Jak urobić opinię publiczną i zarobić na elektrowni atomowej w Polsce Dziennikarz Agencji Reutera Edmund Klamann 16 dni po tragicznym trzęsieniu ziemi i katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi pisał w depeszy z Tokio o wydanej rok wcześniej książce „Reaktor atomowy, bomba zegarowa”, której autorem jest aktywista i pisarz Takashi Hirose. Przedstawiony w niej został scenariusz dramatu dziejącego się na oczach świata – potężne trzęsienie ziemi wywołuje falę tsunami, która niszczy jedną z japońskich elektrowni atomowych. W wyniku awarii dochodzi do skażenia radioaktywnego części kraju. Hirose pomylił się jedynie co do lokalizacji. Założył, że ucierpi położona ok. 200 km na południe od Tokio elektrownia Hamaoka. Być może zasugerował się raportem, w którym geolog Ishibashi Katsuhiko już w latach 70. XX w. oszacował na 87% możliwość wystąpienia w tym regionie w ciągu 30 lat wstrząsów o sile powyżej 8 stopni w skali Richtera. Tak czy inaczej z dnia na dzień Takashi Hirose stał się znany w całej Japonii, a jego książka zniknęła z księgarń. Japończycy, którzy przez lata wierzyli zapewnieniom polityków i przedstawicieli koncernów energetycznych, że siłownie jądrowe są tanim i bezpiecznym źródłem prądu, zaczęli stawiać niewygodne pytania. Na jaw wyszły fakty starannie skrywane przez rząd japoński. Okazało się, że wszystkie działania polityków związane z energetyką jądrową w minionych dziesięcioleciach były podporządkowane interesom koncernów energetycznych, takich jak Tepco. Rok później, 5 maja 2012 r., w elektrowni Tomari położonej na wyspie Hokkaido wyłączony został ostatni z 54 działających w Japonii reaktorów. Oficjalnie jako powód podano konieczność przeprowadzenia rutynowej kontroli, lecz wszyscy wiedzą, że jeśli kraj przetrwa bez poważniejszych problemów nadchodzące lato, gdy wzrasta zapotrzebowanie na energię elektryczną, Japonia zrezygnuje z atomu. I może inne wysoko rozwinięte kraje pójdą jej śladem… Tymczasem w Polsce rząd i spółka Polska Grupa Energetyczna prowadzą intensywne działania, których celem ma być budowa pierwszej elektrowni jądrowej w naszym kraju. A są to akcje bardzo niekonwencjonalne. Energetyka jądrowa – klucz do dobrobytu O katastrofie w Fukushimie wszyscy najchętniej by zapomnieli. Zdjęcia spustoszonych miast i zrujnowanej elektrowni budzą niemiłe skojarzenia. Lepiej mówić o postępie technologicznym, niezależności od rosyjskiego gazu i o tym, że energetyka atomowa to klucz do dobrobytu. Oficjalnie decyzja co do lokalizacji i wyboru technologii ma zapaść w 2013 r. Największe szanse ma Żarnowiec, którego mieszkańcy już zdążyli się oswoić z myślą o sąsiedztwie reaktorów, gdyż w latach 80. rozpoczęto tam budowę pierwszej takiej elektrowni. Jako dostawców technologii wskazywano do niedawna firmy francuskie. Ostatnio pojawiły się pytania o opłacalność jądrowego przedsięwzięcia. I to z najmniej oczekiwanej strony. Wiadomo, że Polska Grupa Energetyczna będzie musiała na budowę elektrowni zaciągnąć liczony w dziesiątkach miliardów złotych kredyt, co oznacza, że prąd wcale nie będzie tani. W ubiegłym tygodniu wspomniał o tym na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach szef polskiej spółki francuskiego koncernu GdF Suez Grzegorz Górski. I wywołał zmieszanie, bo większość uczestników panelu dyskusyjnego poświęconego przyszłości energetyki jądrowej zapewniała, że nad Wisłą będzie ona świetlana. Wypowiedź Górskiego, moim zdaniem, miała drugie dno. Musiał on wiedzieć, że decyzja o budowie elektrowni atomowej w Polsce zapadła na szczeblu rządowym już w 2009 r. Musiał też słyszeć plotki o tym, że premier Tusk obiecał prezydentowi Sarkozy’emu, że właśnie francuskie spółki będą budowały naszą siłownię. Wszystko to jednak działo się przed Fukushimą, przed ogłoszeniem przez kanclerz Angelę Merkel programu stopniowego wygaszania niemieckich reaktorów i przed porażką Sarkozy’ego w wyborach. Tak czy inaczej prace nad pierwszą polską elektrownią jądrową ruszyły z kopyta. Na początek w Sejmie. Jak tworzy się prawo? 1 kwietnia 2011 r. na Wiejskiej powołana została komisja nadzwyczajna do rozpatrzenia rządowych projektów ustaw: o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących, o zmianie ustawy Prawo atomowe oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Media nie zwróciły uwagi na to, co działo się wokół i w trakcie jej prac. Do prezentowania stanowiska rządu w sprawach obu ustaw zostali upoważnieni ministrowie: skarbu państwa Aleksander Grad i gospodarki – Waldemar Pawlak. Zapoznając się ze stenogramami z prac podkomisji, zwróciłem uwagę na przedstawiciela Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan,
Tagi:
Marek Czarkowski