Kobiety, które świadczą usługi seksualne – rozmowa z Anną Ratecką
Prostytucja to niekoniecznie jest eksploatacja, można ją po prostu traktować jak pracę Najbliższe lata mogą na długo ustalić kształt polityki związanej z prostytucją. W Europie, ale nie tylko tu, toczy się obecnie spór o model regulacji tego zjawiska. Zaledwie kilka tygodni temu Parlament Europejski głosował nad raportem Honeyball. Jego autorką jest brytyjska laburzystka Mary Honeyball, która zebrała opinie na temat regulacji prostytucji i zaproponowała wiele rozwiązań, których wdrożenie spowodowałoby, że w całej Unii Europejskiej zacząłby obowiązywać tzw. model szwedzki. Najważniejszym jego elementem jest kryminalizacja klientów korzystających z usług pracowników seksualnych, a celem jest całkowita likwidacja lub znaczne ograniczenie zjawiska prostytucji. Stoi za nim przekonanie, że prostytucja to eksploatacja kobiet i należy z nią walczyć wszelkimi dostępnymi sposobami. Proponując treść raportu, który był głosowany jako rezolucja europarlamentu, o zdanie nie zapytano jednak tych, których próbuje się ratować. Nie zrobiono tego, bo jak zawsze politycy uznali, że wiedzą lepiej. Pracownicy seksualni zrzeszeni w International Committee on the Rights of Sex Workers in Europe (Międzynarodowy Komitet na rzecz Praw Pracowników Seksualnych) piszą: „Domagamy się, by nasz głos został usłyszany, wysłuchany i uszanowany. Nasze doświadczenia są różne, ale wszystkie są ważne i potępiamy tych, którzy kradną nasz głos i twierdzą, że nie mamy możliwości, by podejmować decyzje i mówić o swoich potrzebach”. Pod listem sprzeciwiającym się przegłosowaniu rezolucji przygotowanej przez Honeyball podpisało się niemal 100 naukowców oraz 560 organizacji pozarządowych. Sygnatariusze listu wskazują, że kryminalizacja klientów jedynie pogorszy sytuację pracowników seksualnych, którzy będą musieli zejść do jeszcze głębszego podziemia, a model szwedzki prowadzi co najwyżej do wyeksportowania problemu (np. ze Szwecji do Polski), a nie do jego rozwiązania. Postulowany przez nich model to usunięcie prostytucji oraz spraw okołoprostytucyjnych z kodeksów karnych. Podobnie jak stało się to np. w Holandii oraz w Niemczech. Wzorcowym przykładem dla zwolenników takiego rozwiązania jest Nowa Zelandia, gdzie 11 lat temu zdekryminalizowano prostytucję, a osobom zatrudnionym w seksbiznesie przyznano wszelkie prawa pracownicze. Zmiany przyniosły pozytywne efekty. Praca w seksbiznesie stała się bezpieczniejsza, mniej jest chorób przenoszonych drogą płciową, a prostytutki chętniej korzystają ze swoich praw i szukają pomocy policji oraz zgłaszają się do sądów. Mimo protestów raport Honeyball został przegłosowany w europarlamencie przy udziale polskich posłów i posłanek, ale jego zalecenia – przynajmniej na tym etapie i na razie – nie są wiążące dla państw członkowskich. Co ciekawe, w tym wypadku po obu stronach barykady stają raczej lewicowi politycy. Prawicowi wolą sprawę ignorować i udawać, że jej nie ma. Anna Ratecka – socjolożka z UJ i działaczka Sex Work Polska, pracowniczka Instytutu Socjologii UJ, koordynatorka badawczego GEQ badającego związki równości płci i jakości życia. Zajmuje się badaniem sytuacji kobiet świadczących usługi seksualne w Polsce. Działaczka Sex Work Polska, streetworkerka, feministka. W polskich mediach mało jest polityki europejskiej, więc zacznijmy od początku. Co to jest raport Honeyball? – To dokument przygotowany dla Parlamentu Europejskiego, a w szczególności dla Komisji FEMM, która zajmuje się prawami kobiet i równouprawnienia płci. Jego autorka, europosłanka Mary Honeyball, zebrała i przedstawiła różne opinie, które mają uzasadniać tzw. abolicjonistyczne podejście do polityki dotyczącej pracy seksualnej. Wpisuje się on w szerszy nurt podejścia do pracy seksualnej, który widzi w niej formę przemocy wobec kobiet, a także zagrożenie równości płci. Nurt podejścia do pracy seksualnej? – Kilkadziesiąt lat temu prostytucja pozostawała na uboczu dyskusji publicznej. Istniała, ale wypychano ją na margines społeczny. To podejście zaczęło się zmieniać dopiero w latach 80., gdy pojawiły się głosy mówiące, że prostytucja niekoniecznie jest eksploatacją, że można ją traktować po prostu jak pracę. Efektem tego jest powstanie ruchu pracowników seksualnych, a w pewnym sensie także liberalna polityka funkcjonująca dziś chociażby w Holandii i w Niemczech. W ostatnich latach dyskusja wokół handlu ludźmi dała pretekst do mieszania pracy seksualnej i przemocy. To połączenie, uzupełnione o nawoływanie do ograniczenia migracji, stało się bardzo nośnym narzędziem. Czy da się rozdzielić seks i przemoc? – Nie tylko się da, ale trzeba to robić. Tak ścisłe powiązanie tych dwóch kwestii powoduje, że ignoruje się problem