Ludzie nie są jednowymiarowi, a świat nie jest zbudowany z tak prostych modułów, jak to sobie może wyobrażać pewna część naszego gatunku. Najłatwiej tę grupę opisać, posiłkując się kadrą Instytutu Pamięci Narodowej i jej podobnymi wyznawcami teczkowej wersji najnowszej historii Polski. Od paru miesięcy właśnie tacy ludzie są nadreprezentowani w życiu medialnym. A wiadomo, że jak kogoś nie ma w którejś z licznych stacji telewizyjnych, to jakby nie żył. I tak jedne media lansują poglądy teczkowców w trwających wiele godzin nadzwyczajnych programach o kolejnych nadzwyczajnych odkryciach. A drugie równie intensywnie z nimi polemizują. Efektem tego rozpisanego na cały dzień spektaklu jest obraz kraju, którego życie sprowadziło się nagle, choć nie pierwszy już raz, do teczek. Na szczęście to nie naród sfiksował. A nawet gdyby chciał odlecieć w jakieś mało realne regiony, realia życia mu na to nie pozwolą. Polacy nie przestali niestety chorować i dalej tułają się po tych samych placówkach zdrowia, które jak były niewydolne, tak w niczym nie są lepsze. Portfele Polaków były pustawe i takie ciągle są, bo nic do nich nie wpadło. A ci, którzy mieli problemy ze spłatą kredytów, muszą jeszcze bardziej się spinać, by jakoś zapłacić kolejną ratę. I tak dalej i dalej. Piszę o tym, bo zaraz po wstępnym pytaniu o teczki „Bolka” każdy mój rozmówca przechodzi na któryś z tych tematów. Albo na zmiany kadrowe, które obejmują już wszystkie dziedziny i każdy region kraju. Polityki kadrowej PO i stylu, w jakim ta partia sprawowała władzę, wielu ludzi miało serdecznie dość. Liczyli więc na zmiany. Ale jakoś nie widzę entuzjazmu dla tej nowej miotły kadrowej nawet tam, gdzie o nią najbardziej wołano. Ekipę bardzo silnie powiązaną z byłymi partiami rządzącymi zastępują ludzie, dla których przepustką do stanowisk jest wyłącznie poparcie partyjne. Efekty takiej polityki bardzo łatwo przewidzieć. Podobnie jak klapę rządzących na zmianę dwóch partii solidarnościowych. Kombatanci walki z PRL będą się nawzajem lustrować jeszcze długo po definitywnej utracie władzy przez PO i PiS. Nadziei, że to nie nastąpi tak szybko, mogą się doszukiwać tylko w impotencji opozycji. Ale i to pewno się zmieni, bo na miejsce opozycyjnych atrap ktoś przecież wejdzie. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański