Konkordat – niewielkie korzyści, duże koszty

Konkordat – niewielkie korzyści, duże koszty

Fot. Bartosz Krupa/East News. Warszawa 08.10.2014. Uroczyste przekazanie 32 nowych radiowozow dla warszawskiej policji. N/z: kapelan stolecznej policji ks. Jozef Jachimczak swieci nowe pojazdy

Konkordat nie zaspokoił aspiracji Kościoła ani nie postawił tamy jego ambicjom politycznym 20 lat temu – 23 lutego 1998 r. – został ratyfikowany konkordat między Polską a Stolicą Apostolską. Jego podpisanie nastąpiło pięć lat wcześniej – 28 lipca 1993 r. Czas zweryfikował nadzieje zwolenników układu z Watykanem. Konkordat nie zaspokoił bowiem aspiracji Kościoła. Nie powstrzymał procesu konfesjonalizacji państwa i życia publicznego. Nie postawił tamy ambicjom politycznym kleru. Kilkakrotnie został ewidentnie naruszony, a wiele jego postanowień do dziś nie doczekało się pełnej realizacji. Wzorcowy traktat? Konkordat z 1993 r. był pierwszym tej rangi układem zawartym przez Stolicę Apostolską z państwem postkomunistycznym z Europy Środkowej i Wschodniej. Przedstawiciele Kościoła i niektórzy związani z nim badacze lansowali go jako wzorcowy dla państw naszego regionu. To ocena na wyrost. Konkordat zawiera niejednoznaczne sformułowania i nie reguluje w sposób kompleksowy ani wyczerpujący wszystkich najistotniejszych zagadnień z zakresu stosunków państwo-Kościół. Niejednoznaczny jest przede wszystkim art. 1 traktatu stanowiący, że „Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że państwo i Kościół katolicki są – każde w swojej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”. Sformułowania zawarte w tym artykule mają charakter w znacznej mierze teologiczny, a nie prawny, zostały bowiem zaczerpnięte z par. 76 Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Soboru Watykańskiego II. Strona kościelna twierdziła, że wyraża on zasadę przyjaznego rozdziału państwa i Kościoła. Dlaczego zatem nie użyto terminu rozdział? Używanie w stosunku do państwa w relacjach z Kościołem określenia autonomia jest dla państwa degradujące, immanentną cechą państwa jest bowiem suwerenność. Ta sytuacja predysponuje Kościół do forsowania interpretacji kluczowych zasad konkordatu stosownie do bieżących interesów. Art. 4 ust. 2 traktatu dopuszcza szerokie przyswajanie prawa kanonicznego w polskim porządku prawnym, przewidując generalnie, że kościelne instytucje terytorialne i personalne będą nabywały osobowość prawną na podstawie prawa kanonicznego. Konkordat nie zawiera jednak katalogu tych instytucji. Brakuje także np. zapisu zobowiązującego odpowiedniego ministra, aby ogłosił wykaz takich kościelnych osób prawnych. Świeccy kontrahenci Kościoła muszą zatem znać przepisy prawa kanonicznego, do których dostęp nie jest łatwy. Regulacja konkordatowa narusza zatem zasadę bezpieczeństwa obrotu prawnego. Normując w art. 10 tzw. małżeństwo kanoniczne ze skutkami cywilnymi, konkordat nie określa, kto ma obowiązek przekazania w ciągu pięciu dni do urzędu stanu cywilnego zaświadczenia o zawarciu małżeństwa. Jest ono podstawą odpowiedniego wpisu w rejestrze stanu cywilnego, od którego zależy zaistnienie skutków cywilnych małżeństwa kanonicznego. Art. 12 ust. 1 dotyczący organizacji nauczania religii w przedszkolach i szkołach nie precyzuje, kto ma decydować o uczęszczaniu na lekcje: rodzice czy dzieci, a jeżeli dzieci, to od jakiego wieku. W tym przepisie jest mowa o „woli zainteresowanych”, ale w kontekście prawa rodziców do religijnego wychowania dzieci. Słowem, istotna z punktu widzenia wolności sumienia i wyznania jednostki kwestia nie została jednoznacznie ustalona. W praktyce prawo decydowania o uczęszczaniu na lekcje religii w przedszkolach i szkołach aż do ukończenia przez uczniów 18. roku życia konkordat oddał w ręce rodziców. Jest to rozwiązanie wyraźnie gorsze niż w krajach sąsiednich. W Niemczech już uczniowie 14-letni decydują samodzielnie, czy będą chodzić na lekcje religii. Na Słowacji uprawnienie to przyznano 15-latkom. Konkordat nie określa też, kto ma finansować wynagrodzenie nauczycieli religii. W sprawie ich kwalifikacji zawodowych odsyła zaś do porozumienia między Ministerstwem Edukacji Narodowej a Konferencją Episkopatu Polski. Tymczasem tak zasadnicza kwestia jak prawo wykonywania zawodu przez ponad 30 tys. katechetów powinna być uregulowana w ustawie. W rzekomo wzorcowym konkordacie nie unormowano wyczerpująco spraw finansowych duchowieństwa oraz instytucji kościelnych. Art. 22 ust. 2 i 3 przewiduje powołanie specjalnej komisji państwowo-kościelnej, która dopiero ma się zająć koniecznymi zmianami. Powinna ona wziąć pod uwagę obowiązujące ustawodawstwo polskie i przepisy kościelne, uwzględnić potrzeby Kościoła, jego misję oraz dotychczasową praktykę życia kościelnego w Polsce. Pomimo upływu dwóch dekad od wejścia w życie konkordatu komisja ta jednak nie została powołana. Jest to dla państwa polskiego niekorzystne, ponieważ zakres koncesji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2018, 2018

Kategorie: Publicystyka