Pierwsze dziecko urodzone w 2000 roku będzie mogło leniuchować przez całe życie Dyrektorzy wielu klinik położniczych z lękiem myślą o sylwestrze. Czy w tę szczególną noc przyjdzie na świat, mnóstwo dzieci? Wiadomo już, że 1 stycznia 2000 roku liczba urodzin w Sydney będzie dwa razy wyższa niż zazwyczaj. Liczne szpitale zatrudniają dodatkowy personel. W wielu krajach trwa osobliwy wyścig – kto zostanie pierwszym dzidziusiem tysiąclecia? Jak pisaliśmy w marcu w ”PT”, tysiące par zamierzają mieć dziecko urodzone 1 stycznia 2000 roku. Eksperci ustalili optymalny termin poczęcia na przełom marca i kwietnia, przy czym większość specjalistów uznała 9 kwietnia za najlepszy termin. Całą sprawę radośnie spopularyzowały media. W wielu krajach wprowadzono wtedy rozmaite ułatwienia i nagrody dla spragnionych miłosnych igraszek par. Pewna rozgłośnia radiowa w Nowej Zelandii wynajęła pokoje hotelowe dla stu par marzących o „milenium baby”. Ochotnicy, pragnący, według oficjalnego komunikatu, „pohasać sobie w łóżku”, dostali też afrodyzjaki sporządzone według recepty słynnego Casanoyy, ostrygi i szampana. W zamian musieli w przerwach między figlami informować radiosłuchaczy, jakie to postępy właśnie poczynili w wysiłkach na rzecz zwiększenia przyrostu naturalnego. Bardziej oszczędna okazała się rozgłośnia KFI z Los Angeles. Wynajęła tylko 10 pokoi w motelu ”Vagabond Inn”, przy czym marzące o „dzidziusiu tysiąclecia” pary otrzymały zaledwie po 640 sekund na spełnienie swych ambitnych planów. Za to każde dziecko, będące rezultatem tego przedsięwzięcia otrzyma komplet pościeli, wszystko jedno, czy przyjdzie na świat 1 stycznia 2000 roku, czy też w nieco innym terminie. W norweskim mieście Kautokaino pracownicy magistratu dostali 9 kwietnia wolne przedpołudnie, które przeznaczyć powinni na ”cele reprodukcyjne”. Burmistrz, Anton Daifal, wydał z tej okazji następujące oświadczenie: „Niech to będzie wielki zbiorowy wysiłek na rzecz naszej społeczności. Oczekuję, że każdy da z siebie wszystko”. W Rosji dziennik „Komsomolskaja Prawda” wezwał do urządzenia „szalonej miłosnej nocy” już z 27 na 28 marca. Wśród milenijnych dzieciaków mają zostać rozlosowane cenne nagrody nawet mieszkania i auta. W wielu miastach Rosji powstały więc komitety organizacyjne. Chętnym udostępniano pokoje hotelowe przystosowane odpowiednio do zabiegów prokreacyjnych hale fabryczne. W Sybiraku w Jakucji postawiono jarangi, czyli szałasy ze skór reniferów, dla spragnionych miłości par. Zielona flaga nad jarangą oznacza, że szałas jest wolny, czerwona – przejściowo zajęty. Rumuńska gazeta ”Evenimentul” zaapelowała do czytelników, by „wzięli się do roboty”, Obiecując fantastyczną nagrodę w wysokości siedmiu średnich rocznych pensji dla pierwszego obywatela kraju urodzonego w 2000 roku. Właśnie nagrody wyznaczone przez firmy, media i inne instytucje Obok, oczywiście, żądzy sławy, sprawiły, że do wyścigu o „dzidziusia tysiąclecia” przystąpiły dziesiątki tysięcy potencjalnych rodziców. Najwyższą wyznaczył kanadyjski przedsiębiorca, Carl Paglia, właściciel firmy sztuki graficznej, który już przed dwoma laty zapewnił sobie wyłączne prawo do umieszczania na swych towarach hasła: ”Official Milenium Baby”. Pierwszy dzieciak, który urodzi się w 2000 roku w Ameryce Północnej, otrzyma w gotówce oraz w innej formie 2 miliony dolarów. Paglia zamierza m.in. ufundować temu szczęśliwcowi samochód oraz sfinansować mu studia. Inne firmy pragnące sponsorować milenijnych bobasów, zagwarantowały sobie prawa do takich haseł, jak: Milenium Bom, Baby Milenium, Milenium D.O.B. 2000, które umieszczane będą na niemowlęcych ubrankach, zabawkach i wszelkich innych towarach, jakie z tej okazji można sprzedać. Prawdziwy deszcz nagród czeka na pierwszego urodzonego w 2000 roku Irlandczyka. Lekarze. na Zielonej Wyspie zalecali, oczywiście, że największe szanse poczęcia takiego dzidziusia stwarza Dzień Świętego: Patryka. „Nie ma wątpliwości, że pierwsze milenijne dziecko zyska ogromny rozgłos i przez całe swe życie nie będzie musiało pracować, poza, oczywiście, wystąpieniami na różnych uroczystościach”, powiedział irlandzki publicysta, Jim Finnegan. Pary, które nie do końca wiedziały, jak postarać się o noworocznego brzdąca, mogły Zamówić w kalifornijskiej firmie BabyCenter „milenijny zestaw do poczęcia” ż fantazyjną czerwoną kokardą, zawierający test ciążowy, kalendarz jajeczkowania, dwie czerwone świece, olej do masażu i rozległą instrukcję, zalecającą przede wszystkim
Tagi:
Krzysztof Kęciek