieków. Od początku rewolucji przemysłowej zawartość dwutlenku węgla, metanu i innych gazów cieplarnianych w atmosferze wzrosła o 40%. To fenomen w dziejach planety, bezprecedensowy od 22 tys. lat. Raport stwierdza, że topnieją lody Arktyki i Grenlandii, a nawet długo uważana za stabilną pokrywa lodowa Antarktydy. Na skutek tego zjawiska oraz zwiększania się objętości coraz cieplejszych mas wodnych poziom mórz i oceanów podniesie się do końca XXI w. od 26 do 82 cm. Eksperci IPCC oceniają, że do 2100 r. globalna temperatura wzrośnie od 1,5 do 4,5 st. C. W 2007 r. dolną wartość wzrostu określono wyżej – na 2 st. C. Celem społeczności międzynarodowej jest zadbać o to, aby globalny wzrost temperatur do 2100 r. nie przekroczył 2 st. C. Panuje opinia, że skutki takiego ogrzania się atmosfery będą jeszcze możliwe do opanowania, chociaż z trudem. Według raportu, jest całkowicie pewne, że w latach 1971-2010 wzrosła temperatura górnej warstwy oceanów (do głębokości 700 m). Ogrzanie się warstw oceanicznych poniżej 700 m uznano za prawdopodobne. Naukowcy przyznają, że trzy bardzo ciepłe stulecia średniowiecza (950-1250) mogą być pod pewnymi względami porównywane do naszych czasów, choć obecne ocieplenie jest inne – zachodzi w sposób całościowy we wszystkich krainach i porach roku. Ocieplenie pauzuje Autorzy raportu IPCC nie mogli jednak uniknąć wskazania zdumiewającego zjawiska. Od 1998 r. globalna temperatura właściwie nie wzrasta. Według brytyjskich służb meteorologicznych, wzrost ten był zerowy, a według amerykańskich, wyniósł 0,05 st., co mieści się w granicach błędu statystycznego. W tym czasie rury wydechowe, kominy elektrowni i fabryk wypluły do atmosfery aż 34% wszystkich emisji dwutlenku węgla. Powinno to spowodować wzrost globalnej temperatury o 0,25 st., co nie nastąpiło. Nie przewidział tego żaden z 32 najnowszych modeli klimatycznych, sporządzonych ogromnym nakładem środków, przy wykorzystaniu najpotężniejszych komputerów. Nasuwa się pytanie: skoro naukowcy sporządzający prognozy na 15 lat tak bardzo się pomylili, to jak traktować ich scenariusze na 50 lub 100 lat? Triumfowali nieliczni badacze sceptyczni wobec koncepcji spowodowanego przez ludzi globalnego ocieplenia. Mieszkający w Nowej Zelandii brytyjski paleontolog i geolog morski Robert Carter napisał