Kohl odchodzi w niesławie

Kohl odchodzi w niesławie

Bońska prokuratora oskarżyła byłego kanclerza Niemiec o sprzeniewierzenie partyjnych funduszy Helmut Kohl może trafić do więzienia nawet na pięć lat. Bońska prokuratura zarzuca mu sprzeniewierzenie pieniędzy swej partii – CDU. Jak stwierdził hamburski tygodnik “Der Spiegel”, kanclerz jedności Niemiec odchodzi “w hańbie i wstydzie”. W środę, 29 grudnia, bońska prokuratura wystąpiła do przewodniczącego parlamentu, Wolfganga Thierse z wnioskiem o zgodę na wszczęcie śledztwa przeciwko Kohlowi. Komentatorzy nad Szprewą są zgodni, że socjaldemokrata Thierse nie będzie stawiał przeszkód. Uznał wszak postępowanie byłego kanclerza za “niesłychane, sprzeczne z konstytucją i zagrażające demokracji”. Jeśli dochodzenie się rozpocznie, Bundestag już 19 stycznia może pozbawić Kohla immunitetu parlamentarzysty. 69-letni były kanclerz jest obwiniany o stworzenie sieci tajnych “czarnych kont”, na których, z pominięciem oficjalnej księgowości, umieszczał środki otrzymane od tajemniczych sponsorów. Niemieckie media nie mają wątpliwości – Helmut Kohl stworzył system niezgodnego z prawem finansowania partii, dzięki któremu mógł przez 25 lat kierować CDU jak dziedzic własnym folwarkiem. Lawinę wywołała prokuratura z Augsburga, prowadząca śledztwo w sprawie sprzedaży do Arabii Saudyjskiej 36 lekkich czołgów zwiadowczych typu “Fuchs”, wyprodukowanych przez firmę Thyssen. W lutym 1991 roku Helmut Kohl na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji osobiście przeforsował tę transakcję, aczkolwiek oznaczała ona złamanie podstawowej zasady polityki RFN, zabraniającej sprzedaży sprzętu wojennego do regionów kryzysowych (toczyła się wówczas wojna w Zatoce Perskiej). Sprawa jednak od początku pachniała nieprzyjemnie. Wartość czołgowego kontraktu oceniono na 446,4 mln marek. Z tego 219,7 mln koncern Thyssena przeznaczył na “prowizje i inne użyteczne cele”. Ale nawet w handlu bronią tak wysokie prowizje są wykluczone. Chodziło więc z pewnością o pospolite łapówki. W sierpniu 1991 roku jeden z organizatorów transakcji, bawarski biznesmen, Karlheinz Schreiber, spotkał się z ówczesnym skarbnikiem CDU, Waltherem Leislerem Kiepem i zaufanym doradcą finansowym Kohla, Horstem Weyrauchem. Wręczył im walizkę, a w niej okrągły milion marek gotówką. W listopadzie 1999 roku prokuratura w Augsburgu oskarżyła w tej sprawie Kiepa o przestępstwo podatkowe. Były skarbnik chadeków oświadczył podczas przesłuchań, że milion marek był dotacją na rzecz CDU i trafił na tajne “konto powiernicze”. Walther Kiep dodał, że kanclerz wiedział o systemie tajnych kont prowadzonych poza oficjalną księgowością i osobiście zlecał, by trafiające na nie pieniądze przekazywać wybranym terenowym organizacjom CDU. Odtąd wypadki potoczyły się szybko. 30 listopada, podczas nadzwyczajnego posiedzenia prezydium chrześcijańskich demokratów, Kohl w dramatycznej deklaracji przyznał, że prowadził nieoficjalne konta, jednak wyłącznie po to, by służyć swej partii. 2 grudnia Bundestag powołał komisję do zbadania tej “afery dotacji partyjnych”. W dwa tygodnie później Helmut Kohl wystąpił przed kamerami publicznej telewizji ZDF i ujawnił, że w latach 1993-98 osobiście przyjął subwencje w wysokości od 1,5 mln do 2 mln marek. Pieniądze te nie zostały zarejestrowane w oficjalnych sprawozdaniach finansowych CDU. “Dotacje były niezbędne z uwagi na sytuację partii w nowych landach. Sponsorzy byli gotowi je przekazać jedynie pod warunkiem, że ich nazwiska nie zostaną ujawnione. Dałem im na to słowo honoru”, powiedział Kohl. Następnego dnia bońska prokuratura zdecydowała się wszcząć śledztwo przeciwko byłemu kanclerzowi. Adwokaci Kohla zyskali nieco na czasie, obiecując, że już wkrótce pojawią się materiały, które dowiodą niewinności ich klienta. Ale takie dokumenty nigdy nie ujrzały światła dziennego. Telewizyjne oświadczenie Helmuta Kohla wywołało prawdziwy szok w Niemczech. Oto polityk kierujący państwem przed 16 lat przyznał się, że systematycznie łamał nie tylko ustawę o partiach politycznych, ale także konstytucję RFN. Artykuł 21 ustawy zasadniczej nakazuje przecież jednoznacznie, że finanse partyjne muszą być jawne. Kohl przyznał pośrednio, że od 1993 roku wszystkie sprawozdania finansowe CDU były sfałszowane, nie uwzględniono w nich bowiem tajnych subwencji. Dwa miliony marek to relatywnie niewielka kwota. Społeczeństwo niemieckie, w przeciwieństwie np. do polskiego czy francuskiego, stawia jednak swoim przywódcom niezwykle wysokie wymagania i żąda, aby politycy w sprawach finansowych mieli czyste ręce. Pojawiły się ponadto podejrzenia, że te dwa miliony to tylko wierzchołek góry lodowej. Kohl przyznał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2000, 2000

Kategorie: Świat