Pod względem dostępu do lekarza znajdujemy się na samym końcu Unii Europejskiej – W pandemii ludziom coś poodwracało się w głowach. Teraz jak komuś coś dolega, nie myśli od razu o pójściu do lekarza. Sama przechodziłam bardzo ciężką grypę. Miałam 39 st. gorączki, bolały mnie nawet włosy i paznokcie, i w tym stanie przysługiwała mi jedynie teleporada. Za trzy dni. Po znajomości załatwiłam wizytę u lekarza, ale zanim do niego trafiłam, jak większość znajomych leczyłam się domowymi sposobami typu sok malinowy – opowiada nauczycielka ze Zgierza. – A jak kolega z pracy złamał nogę, jeździł od szpitala do szpitala, bo wszystkie, do których trafiał, okazywały się covidowe. W takim mieście jak Zgierz też był szpital covidowy. Koleżance szwy po operacji nogi lekarz zdejmował na parkingu – wylicza nauczycielka. Czy to da się odwrócić, skoro sytuacja np. w kardiologii jest fatalna? Połowa nadmiarowych zgonów w 2021 r. dotyczyła właśnie pacjentów kardiologicznych, nie licząc przypadków śmiertelnych z powodu COVID-19. O 17% zwiększyła się śmiertelność sercowo-naczyniowa. – Na początku pandemii obawialiśmy się, że wirus SARS-CoV-2 będzie bardziej uszkadzał serce, na szczęście to się nie potwierdziło. Doszło jednak do spustoszenia organizacji opieki kardiologicznej, wydłużył się czas oczekiwania na poszczególne procedury, zabiegi i operacje. Pacjenci, gdy już się zgłaszają, to często w bardziej zaawansowanym stadium choroby. Leczenie w takiej sytuacji jest trudniejsze, a jego wyniki zwykle są gorsze – mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prof. Tomasz Hryniewiecki, koordynator prac nad przygotowaniem Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia na lata 2022-2033 oraz członek Rady. ds. COVID-19. Pacjentom kardiologicznym ma pomóc Krajowa Sieć Kardiologiczna przygotowywana od prawie roku. Na razie pilotaż KSK odbywa się jedynie na Mazowszu. Obejmuje prawie 90 przychodni podstawowej opieki zdrowotnej oraz 41 poradni i oddziałów kardiologicznych. To kropla w morzu potrzeb. Do kardiologa za cztery miesiące Dług zdrowotny zaciągnięty w pandemii, kiedy nie działały instytucje medyczne, a przed pacjentami pozamykali się lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, wydłużył i tak długie kolejki do specjalistów, przy czym państwo nic nie robi, żeby je rozładować. Z raportu Fundacji Watch Health Care „Barometr WHC” poświęconego dostępności gwarantowanych świadczeń zdrowotnych w Polsce wynika, że we wrześniu 2021 r. średni czas oczekiwania na świadczenie (wizytę u specjalisty lub badanie diagnostyczne) wynosił 3,4 miesiąca. Do kardiologa trzeba czekać ponad cztery miesiące. Najdłuższe kolejki były do chirurga naczyniowego (10,5 miesiąca), neurochirurga (9,6 miesiąca) i endokrynologa (7,6 miesiąca). Najkrócej czeka się natomiast na wizytę u onkologa (0,1 miesiąca), pediatry (0,1 miesiąca), urologa dziecięcego (0,2 miesiąca) i ginekologa (0,2 miesiąca), trzeba jednak pamiętać, że wiele kobiet do ginekologa chodzi prywatnie. Tymczasem minister zdrowia Adam Niedzielski twierdzi, że pierwszorazowi pacjenci nie muszą czekać w kolejce pół roku. Załóżmy, że lekarz oprócz 10 zaplanowanych na dzisiaj pacjentów przyjął też 10 z kolejnego dnia. Kto ma obdzwonić następnych w kolejce? – Z rejestratorkami jest gigantyczny problem, te, które chcą pracować, niekoniecznie mają pojęcie o czymkolwiek. Kolejka więc staje się generatorem kolejki, blokuje dostęp do lekarza. Tymczasem to likwidacja kolejek jest jedyną metodą, żeby zwiększyć dostęp do lekarza. NFZ na to nie pójdzie, bo to niepolityczne, bo zostanie zburzona sprawiedliwość społeczna. Nie czarujmy się, że możemy liczyć na skrocenie kolejek. Żeby je zmniejszyć, trzeba przyjmować więcej pacjentów. Ale nie można przyjmować więcej, bo obowiązuje kolejka. To jest kwadratura koła. Ktoś musiałby dawać pacjentom nowe terminy – mówi prof. Bolesław Samoliński, współtwórca strategii rozwoju zdrowia publicznego, kierownik Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Kolejka to setki tysięcy, jeśli nie miliony osób. Jeżeli ktoś był zapisany, dajmy na to, na 20 marca, nie można go przyjąć dziś. Prawdą jest też, że lekarze są przemęczeni, nie chcą przyjmować nieskończonej liczby pacjentów. System się zatyka. Specjaliści mówią, że ledwo dyszy. – Na gwałt potrzebujemy nowych kadr, nowych rozwiązań organizacyjnych, płacowych, płacenia nie za procedury, tylko za efekty zdrowotne. Nie ma jednak woli politycznej, żeby tak do sprawy podejść. Minister Niedzielski, cokolwiek powie, jest torpedowany. Nie ma za sobą siły politycznej, jedynie premier za nim stoi –
Tagi:
Adam Niedzielski, Bolesław Samoliński, Cezary Szczylik, covid-19, DiLO, finanse publiczne, Fundacja Watch Health Care, Health at a Glance 2020, kolejki do lekarzy, kolejki do specjalistów, Krajowa Sieć Kardiologiczna, Narodowy Instytut Onkologii, Narodowy Program Chorób Układu Krążenia, NFZ, ochrona zdrowia, OECD, pacjenci, PAP, PiS, PO, SARS-CoV-2, SLD, służba zdrowia, teleporady medyczne, Tomasz Hryniewiecki, Unia Europejska, wydatki na zdrowie, zdrowie, zdrowie publiczne, Zgierz