Stowarzyszenie Kuźnica uhonorowało naszą redakcję Historia Stowarzyszenia Kuźnica to historia jednego z najciekawszych ruchów polskiej lewicy w ostatnim 30-leciu. To na nią od połowy lat 70. skierowane były oczy tych, którzy próbowali czynnie wpływać na demokrację i liberalizację ustroju. Skupiała ludzi wyrastających ponad przeciętność. Mądrych i twórczych, aktywnych i niepokornych. Dyskusje, debaty i spory, listy, stanowiska i oświadczenia składają się na niekwestionowany intelektualny i kulturalny dorobek. Warto do niego sięgnąć. Do dziś broni się swoją rozumnością i intelektualną uczciwością. Swą opiniotwórczą rolę Kuźnica realizowała między innymi poprzez przyznawanie Kowadeł – nagród honorujących osoby, których działalność, osiągnięcia i dzieła poruszały ważne tematy i problemy. Nagroda nie miała charakteru cyklicznego i była przyznawana w chwili „wejścia danej wartości w społeczny obieg”. O randze nagrody najlepiej mówią nazwiska laureatów: Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, Ryszard Kapuściński, Tadeusz Łomnicki, Jan Szczepański, Andrzej Wajda, Aleksander Małachowski, Andrzej Walicki, Kazimierz Dejmek, Maciej Szumowski, Ewa Łętowska, Mieczysław F. Rakowski i ks. Stanisław Musiał. Dołączyliśmy do tego grona w znakomitym towarzystwie wybitnego socjologa, prof. Władysława Markiewicza. Uhonorowanego za „owocne badanie spraw społeczeństw i narodów, człowieka i jego pracy, za wyobraźnię w kierowaniu instytucjami służącymi rozwijaniu nauki i jej wolności, konsekwentne poszukiwanie przez całe życie polskiej drogi do socjalizmu. Dziesięciolecia odważnego działania na rzecz zbliżania Polaków i Niemców, a zwłaszcza ich młodych pokoleń, a wreszcie za pogodę ducha i życzliwości dla bliźnich”. Gratulując Panu Profesorowi nagrody, zapraszamy na nasze łamy. Prezes Kuźnicy, Andrzej Kurz, wręczając Kowadło redaktorowi naczelnemu naszego tygodnika, Jerzemu Domańskiemu, powiedział m. in.: – „Przegląd” powstał w wyniku bardzo śmiałej, by nie powiedzieć zuchwałej decyzji zespołu dziennikarzy wychodzących z także przez nich robionego „Przeglądu Tygodniowego”. Dziennikarzy, którzy nie chcieli dłużej boksować się z układem polityczno-biznesowym. Okazało się, że mieli rację. Ten układ polityczno-biznesowy polską lewicę poprowadził do nieszczęścia, a nie do zwycięstwa. Zespołowi udało się. Nie jest to łatwy sukces i nikt poza nimi samymi, ale także nami, którzy czytają ten tygodnik, nie gwarantuje tego, że będzie się dalej pomyślnie rozwijał. Jest to pismo inteligenckie. Tych, którzy lubią czytać i myśleć. Rolnik, który lubi czytać i myśleć, jest inteligentem. Profesor, który nie lubi czytać i myśleć, nie jest inteligentem. To jest pismo inteligentów, inteligentów lewicy. Ale lewicy rozumianej już nie partyjnie, ale szeroko i nowocześnie. Otwierającej się ku demokracji, ku państwu prawa, ku społeczeństwu obywatelskiemu, ku polskiej racji stanu i ku naszej obecności w Europie. W Europie państw coraz bardziej zintegrowanych, a nie w Europie parafiańszczyzny odgradzającej się od innych. „Przegląd” to tygodnik opiniotwórczy, choć nieczytany masowo. Gdybym miał porównać rolę tego tygodnika, to oczywiście porównałbym do „Polityki” z pewnego okresu. Tylko że „Polityka” działała na całe pokolenia, bo była jedna. Wszyscy się na niej uczyliśmy. „Przegląd” śmiałą decyzją wstąpił na rynek w sytuacji o wiele trudniejszej. I wykonuje swoje zadanie równie godnie. Można powiedzieć, że jest to tygodnik biedny, ale godny. Trochę tak jak polski inteligent. Tygodnik bez strachu, choć czasami mówi się, że strach jest częścią etosu inteligenta. To jest tygodnik bez strachu, ale i bez awantury. Dlatego jest nam tak bliski, choć często się z nim spieramy. Bliski także dlatego, że na łamach „Przeglądu” pisało i pisze bardzo wielu laureatów Kowadła. Wspomnę tylko nieżyjących już. Tych, których czytaliśmy i o których pamiętamy: Andrzej Drawicz, Zofia Kuratowska, Aleksander Małachowski, Tadeusz Zieliński, Krzysztof Wolicki. „Przegląd” chyba jest coraz lepszy. Wspominam o przeszłości i o przeszłych autorach dlatego, że Kuźnica jest także zbiorową pamięcią. I pewnie jak chwalę „Przegląd”, to trochę tak, jakbym mówił o Kuźnicy, być może nawet przesadzam w miłości własnej, bo „Przegląd” odgrywa większą rolę i nie jesteśmy wcale o to zazdrośni. Cieszymy się z tego. Cieszymy się z tego, że jest pismem tych, którzy nie przestraszyli się. Bo klęska, którą widzimy i którą przeżywa polska lewica, jest przede wszystkim klęską stalinizmu i sowietyzmu, a nie jest klęską socjalizmu. Nie jest klęską idei mądrej i szlachetnej, jaką jest socjalizm. Socjalizm otwarty na prawa człowieka i na demokrację – taki, który wyszedł z Oświecenia. Nawet nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak wiele