Z królestwa melodii do ruchomych obrazków

Z królestwa melodii do ruchomych obrazków

Ranking muzyków, którym powiodło się w kinie Reżyserzy filmowi korzystają ze współpracy muzyków wówczas, gdy trzeba coś w filmie porządnie zagrać lub zaśpiewać. Zwykle jednak nie mają zaufania do ich zdolności aktorskich i przed kamerą sadzają aktora, któremu każą „udawać”, że coś gra, za kotarą zaś produkuje się niewidzialny, lecz słyszalny muzyk. Pianista Według tej reguły postąpił Roman Polański w filmie „Pianista”. Rolę, dla której pierwowzorem była postać znanego pianisty i kompozytora Władysława Szpilmana, wykonywał aktor hollywoodzki Adrian Brody, za co otrzymał Oscara, a realnie na fortepianie grał nasz znakomity Janusz Olejniczak. Również Jerzy Antczak w filmie „Pragnienie miłości” zatrudnił do roli Chopina charyzmatycznego Piotra Adamczyka, który z gracją składał ręce na klawiaturze fortepianu, ale muzycznie wspomagał go ten sam niezastąpiony Olejniczak. Jednak znalazł się reżyser odważniejszy od innych, Andrzej Żuławski, który postanowił zaryzykować i wymyślił sobie, że to sam Janusz Olejniczak, który był laureatem na konkursie chopinowskim, zagra genialnego polskiego muzyka, będzie tworzył przy fortepianie, cierpiał i mówił jak Chopin, po francusku, ale z polskim akcentem. Najwyższa pozycja Olejniczaka w naszym rankingu wynika z tego, że „Błękitna nuta” jest prawdziwie artystycznym dziełem filmowym, a więc wszystko, co się z nim wiąże, reżyseria, scenariusz, kreacje aktorskie itd., uzyskuje rangę o wiele wyższą niż w twórczości komercyjnej. Kukiz z Marylą Jednak nie wszyscy zawodowi muzycy mają tak naturalny talent aktorski. Dostępny jest on tylko nielicznym. Nawet wśród artystów operowych, którzy powinni być obyci ze sceną i różnymi zadaniami aktorskimi, jest to coś szczególnie rzadkiego i cennego. Trochę lepiej radzą sobie w filmie artyści estradowi lżejszego gatunku, mają bowiem więcej „luzu” i potrafią się naturalnie zachowywać. Takie talenty ujawnili zdecydowanie pierwsza dama polskiej piosenki, Maryla Rodowicz, oraz wokalista zespołu Piersi, Paweł Kukiz. Maryla, która z ogromnym talentem dostosowuje się do każdego nowego krajobrazu kulturalnego, ma już spory dorobek filmowy, ale najczęściej przychodziło jej na ekranie grać siebie samą. Jednak kwalifikacje aktorskie udowodniła bez wątpienia, występując w serialu „Rodzina zastępcza”. Samorodnym talentem aktorskim dysponuje też Paweł Kukiz, który potrafił w filmie Juliusza Machulskiego „Girl Guide” stworzyć pierwszoplanową pełnokrwistą rolę pochodzącego z Podhala Józefa Galicy, który do tego wszystkiego jest z zawodu anglistą. Ideę obsadzenia go w głównej roli wyłożył sam reżyser: „W filmie występują aktorzy niezawodowi, ale obyci z publicznością. Wykorzystaliśmy ich autentyczność, starając się zanadto nie przeszkadzać i nie zawiedliśmy się”. Gwiazdy opery Do takich fenomenów należy z pewnością najznakomitszy z polskich basów Bernard Ładysz, który niejednokrotnie na scenie operowej wykazywał się wielkim talentem aktorskim i charyzmą. Dostrzegli to reżyserzy filmowi i powierzali Ładyszowi liczne role, niestety najwyżej drugoplanowe bądź epizodyczne. Ładysz przez swoje wileńskie pochodzenie i naturalny zaśpiew w głosie wydawał się im doskonałym odtwórcą ról Rosjan, i taki też jest Ładyszowy dorobek filmowy. A to robili z niego rosyjskiego kupca, a to generała, a to żołnierza radzieckiego. Wielka szkoda, że nikt nie pomyślał, aby powierzyć Ładyszowi roli króla, cara albo innego władcy. Na pewno na to zasługiwał. Na naszej liście pojawił się też inny artysta operowy, Jacek Laszczkowski. Jemu powiodło się lepiej niż Ładyszowi, bo Krzysztof Zanussi przeznaczył dla niego główną rolę w filmie telewizyjnym. Tutaj Laszczkowski gra w zasadzie samego siebie, bo jest to rola śpiewaka operowego, który naraz stracił głos. Talent Laszczkowskiego potwierdził się zresztą także w kilku innych filmach. W jednym z nich artysta grał np. dyrygenta chóru. Na liście dyrygentów grających w filmie właśnie dyrygentów prawdziwą rolę aktorską stworzył Maciej Niesiołowski w filmie Jerzego Stuhra „Tydzień z życia mężczyzny”. Pokazał w sposób wiarygodny i przekonujący, na czym polega praca kapelmistrza, jak przebiegają rozmowy z wykonawcami, co robić, gdy coś się „rozsypuje”. To dzięki Niesiołowskiemu paradoksalnie film Stuhra staje się prawdziwie artystyczny. Sami o sobie Listę muzyków jako aktorów można by dowolnie przedłużać, zwłaszcza jeśli idzie o lżejszy gatunek twórczości estradowej. Nie wypada pominąć Justyny Steczkowskiej i Roberta Janowskiego, choć oni w filmach najczęściej grali samych siebie. Pod tym względem wyróżnił się Robert

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2009, 2009

Kategorie: Kultura