„Kaci kobiet” i „PiS = PZPR” napisała trzy lata temu na chodnikach przed kościołami i na banerach sierpeckiego biura PiS aktywistka Elżbieta Podleśna. „W tym czasie w Sejmie w Warszawie ustanawiano prawo, które definitywnie miało zmienić ustrój sądów powszechnych. Protestowałam wtedy wraz z całą grupą obywateli świadomych tego, co to oznacza dla przyszłości Polski” powiedziała Podleśna. Sierpecka prokuratura oskarżyła ją o przestępstwo z art. 288 Kodeksu karnego (Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5). Straty wyceniono na aż 5 376 zł.
Skąd taka kwota? Okazuje się, że zamiast zmyć spray wodą (koszt 150 zł za każdy napis), postanowiono wymienić całą kostkę. Podobno szkody były nieodwracalne, choć Podleśna mówi, że użyła zmywalnego sprayu. Nie wiadomo też, dlaczego szkodę na biurze poselskim PiS wyceniono na 1000 zł. Z notatki producentki banerów, jaka jest w aktach, wynika, że baner kosztuje 440 zł, a napisy można usunąć rozpuszczalnikiem.
Podleśna przyznała się do namalowania haseł. „Było dla mnie jasne, że PiS dąży do jedynowładztwa, dlatego podporządkowuje sobie sądy. A jedynowładztwo kojarzy mi się z PZPR. Stąd napis na chodniku biura posła PiS i na banerach” tłumaczyła Podleśna na sali sądowej. „Już trzy lata temu byłam też absolutnie świadoma roli, jaką odegrał i nadal odgrywa Kościół katolicki w ubezwłasnowolnieniu polskich kobiet. Było dla mnie jasne, że prędzej czy później, idąc ręka w rękę z PiS, a także Konfederacją, Kościół doprowadził do zmiany prawa aborcyjnego i nie spocznie, dopóki nie zostanie wypowiedziana Konwencja Stambulska”, powiedziała aktywistka.
Następna rozprawa 21 września. Jak podaje OKO.press, teraz sąd w Sierpcu czeka na opinię biegłego w sprawie powagi szkód wyrządzonych sprayem na chodniku. Inna świadkini ma poświadczyć, że napis na banerze PiS można zmyć rozpuszczalnikiem.
fot. Tingey Injury Law Firm/Unsplash
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy