Izrael, Hamas i Palestyński Islamski Dżihad przerzucają się oskarżeniami o odpowiedzialność za śmierć cywilów Kolejna eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego przyniosła śmierć tysiącom ofiar, stając się najkrwawszą rundą starć między Izraelem a Hamasem. Niemal 3,8 tys. zabitych w Gazie i ponad 1,4 tys. w Izraelu (stan na czwartek, 19 października) – tego nie spodziewano się ani po jednej, ani po drugiej stronie muru, choć przecież Izraelczycy i Palestyńczycy zdążyli się przyzwyczaić do cykliczności starć. Do cykliczności – tak, ale nie do śmierci bliskich, bo w końcu większość zabitych po obu stronach to ofiary cywilne, a liczba ta ciągle rośnie. Koszmar drogi Saladyna Trudno obarczyć winą jedną stronę. Eskalacja zaczęła się od brutalnego ataku terrorystycznego Hamasu na obiekty cywilne w Izraelu, w tym na festiwal muzyczny i kibuce przy granicy ze Strefą Gazy, co trudno nazwać inaczej niż ludobójstwem, a przynajmniej zbrodnią wojenną. W odpowiedzi Izraelczycy porzucili dotychczasowe podejście, które opierało się (nawet jeśli głównie w propagandzie) na „chirurgicznych” atakach na cele militarne. Owszem, w tych chirurgicznych atakach również ginęli liczni cywile, co Izraelczycy zrzucali na karb wykorzystywania ich przez Hamas i Palestyński Islamski Dżihad jako żywych tarcz. Jednak tym razem niemal od początku z Izraela płyną sygnały, że odpowiedzią na atak terrorystyczny ma być nie tylko ostrzał celów w Gazie, ale także potencjalnie operacja lądowa. W ramach przygotowań do niej zmobilizowano 300 tys. rezerwistów, a milionowi mieszkańców Strefy Gazy nakazano wycofanie się na południe, za Wadi Gaza, suchą rzekę, która jedynie okresowo wypełnia się wodą, dzieląc niewiele większy od Krakowa obszar mniej więcej na pół. Tym samym 2 mln mieszkańców musi się zmieścić na skrawku ziemi, co jest trudne, może nawet niewykonalne, i grozi pogłębieniem kryzysu humanitarnego. O to nietrudno, bo już kilkadziesiąt godzin po ataku Hamasu na południowy Izrael minister obrony Joaw Galant zapowiedział pełne oblężenie Gazy, w ramach którego odcięto strefę od dostaw wody, elektryczności, paliwa i żywności, a Gaza nie jest obszarem samowystarczalnym, zdolnym do produkcji tych zasobów na taką skalę, by zaspokoić potrzeby mieszkańców. Już samo wysiedlenie tych 2 mln nie jest łatwe, a walczące strony donoszą, że przeciwnik dodatkowo utrudnia ewakuację. Izraelczycy przekonują, że Hamas blokuje trasy, którymi mają się przemieszczać uchodźcy, choć należy też podkreślić, że w materiałach Sił Obrony Izraela zamieszczanych w mediach społecznościowych oznaczoną na mapkach „drogą do bezpieczeństwa” jest jedynie droga Saladyna, główna ulica o długości 45 km, ciągnąca się z północy na południe Strefy Gazy. Ta podróż dla niektórych okazała się koszmarem, szczególnie że 13 października na trasie konwoju z uchodźcami doszło do eksplozji, w której według Ministerstwa Zdrowia w Gazie zginęło 70 osób. Śledztwo z przeszkodami Kto jest odpowiedzialny za śmierć cywilów w konwoju uchodźców, próbują dojść weryfikatorzy na podstawie drastycznych nagrań dostępnych w mediach społecznościowych. Podobnie próbują ustalić, kto odpowiada za śmierć 300 (według obrony cywilnej z Gazy) lub 500 (według Ministerstwa Zdrowia w Gazie) osób, które zginęły w ataku rakietowym na szpital Al-Ahli, najstarszy szpital w Gazie prowadzony przez diecezję anglikańską i przyjmujący ok. 45 tys. pacjentów rocznie. Palestyńczycy oskarżyli izraelskie wojsko o to, że to jego rakiety trafiły w szpital, Izraelczycy przekonują z kolei, że to broń Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu zabiła cywilów. Siły Obrony Izraela dowodzą, że zniszczenia i inne ślady są zbyt małe, by pasowały do izraelskiego uzbrojenia. Weryfikatorzy z BBC Verify podali w opublikowanej 18 października analizie, skonsultowanej z ekspertami ds. uzbrojenia, że nie można ocenić, czy szpital został trafiony pociskiem, który osiągnął swój ostateczny cel, czy też eksplozję spowodowało pozostałe w rakiecie paliwo, a nie sama głowica z ładunkiem wybuchowym. Nie udało im się więc rozstrzygnąć, kto jest sprawcą śmierci pacjentów szpitala, i sytuacja pozostaje przedmiotem gorącej dyskusji w mediach społecznościowych oraz publicystyki, często jasno opowiadającej się po jednej stronie konfliktu. Jednak z pewnością zarówno przypadek konwoju z uchodźcami, jak i szpitala Al-Ahli objęte będą trwającym od 2021 r. śledztwem Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze w sprawie potencjalnych zbrodni wojennych popełnianych w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Przy czym śledztwo to jest kolejnym punktem spornym między Izraelem