Aktywność ministra edukacji może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – wzmocni opór przed narzucaniem „jedynie słusznej ideologii” Pomysłowość Ministerstwa Edukacji i Nauki przysparza jego szefom coraz więcej wrogów. Przeciwko resortowym koncepcjom wychowania i metodom zastraszania szkół protestują uczniowie, nauczyciele i politycy. Straszenie organizacjami ekologicznymi i pacyfistycznymi przez wiceministra Jarosława Zielińskiego zaniepokoiło polityków. Posłowie SLD i PO domagają się odwołania wiceministra. Zdaniem Katarzyny Piekarskiej, wiceminister ogranicza swobody obywatelskie, dlatego napisała do premiera list, w którym domaga się dymisji Zielińskiego. Popierają ją niektórzy posłowie z PO. Interpelację w sprawie skandalicznego listu przygotował poseł Stanisław Gawłowski. Zbuntowanych licealistów cieszy każde wsparcie, także polityków, ale zaznaczają, że ich protest jest apolityczny. Nie chcą, by przedstawiciele Ministerstwa Edukacji zarzucili im, że są manipulowani przez konkurentów politycznych. Współpracują więc tylko z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, Amnesty International, z Gender Studies na UW i redakcją „Kontratekstów”. – Nie ma znaczenia, że to PiS. Gdyby to robił ktokolwiek inny, protestowalibyśmy tak samo – zastrzega Piotr Malinowski z Inicjatywy Uczniowskiej w Krakowie. Podobnie przekonuje Krzysztof Łoziński, zastępca redaktora naczelnego „Kontratekstów”, które wspierają zbuntowanych licealistów z Cervantesa. – Całe życie walczyłem z komuną o wolność człowieka, wolność dyskusji i zgromadzeń. Nie interesuje mnie, kto chce teraz to zabrać. Po prostu protestuję przeciwko panu Zielińskiemu, który uzurpuje sobie prawo do wygłaszania jedynie słusznych poglądów – mówi. Najpierw wychowanie, później nauka Od lat polscy uczniowie zajmują jedno z ostatnich miejsc w międzynarodowych badaniach sprawdzających wiedzę i jej wykorzystanie przez nastolatków. Ale minister edukacji najwyraźniej nie ma ani pomysłu, ani ochoty na usprawnienie polskiego systemu oświaty. – Żeby rozwiązać problemy polskiego szkolnictwa, potrzeba działań zakrojonych przynajmniej na kilka lat. Ale widać, że ministerstwo woli szybkie, spektakularne efekty. Takie właśnie ma przynieść powołanie Narodowego Instytutu Wychowania i podobne gesty, które nie dadzą nic poza fasadowym działaniem. Gdy brakuje koncepcji, najłatwiej uciec w ideologię. Zresztą ideologia zawsze była bliska tej ekipie… – ocenia Włodzimierz Paszyński, były kurator. Przejęcie rządu dusz nad młodym pokoleniem jest wpisane w program polityczny PiS. Nic więc dziwnego, że ministerstwo woli skoncentrować się na wychowaniu niż na nauce. – Skuteczność pracy wychowawczej pozostawia wiele do życzenia, bo programy szkolne nastawione są głównie na nauczanie – żalił się minister Michał Seweryński podczas wykładu wygłoszonego w lutym w kościele św. Krzyża w Warszawie. – Przede wszystkim trzeba mocno oprzeć wychowanie na wartościach uniwersalnych, czyli chrześcijańskich, a więc takich jak: godność i życie człowieka, uczciwość czy solidarność międzyludzka. Sposoby, po jakie sięga minister, wywodzą się z zamierzchłej przeszłości i nijak się nie mają do realiów współczesnej szkoły. Przede wszystkim resort uważa, że wpływ na nastolatków można mieć za pośrednictwem katechetów. Dlatego według najnowszego pomysłu – podsuniętego rządowi przez Episkopat – religia miałaby być obowiązkowa. Teoretycznie uczeń mógłby zamiast niej wybrać lekcję etyki, ale co się stanie, gdy szkoła nie będzie mogła zorganizować takich zajęć? Kto zagwarantuje, że na uczniu nie będzie wywierana presja, by wybrał – jak większość – religię? (Dziś uczniowie lub rodzice mogą zdecydować o nieuczęszczaniu na żaden z tych przedmiotów). Ale dzięki temu rozwiązaniu oceny z religii będą umieszczane na świadectwie maturalnym. Tymczasem młodzież narzeka na wzrastający wpływ katechetów na życie szkoły. Nie podoba się jej także, że lekcje religii odbywają się nawet dwa razy w tygodniu, tak często jak np. zajęcia z informatyki w klasach o profilu matematyczno-informatycznym. Przeciwko przyjmowaniu wartości chrześcijańskich jako jedynie słusznej ideologii (a nie przeciwko samym wartościom) protestuje młodzież z krakowskiej i szczecińskiej Inicjatywy Uczniowskiej. – Kiedy usłyszeliśmy, że w szkole mają być promowane wyłącznie wartości chrześcijańskie, zaczęliśmy się obawiać powrotu cenzury, ideologizacji i katolizacji szkół. Szybko okazało się, że mieliśmy rację – mówi Oskar ze szczecińskiej IU. Krakowska IU oprócz happeningów ulicznych proponuje konkretne rozwiązania, np. zorganizowanie lekcji religioznawstwa. – Mieliśmy już wstępną zgodę, ale teraz nie wiem, czym to się skończy. Widać, że na nauczycieli wywiera się presję – tłumaczy Piotr Malinowski, który wraz z dwoma