Koniec menstruacji?

Koniec menstruacji?

Naukowcy obiecują zlikwidowanie miesiączki i złagodzenie dolegliwości u kobiet Miesięczne krwawienie podobno jest szkodliwe dla zdrowia i sprzeczne z naturą. Należy więc zlikwidować menstruację jak chorobę, co z pewnością podniesie jakość życia kobiet oraz wydajność ich pracy – takie tezy głoszą niekiedy naukowcy i z zapałem poszukują specyfików, które zlikwidują miesiączkę lub przynajmniej poważnie zmniejszą liczbę cykli. Już w 1999 r. dr Elsimat M. Couthino z Brazylii i Sheldon J. Segal z USA, specjaliści od spraw płodności i planowania rodziny, opublikowali głośną książkę „Is Menstruation Obsolete?” („Czy menstruacja jest zbędna?”). Ich argumenty są poważne. Jeszcze przed kilkoma stuleciami kobiety żyły w epoce „nieustannej rozrodczości” – stałe ciąże, a po nich karmienia piersią powstrzymywały krwawienia miesięczne. Obecnie jednak, przynajmniej w świecie zachodnim, kobiety sprawują kontrolę nad płodnością, rzadko zachodzą w ciążę i karmią. W rezultacie znalazły się w epoce „nieustannej menstruacji”. Aborygenki w Australii czy mieszkanki wielu krajów afrykańskich żyją jeszcze w starym czasie – zachodzą w ciążę średnio sześć razy, w konsekwencji przechodzą tylko 160 menstruacji w życiu. Jednak przeciętna Amerykanka ma okres aż 450 razy, co – jak twierdzą niektórzy – nie jest zgodne z naturą. Uważają oni także, że konsekwencją tego może być zwiększone ryzyko raka macicy, nowotworów i piersi, migreny, bóle miesiączkowe i depresje. Tabletki antykoncepcyjne, które ograniczają liczbę miesiączek, zmniejszają prawdopodobieństwo wystąpienia tych nowotworów o 40%. Bez krwawień i dolegliwości W grę wchodzą też podobno względy ekonomiczne, co w epoce triumfującego kapitalizmu i pogoni za zyskiem nie jest bez znaczenia. Specjaliści z amerykańskiego koncernu Texas Instruments obliczyli, że wydajność pracownicy podczas okresu spada o jedną czwartą (?!). W brytyjskim magazynie medycznym „Lancet” można nawet znaleźć opinię, że nowoczesna kobieta nie powinna regularnie krwawić i tracić w ciągu życia ponad 30 litrów krwi oraz innych płynów organicznych. „Menstruacja jest powodem irytacji, który wymaga planowania, drogich zasobów produktów sanitarnych i paracetamolu tylko po to, aby uniknąć jednego tygodnia brudu i dolegliwości w miesiącu. Zazwyczaj jednak jest czymś jeszcze gorszym” pisze komentator „Lancetu”. Jego zdaniem, zlikwidowanie miesiączki zapewni kobietom życie szczęśliwe i bez trosk, pomoże również społeczeństwu jako całości. Podobnego zdania jest Charlotte Ellertson z Population Council, instytucji badającej problemy zdrowotne na całym świecie, pisząca na łamach „Lancetu”: „Nie ma drugiego takiego schorzenia, które dotykałoby tak wielu osób w regularnych odstępach czasu i które mimo to nie stało się priorytetowym przedmiotem zainteresowania specjalistów od problemów zdrowia publicznego i reprezentantów władz”. Zahamować klątwę Obecnie jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Naukowcy na wyścigi opracowują nowe specyfiki, by zahamować „klątwę” (curse), jak w języku angielskim nazywana jest miesiączka. Już teraz kobiety sterują swoim cyklem za pomocą zwykłych tabletek antykoncepcyjnych. Tabletki wpływają na poziom żeńskich hormonów w organizmie, wywołują stan przypominający ciążę. Wystarczy nie zrobić tygodniowej przerwy w przyjmowaniu tabletek, a menstruacja nie nastąpi. Nowe, długoterminowe środki antykoncepcyjne jak norplant – wszczepiany pod skórę pakiet hormonalny, czy depo-provera – iniekcja działająca przez trzy miesiące, zapobiegają nie tylko owulacji (uwolnieniu komórki jajowej do jajowodu), ale także menstruacji. Wkrótce ma wejść na rynek także preparat długoterminowy w formie pigułki pod nazwą seasonale. Kobiety powinny zażywać te tabletki przez 12 tygodni. Oznacza to zaledwie cztery krwawienia rocznie. Jeśli testy kliniczne wykażą, że ta 91-dniowa tabletka nie ma negatywnych skutków dla zdrowia, wejdzie na rynek, początkowo amerykański, w końcu lata 2003 roku. Małpki bez miesiączki Inną drogą poszli biolog Robert Banner z Regionalnego Centrum Badań nad Ssakami Naczelnymi w amerykańskim stanie Oregon oraz lekarz Kristof Chwalisz pracujący dla niemieckiej firmy Jenapharm. Jak pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niedawno udało im się powstrzymać menstruację u samic małp rezusów. Małpkom podawano substancje blokujące żeński hormon progesteron odgrywający – obok estrogenu – kluczową rolę w cyklu płodności. Jedna z tych substancji, inaczej niż tabletki antykoncepcyjne, dopuszcza do owulacji i likwiduje tylko krwawienie, druga zatrzymuje i jajeczkowanie, i miesiączkę. Obie substancje działają antykoncepcyjnie i nie dopuszczają do rozrostu błony śluzowej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2002, 2002

Kategorie: Nauka