Gdy obecny prezes Orlenu był jeszcze szefem Impexmetalu, akcje tej spółki straciły na wartości 22,74% Gigantyczna strata PKN Orlen. PKN Orlen miał w IV kwartale 2008 r. 3,05 mld zł straty netto, a w całym zeszłym roku 659 mln zł straty netto – taka informacja poszła w świat 26 lutego br. Media pisały o „zaskoczeniu”, choć trudno o tym mówić, skoro mamy kryzys, a na czele największych spółek z udziałem skarbu państwa stoją fachowcy z politycznego nadania. W tym czasie nie tylko Orlen przyznawał się do strat: Lotos – strata 904 mln zł, PGNiG – 310 mln zł, PLL LOT – 500 mln zł. O szczęściu mogą mówić zarządy KGHM Polska Miedź (spadek zysków o 70%) czy PKO BP (spadek zysków o 37%), których spółki mimo wszystko pozostały na plusie. Nakłada się na to bezprecedensowy spadek wartości prawie wszystkich akcji spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. I to mimo ewidentnych sukcesów w trzech pierwszych kwartałach minionego roku. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wartość akcji PKO BP spadła o 44,39%, PGNiG – o 27,28%, a Grupy Lotos – aż o 59,89%. Walory PKN Orlen straciły „zaledwie” – 37,01%. Dla uważnych obserwatorów polskiej gospodarki to żadna nowość. Podobny proces miał miejsce w latach 1999-2001, gdy rządziła koalicja AWS/Unia Wolności. Nawet ludzie byli ci sami. Z Impexmetalu do Orlenu Prezes PKN Orlen, Dariusz Jacek Krawiec, prywatnie brat wpływowej minister w Kancelarii Prezydenta RP Małgorzaty Bochenek, po raz pierwszy pojawił się na szerszych wodach w 1998 r. jako reprezentant japońskiego funduszu inwestycyjnego Nomura. Zasiadając w Radzie Nadzorczej Impexmetalu, wziął udział wspólnie z przedstawicielami skarbu państwa w usunięciu ówczesnego prezesa spółki Edwarda Wojtulewicza. Potem sam zajął jego stanowisko. Oficjalnie, by ratować firmę. Jednak w latach 1998-2000, gdy Krawiec był prezesem Impexmetalu, akcje spółki straciły na wartości 22,74%. Media kojarzyły go z osobą wszechwładnego ministra spraw wewnętrznych Janusza Tomaszewskiego. Po jego upadku w wyniku fałszywego oskarżenia o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa fotel stracił też Krawiec. Ponownie obecny prezes PKN Orlen wypłynął w 2002 r., obejmując na krótko stanowisko prezesa Elektrimu. Po czym nastąpiła przerwa. W marcu 2005 r. Paweł Wroński na łamach „Gazety Wyborczej” pisał, że ówczesnemu szefowi klubu Platformy Obywatelskiej, Janowi Rokicie, w kwestiach ekonomicznych doradzają „specjaliści od gospodarki Jarosław Kochaniak i Jacek Krawiec”. Było jasne, że gdy PO dojdzie do władzy, dla Krawca coś się znajdzie. Ale Platforma wybory przegrała i przyszło mu zadowolić się posadą prezesa spółki giełdowej Action, z której odszedł 25 marca 2008 r. Media podały, że podjęcie decyzji ułatwiła mu obietnica prezesury Orlenu. Chwilowo Krawiec został członkiem rady nadzorczej tej spółki. Od razu doszło do konfliktów między nim a zwycięzcą konkursu na stanowisko prezesa Wojciechem Heydlem. 18 września 2008 r. Heydel zrezygnował z funkcji, nie chcąc kopać się z koniem. Gabinet po nim objął Krawiec. Była to trzecia w tym roku zmiana na szczytach władzy w spółce. Orlen mój widzę ogromny PKN Orlen to spółka prywatna jedynie z nazwy, państwowa zaś z ducha i ciała. O miejsca w zarządzie zawsze toczyły się boje. Obserwatorom i pracownikom łatwiej było ocenić, „kto jest czyj” i „kto za kim stał”, niż rzeczywiste kwalifikacje prezesów. Nie jest też tajemnicą, że Orlen realizował plany polskich polityków dotyczące uniezależnienia Polski od wpływów potężnych koncernów rosyjskich. Co prowadziło często do zabawnych sytuacji. W 2003 r. czeski rząd ogłosił przetarg na akcje spółki Unipetrol. Zwycięzcą okazał się PKN Orlen. Jesienią 2005 r. w Pradze wybuchł skandal po emisji w wiadomościach telewizyjnych nagranego ukrytą kamerą filmu, na którym związany z Orlenem lobbysta Jacek Spyra w rozmowie ze Zdenkiem Dolezelem, szefem gabinetu premiera Jiríego Paroubka, mówi o łapówce, którą miał jakoby przyjąć poprzedni premier Stanislav Gross, a która umożliwiła zwycięstwo Orlenu w przetargu. Na przejęciu akcji Unipetrolu skorzystać miał milioner Andrej Babisz, prywatnie znajomy Grossa, któremu Orlen miał odsprzedać w promocyjnej cenie sekcję chemiczną Unipetrolu. Wysokość łapówki miała wynieść
Tagi:
Marek Czarkowski