Watykan nazwał „hańbą dla festiwalu” przyznanie mu przez weneckich jurorów w ubiegłym roku Złotych Lwów. Według przedstawicieli stolicy apostolskiej, obraz Petera Mullana „Siostry Magdalenki” w „fałszywym świetle przedstawia chrześcijańskie klasztory”, a decyzja jury była „żałosna i obraźliwa”. Klasztor prowadzony przez siostry miłosierdzia, w którym rozgrywa się akcja, to w rzeczywistości po prostu pralnia. Zakład, którego działalność opiera się na przymusowej pracy kobiet. Wszystkie trafiają tu wysłane przez własne rodziny. Pobyt w zakładzie wychowawczym ma być karą za grzechy – autentyczne lub zmyślone. Bohaterkami są trzy młode kobiety, które dostają się do klasztoru tego samego dnia, jedna zgwałcona przez kuzyna, druga – matka nieślubnego dziecka, a trzecia – bo za bardzo podoba się mężczyznom. W miejscu, które miało być azylem, są więzione, upokarzane, nierzadko bite. Opowieść oparto na autentycznych wydarzeniach – ostatni taki ośrodek zamknięto w 1996 r., do tej pory żyje ponad 30 tys. kobiet, które przeszły przez to piekło. Właśnie ten fakt, a także przedstawienie zakonnic w roli oprawców sprawiają, że na całym świecie film wchodzi na ekrany w atmosferze skandalu. Protestowała przeciw niemu niezawodna w takich przypadkach amerykańska Liga Katolicka. O dziwo, w Irlandii, gdzie toczy się akcja, film stał się jednym z największych sukcesów komercyjnych ostatnich lat. Obraz ostro piętnuje bowiem nie tylko Kościół, ale przede wszystkim społeczeństwo – akceptujące takie wynaturzenia – i tworzone przez nie instytucje. Do takich wniosków doszła również większość uczestników specjalnego warszawskiego pokazu filmu, na który zaproszono m.in. siostry urszulanki. kd Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint