Portugalia przeprowadziła jeden z największych na świecie eksperymentów w zakresie polityki narkotykowej. Z sukcesem Korespondencja z Lizbony W 2001 r. Portugalia przeprowadziła wielki eksperyment z narkotykami. Zdepenalizowała używanie wszystkich narkotyków, w tym heroiny i kokainy, i zainicjowała kampanię na rzecz zdrowia publicznego w celu zwalczania uzależnień. Od tamtej pory branie narkotyków jest traktowane bardziej jako wyzwanie medyczne niż jako czyn przestępczy. Po 17 latach świat przeciera oczy ze zdumienia na widok efektów tej polityki. W latach 90. 1% ludności Portugalii był uzależniony od heroiny, co wówczas uznawano za jeden z najgorszych wyników na świecie. Niemal codziennie służby znajdowały na ulicy zwłoki, a ludzie dawali sobie w żyłę w parkach czy na placach. Mnożyły się kradzieże, bo narkomani potrzebowali pieniędzy na heroinę. Ten okres dobrze pamięta prawie 80-letnia Gandelina, której troje dzieci zmarło z powodu przedawkowania heroiny. Ćwierć wieku temu jej brukowana uliczka w lizbońskiej dzielnicy Alto do Pina była zaśmiecona strzykawkami. Gandelina opowiada, jak wielokrotnie musiała szukać dzieci w pobliskich budynkach, gdzie przebywali narkomani. „To był wielki cios – wspomina. – Byłam dobrą matką, nigdy nie dawałam im pieniędzy na narkotyki, ale nie byłam w stanie ich uratować”. Kobieta dodaje, że chciałaby, aby jej dzieci w tamtym czasie miały dostęp do refundowanego przez rząd leczenia. Problem dość nowy Narkotyki pojawiły się w Portugalii stosunkowo późno, dopiero w połowie lat 70. Przez większość XX w. pod dyktatorskimi rządami skrajnie prawicowego Antónia Salazara Portugalia była państwem zamkniętym, wręcz izolowanym. Rock and roll, ruch hipisowski i bum narkotykowy, które stały się częścią ówczesnego stylu życia, ominęły Portugalię szerokim łukiem. Po bezkrwawej rewolucji goździków nastały rządy demokratyczne, pojawiły się zagraniczne inwestycje, wolna prasa, turystyka, moda z Zachodu i… narkotyki. Na początku lat 70. wielu młodych Portugalczyków zostało powołanych do walki w afrykańskich koloniach, gdzie po raz pierwszy zetknęło się z narkotykami. Niektórzy wracali do domów już uzależnieni, początkowo tylko od marihuany. Poważniejszy kłopot pojawił się w latach 80., kiedy Europę zaczęła zalewać tania heroina z Afganistanu i Pakistanu. Jak twierdzi lekarz João Goulão, uchodzący za architekta portugalskiego eksperymentu narkotykowego, jego kraj był szczególnie dotknięty problemem używek, bo ludzie tutaj ze względu na wcześniejszą izolację nie mieli pojęcia, jak sobie z tym radzić. W latach 90. nastąpiło apogeum, do tego liczba narkomanów zarażonych wirusem HIV również była znacznie wyższa niż w większości krajów europejskich. Heroina i narkomani stali się głównym tematem debat prasowych i politycznych. Wokół Lizbony powstały wręcz slamsy narkotykowe, na czele z dzielnicą Casal Ventoso nazywaną przeklętym miejscem. W takich okolicznościach lewicowy rząd Antónia Guterresa (obecnego sekretarza generalnego ONZ) powołał komisję antynarkotykową złożoną z 11 ekspertów, m.in. z sędziów, psychiatrów, lekarzy i naukowców. W tym gronie znalazł się Joao Goulao. Po wielu obradach komisja doszła do następujących wniosków: zażywanie narkotyków jest szkodliwe, ale nie jest największym złem. Ludzie sięgają po narkotyki z różnych przyczyn, takich jak problemy osobiste i społeczne oraz dla rozrywki. Represje karne nie mają większego uzasadnienia, są nieskuteczne i utrudniają uzależnionym wyjście z nałogu. Zamiast karać, lepiej pomagać i leczyć. Najważniejsze było jednak stwierdzenie, że narkoman to człowiek chory, a nie kryminalista, podobnie jak alkoholik. Aresztowanie czy stawianie przed sądem takich ludzi jest bezskuteczne i bezsensowne. Komisja przygotowała zalecenie: całkowita depenalizacja zażywania wszystkich narkotyków, bez podziału na twarde i miękkie. „Narkotyki nadal są nielegalne, ale posiadanie ich w małej ilości i zażywanie to co najwyżej wykroczenie administracyjne na równi z nieprawidłowym parkowaniem, a nie zbrodnia”, tłumaczy Goulao. 25 g marihuany, 10 g opium, 5 g haszyszu, 2 g kokainy, 1 g amfetaminy – tyle można legalnie mieć przy sobie w Portugalii, bez strachu przed skutkami karnymi. Ocenia się, że takie dawki starczają mniej więcej na 10 dni. Traktowane są jako ilość na własny użytek, a nie na sprzedaż, ponieważ handel narkotykami jest nadal karany. W ten sposób system prawny może się skupić na zwalczaniu dystrybucji narkotyków, podczas gdy uzależnieniem zajmuje się