W Cieni Drugiej policjanci i rolnicy wzajemnie się oskarżają za sprowokowanie zajść – To był najgorszy dzień w moim życiu – żali się Krzysztof Nowak, rolnik spod kaliskiej Aleksandrii. – Gdybym wiedział, że cała ta historia tak się skończy, zostałbym w domu. Ale kto przypuszczał, że policja będzie taka brutalna? W niejednej blokadzie brałem udział. I zawsze było tak samo – my wchodziliśmy na drogę, a mundurowi robili objazdy. Mijało kilka godzin i obie strony spokojnie rozjeżdżały się do domów. Nikomu do głowy nie przychodziło, by walić do nas z karabinów, albo katować pałkami. Aż do środy… W Cieni strzelali tak, jakby nie mieli przed sobą ludzi, a rzeźne bydło. I niech teraz ciemnoty nie wciskają, że kule szły w powietrze, a nas trafiały rykoszety. Policjant, który mnie trafił, mierzył od razu w moją głowę. I nie spudłował, robiąc ze mnie do końca życia kaleką. Środa, 12 lutego, była kolejnym dniem trwającego od końca stycznia rolniczego protestu. Jego uczestnicy domagają się zwiększenia ceny skupu żywca wieprzowego do poziomu gwarantującego, ich zdaniem, opłacalność hodowli. W Wielkopolsce, w regionie , w którym było najwięcej blokad, protestujący mówią o minimalnej stawce 3,6 zł za kilogram. Tymczasem na początku minionego tygodnia rząd zaproponował podniesienie ceny skupu do 3,1-3,3 zł. Organizująca blokady Samoobrona zapowiedziała wówczas nasilenie protestu. I właśnie w środę, w Cieni Drugiej – niewielkiej wiosce w pobliżu Kalisza – występujący pod jej szyldami rolnicy starli się z policją. W trakcie trwającej kilkanaście minut bitwy funkcjonariusze użyli strzelb i gumowych pocisków, rolnicy – kamieni i cegieł. W efekcie, zaraz po starciu, 10 osób, w tym jeden policjant, trafiło do szpitala. Kilkanaście innych dopiero następnego dnia zgłosiło się do lekarzy. Strzały, krzyk, płacz – Poczułem nagle uderzenie w twarz, jakby ktoś z całej siły kopnął mnie spiczastym buciorem – opowiada Krzysztof Nowak. – Ból był tak potworny, że nie miałem siły stać i osunąłem się na ziemię. Twarz momentalnie zalała się krwią. Jacyś ludzie chwycili mnie pod ręce i zaczęli wlec z dala od policjantów. Jednym okiem widziałem na śniegu przybierającą strużkę krwi. Potem na kilka minut, straciłem przytomność. Gdy ją odzyskałem, wokół był straszny harmider – strzały, krzyki, płacz. Naprzeciwko siedziała jakaś kobieta i jęczała w kółko: „Jezu, ty nie masz oka…”. Złapałem dłonią wiszące na policzku krwawe strzępy. Odpadły, zostając mi w ręku. Ale w środku coś jeszcze uwierało, więc włożyłem palce w oczodół. To była gumowa kula, o średnicy dwuzłotówki. Wyciągnąłem ją, schowałem do kieszeni i znów zemdlałem. Szpital Zespolony w Kaliszu, oddział okulistyczny. Jest czwartek, dzień po rozruchach. Nowak, potężny mężczyzna po czterdziestce, leży bezwładnie na łóżku. Obok siedzi żona – co chwilę zawodzi.. – Spieprzyli mi życie – mówi rolnik, poprawiając opaskę zakrywającą lewy oczodół. Milknie na chwilę, a ze zdrowego oka leci mu łza. – Żebym był agresywny, z pięściami czy z kijem na policjanta szedł. Ale ja po prostu stałem. To samo mówiłem prokuratorowi, który był dziś w szpitalu. Chyba nie uwierzył… Choć mówiąc szczerze, wcale mu się nie dziwię. Bo czy pan dałby wiarę, że policjanci, stróże prawa, wpadli w jakiś szał? Bezbronnych ludzi po prywatnych posesjach ścigali? Jedźcie do Cieni, tam wam wszystko opowiedzą. Ruszyli, jak stali Bitwa rozegrała się w centrum Cienia Drugiego – na placyku wokół przydrożnej kapliczki i posesji Zbigniewa Kłysza. Ten ostatni bardzo chętnie zgadza się na rozmowę. Zaprasza również sąsiadów – uczestników środowych zamieszek. Przekrzykując się nawzajem, mężczyźni próbują zrekonstruować przebieg wydarzeń. Z ich relacji wynika, że blokada w Cieni miała drugorzędne znaczenie – przez wieś biegnie zwyczajna powiatowa droga, na której każdego dnia ustawiała się ledwie setka chłopów. Ważniejszy był protest w pobliskim Marchwaczu, gdzie rolnicy zatarasowali trasę krajową nr 12. Tam każdego dnia do udziału w blokadzie stawiało się 800 rolników. W środę wczesnym popołudniem dotarła do nich informacja – jak się później okazało nieprawdziwa – że w Cieni policjanci rozbijają blokadę. – No i wszyscy, jak stali, ruszyli do Cieni – opowiada Zbigniew Kłysz. – Momentalnie zaroiło
Tagi:
Marcin Ogdowski