Ten raport czyta się jak scenariusz drugorzędnego filmu grozy. A jednak specjalny wysłannik Rady Europy Dick Marty twierdzi, że zebrał liczne świadectwa zbrodni. W sprawozdaniu napisał, że obecny premier Kosowa Hashim Thaçi stał na czele organizacji przypominającej mafię, która handlowała bronią, narkotykami, a także porywała i mordowała. Pobrane z ciał jeńców organy sprzedawała zamożnym klientom zagranicznym.
Ten proceder odbywał się w latach 1999-2000, w powojennym chaosie, jednak w zmienionej formie trwa do dziś.
42-letni Thaçi, wcześniej jeden z przywódców Armii Wyzwolenia Kosowa (UÇK), zdecydowanie zaprzecza zarzutom. Zapewnia, że oskarżenia zostały sfabrykowane przez propagandę Serbii, przeciwnej niepodległości Kosowa, i sprzymierzonej z nią Rosji. Porównał Marty'ego do Goebbelsa i nazwał raport politycznym pamfletem o podłożu rasistowskim. Minister spraw wewnętrznych Kosowa Bajram Rexhepi głosi, że zarzuty pod adresem premiera przedstawiono z przyczyn politycznych, w celu destabilizacji kraju.
Politycy w Prisztinie, stolicy Kosowa, podkreślają, że sprawozdawca Rady Europy nie przedstawił żadnych dowodów. Ale po tylu latach niełatwo przecież o dowody materialne, zresztą rządzący Kosowem dawni bojownicy UÇK mieli dość czasu na zatarcie wszelkich śladów. Marty zamieścił na 55 stronach relacje wielu świadków, w tym byłych partyzantów UÇK, kierowców i ochroniarzy. Sprawozdanie uzupełnił informacjami zebranymi przez służby specjalne. Ten szwajcarski europarlamentarzysta, który badał także sprawę tajnych więzień CIA w Europie, miał jednak trudne zadanie, ponieważ władze Albanii i Kosowa nie były skłonne do współpracy. Liczni świadkowie woleli zachować milczenie z poczucia lojalności wobec rodaków lub
ze strachu przed zemstą.
Oskarżenia nie są nowe. Już w 2005 r. niemiecki wywiad BND przedstawił w poufnej analizie bardzo ścisłe związki byłych dowódców UÇK z przestępczością zorganizowaną. Hashim Thaçi został wymieniony jako jeden z trzech kluczowych graczy, mający "bezpośrednie kontakty z mafią czeską i albańską". Funkcjonariusze BND opisywali odbywający się w Kosowie handel narkotykami i bronią, jak również zabójstwa na zlecenie. W kwietniu 2008 r. Carla Del Ponte, w latach 1999-2007 główna prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii, opublikowała wspomnienia, w których oskarżyła UÇK o uprowadzenie do północnej Albanii ok. 300 kosowskich Serbów. Ludzi tych zabito, a ich narządy wewnętrzne usunięto i sprzedano na przeszczepy. Makabryczne sceny działy się jakoby w pomalowanym na żółto domu, na końcu ulicy we wsi Rribe, ukrytej wśród wzgórz północnej Albanii.
"W tym żółtym domu, jak twierdzą dziennikarze, którzy badali tę sprawę, w jednym z pomieszczeń urządzono prowizoryczną salę operacyjną, gdzie lekarze pobierali jeńcom organy. Ofiary, którym zabrano nerkę, zaszywano i znowu zamykano je w baraku, a w końcu pobierano im także inne ważne dla życia organy. Kiedy inni jeńcy dowiedzieli się o ich losie, prosili dręczycieli, żeby ich od razu zabili", pisała Del Ponte.
Śledczy trybunału oraz funkcjonariusze UNMIK (Misji Tymczasowej Administracji Narodów Zjednoczonych w Kosowie) w 2004 r. przez dwa dni skrupulatnie przeszukiwali żółty dom i okolice. "W budynku znaleźli kawałki gazy, w pobliżu zużytą strzykawkę, dwa puste brudne plastikowe pojemniki po płynie do infuzji oraz puste butelki po lekarstwach, w tym po preparacie rozluźniającym mięśnie, używanym zazwyczaj przy operacjach. Za pomocą chemicznego środka w aerozolu, stosowanego w medycynie sądowej, odkryto w jednym z pomieszczeń liczne ślady krwi na ścianach i na podłodze", relacjonowała Del Ponte. Właściciel domu tłumaczył, że zarzynano tu zwierzęta. Zebrane dowody trybunał uznał za niedostateczne i oskarżenia nie wniesiono. Serge Brammertz, który zastąpił Del Ponte na stanowisku głównego prokuratora, uznał zresztą zgromadzone przez nią informacje na ten temat za mało wiarygodne. Jak bowiem w prymitywnych warunkach albańskiej wsi można było dokonywać skomplikowanych zabiegów medycznych, odpowiednio przechowywać i transportować organy do przeszczepu?
Ale Rada Europy postanowiła zbadać sprawę i powierzyła to zadanie Marty'emu. Po dwuletnim dochodzeniu doszedł on do wniosku, że bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych bojownicy UÇK uprowadzili z Kosowa do północnej Albanii ok. 500 osób, przeważnie Serbów, lecz także opozycyjnie nastawionych Albańczyków. W tajnych więzieniach poddano ich upokarzającym i nieludzkim praktykom, niektórych zabito, a z ciał pewnej liczby więźniów pobrano organy.
Marty koryguje relacje Del Ponte. W żółtym domu tylko przetrzymywano jeńców, transplantacji dokonywano natomiast w prowizorycznej klinice w pobliżu lotniska w Tiranie. Skazani na śmierć byli dobrze karmieni, mogli długo spać i rzadko ich bito. Pewnego dnia jednak do żółtego domu w Rribe przyjechał lekarz, który zbadał ofiary
i pobrał próbki krwi.
"Relacje świadków dowodzą w sposób wiarygodny i jednoznaczny, że więźniowie byli zabijani, zazwyczaj strzałem w głowę, zanim poddano ich operacji w celu pobrania jednego lub kilku organów", napisał Dick Marty w raporcie. Podkreśla on, że handlowano nerkami pobranymi już po śmierci dawców, a nie za ich życia, jak twierdziła Carla Del Ponte. Według raportu dla Rady Europy, Thaçi stoi na czele grupy Drenica, małej, ale niewiarygodnie potężnej organizacji przestępczej, wywodzącej się z UÇK. Makabryczny proceder był możliwy tylko dlatego, że państwa zachodnie, które dobrze o wszystkim wiedziały, nie podjęły interwencji. "Międzynarodowi aktorzy zdecydowali się przymknąć oczy na zbrodnie, popełnione przez Armię Wyzwolenia Kosowa", oskarża Marty. Kosowo, serbska prowincja będąca potem pod protektoratem ONZ, mogła więc stać się ośrodkiem handlu ludźmi, narkotykami i bronią.
Wiele wskazuje na to, że nielegalny handel ludzkimi organami trwa w niepodległym już Kosowie do dziś. W październiku 2010 r. poinformowano, że po dochodzeniu przeprowadzonym przez Eulex (Misję Unii Europejskiej w Kosowie) aresztowano siedem osób, w tym lekarzy oraz byłego funkcjonariusza Ministerstwa Zdrowia. Zarzuca im się, że swój proceder uprawiali w klinice Medicus pod Prisztiną. Dawcami nerek byli biedacy z Turcji, Mołdawii i Rosji, którym obiecywano za ten organ po 14,5 tys. euro. Niekiedy jednak nieszczęśnicy wracali do ojczyzny bez nerki i bez zapłaty. Według dziennika "International Herald Tribune", pobrane organy przeszczepiano zamożnym pacjentom z Izraela i Kanady, którym wystawiano rachunki sięgające 100 tys. euro. W tych operacjach uczestniczył jakoby turecki lekarz Yusuf Ercon Sönmez, o którym prasa nad Bosforem pisze:
Dr Frankenstein.
W styczniu br. Sönmez został zatrzymany w Stambule pod zarzutem nielegalnego handlu organami. Sąd odrzucił jednak wniosek prokuratury o areszt tymczasowy i Sönmez odpowiada z wolnej stopy. Dick Marty uważa, że istnieje związek między zabijaniem ludzi w celu zdobycia organów do przeszczepu a procederem uprawianym w klinice Medicus.
Komentatorzy podkreślają, że Hashim Thaçi, jako komendant UÇK noszący przydomek "Gjarpri", czyli "Wąż", z uwagi na przebiegłość, jest protegowanym Waszyngtonu. Ten chłopski syn z doliny Drenicy jako student został radykalnym działaczem niepodległościowym w Kosowie. Ścigany przez władze serbskie schronił się w Szwajcarii. Podczas rozmów pokojowych w Rambouillet we Francji, które toczyły się w lutym 1999 r., dyplomaci USA uznali Thaçiego za głównego partnera. Lekceważyli intelektualistę Ibrahima Rugovę, będącego symbolem pokojowego oporu kosowskich Albańczyków. Sekretarz stanu Madeleine Albright uważała Rugovę za ekscentrycznego akademika i wolała rozmawiać z Thaçim w cztery oczy. Stany Zjednoczone uznały UÇK i jej przywódcę za gwarantów stabilizacji i demokracji w Kosowie. Oddziały NATO i administracja Narodów Zjednoczonych obawiały się zresztą konfrontacji zbrojnej z UÇK, będącą od początku organizacją ruchu oporu i strukturą mafijną. Dzięki temu Wyzwoleńcza Armia mogła zawłaszczyć Kosowo i uprawiać działalność przestępczą. Serbowie nie bez racji odnoszą wrażenie, że społeczność międzynarodowa ściga sprawców zbrodni wojennych popełnionych na kosowskich Albańczykach, ale na przestępstwa, których ofiarą padli Serbowie, patrzy przez palce.
UÇK przekształciła się w Demokratyczną Partię Kosowa (PDK), Thaçi został pierwszym premierem najmłodszego państwa Europy (jego niepodległość uznają Stany Zjednoczone, Polska i większość państw Unii Europejskiej, nie uznaje jej jednak ok. 120 krajów). W grudniu PDK zwyciężyła w pierwszych wyborach w niepodległym Kosowie, ale nie obyło się bez licznych machinacji i cudów nad urną.
Czy raport Marty'ego położy kres karierze kosowskiego przywódcy? Na razie trudno to sobie wyobrazić. Hashim Thaçi ma poparcie czołowych polityków w swoim kraju i wciąż cieszy się zaufaniem Waszyngtonu.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy