Kresowe Węzły gordyjskie

Kresowe Węzły gordyjskie

Michał Jagiełło pokazuje genezę naszych wschodnich uprzedzeń Pod koniec 2010 r. nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego ukazała się książka Michała Jagiełły „Narody i narodowości. Przewodnik po lekturach”. Opowieść o postrzeganiu Ukraińców, Litwinów i Białorusinów przez polską publicystykę od schyłku XVIII w. do początków XX w. wywołała duże zainteresowanie. Omawiając tę pracę na łamach „Przeglądu” (nr 48/2010), wyraziłem nadzieję, że niebawem doczekamy się publikacji drugiej części. I oto pod koniec 2011 r. otrzymaliśmy drugi tom zatytułowany „Razem czy osobno?”, z tym samym co poprzednio podtytułem: „Przewodnik po lekturach”. Pozostając wierny przyjętej konwencji, autor w drugim tomie omówił ogromną liczbę artykułów w czasopismach, broszur, a nawet dzieł literackich. Wiele przywołanych materiałów wykorzystywano już w literaturze naukowej, z konieczności przytaczając jedynie niewielkie ich fragmenty. Michał Jagiełło pozwolił przemawiać źródłom, zamieszczając liczne i obszerne cytaty, z ograniczonym komentarzem. Dzięki temu czytelnik może sobie wyrobić własną opinię, a nie ograniczać się do poznania (choćby najbardziej kompetentnej, ale sugerowanej) interpretacji. Negatywne emocje Już w pierwszej części tej miniantologii autor pokazał, że w XIX w. opinia publiczna była przekonana o odwiecznie i na trwałe polskim charakterze tzw. Kresów Wschodnich. Dlatego rozwój narodowego ruchu ukraińskiego, następnie także litewskiego i białoruskiego, był dla Polaków niemiłym zaskoczeniem. Drugi tom obejmuje zaledwie nieco ponad dekadę (od 1907 r. do 1918 r.), jednakże były to kluczowe lata organizowania się nowoczesnych ruchów politycznych. To także okres I wojny światowej, podczas której coraz śmielej rodziły się wizje niepodległości państwa, a wraz z nimi wyostrzały polemiki na tematy narodowościowe. W sprawach komplikujących się relacji z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami głos zabierali niemal wszyscy, których zdanie liczyło się w publicznej debacie: od cenionych literatów (m.in. Prusa, Sienkiewicza i Orzeszkowej) po działaczy politycznych, mających się stać liderami odrodzonego państwa (np. Dmowskiego i Piłsudskiego). Jagiełło udowadnia, że relacjom z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami poświęcano w piśmiennictwie wyjątkowo dużo miejsca. Kwestia ta coraz częściej wzbudzała negatywne emocje. Pozwalano sobie na komentarze, które polskiej opinii publicznej objaśniały genezę antagonizmów: oto garstka wichrzycieli za pieniądze wrogich rządów przystąpiła do kreowania sztucznego tworu w postaci owych „narodów”. Jednak, jak wierzono, większość dobrego, nieskażonego miazmatami „ludu” pozostawała poza kręgiem agitacji i nadal czuła się związana z polskością. Należało czynnie przeciwstawić się wrogiej robocie. Za pozostawaniem „kresów” w kręgu polskich wpływów przemawiała przecież wielowiekowa łączność, a także współczesna pozycja mieszkających tam Polaków. Nie byli oni większością, ale przeważali pod względem cywilizacyjnym. Żadna inicjatywa kulturalna, a tym bardziej państwowotwórcza, nie mogła zatem być realizowana bez ich udziału. BEZ SZANS NA KOMPROMIS Nowa fala rozważań o przyszłości dawnych ziem kresowych nadeszła z wybuchem I wojny światowej. Szczególnie od jesieni 1915 r., czyli od zajęcia niemal całości ziem litewsko-białoruskich przez Niemców, coraz częściej rozważano w publicystyce pytanie, które autor omawianej książki uczynił tytułowym: razem czy osobno? Zwłaszcza że polityka okupantów podsycała ambicje niegdysiejszych „ludów” (szczególnie Litwinów) i wywoływała spory narodowościowe. W odpowiedzi wśród Polaków chętniej zaczęto powtarzać opinię o konieczności klarownego podziału (etnicznego, z czasem politycznego) dawnych ziem kresowych. Na tytułowe pytanie odpowiadano zatem: osobno. Inną sprawą było wytyczenie geograficznej linii podziału. Za bezspornie polskie uznawano np. Wilno i Wileńszczyznę, a także Lwów. W latach I wojny, a nawet dużo później, bodaj nie było w polskiej opinii publicznej głosów brzmiących inaczej. W sporach polsko-litewskim i polsko-ukraińskim (z czasem też polsko-białoruskim) powstało więcej takich węzłów gordyjskich, które nie pozwoliły na kompromis i po 1918 r. zakończyły się wybuchem nowych, znacznie drastyczniejszych konfliktów. Przyjęte założenie zwolniło Jagiełłę z obowiązku szerszej penetracji publicystycznych wypowiedzi pozostałych stron antagonizmu. Jakże przydatne byłoby tymczasem pełniejsze przywołanie głosów autorów litewskich, ukraińskich i białoruskich w sprawach poruszonych przez autorów polskich. To jednak temat kolejnego opracowania, który pozwalam sobie podpowiedzieć autorowi „Przewodnika po lekturach”. Rezultat, który otrzymaliśmy, należy bowiem uznać za wyjątkowo udany. To dzieło inspirujące do głębokich przemyśleń, skarbnica wiedzy i rezerwuar cytatów na temat polskich mitów i kompleksów. To opowieść o genezie naszego obecnego postrzegania wschodnich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2012, 2012

Kategorie: Książki