Kryzys w Wenezueli

Kryzys w Wenezueli

Students demonstrate against the government of Venezuelan President Nicolas Maduro in the streets of San Cristobal, in the Venezuelan border state of Tachira, close to Colombia, on November 3, 2016. Venezuela's opposition began a tense truce on Wednesday with President Nicolas Maduro, but supporters accused it of betraying them amid warnings the strategy might backfire. With Pope Francis's blessing, Maduro and top opposition leaders have agreed to sit down to Vatican-mediated talks starting November 11, seeking an exit from a nasty political crisis and economic melt-down. But not everyone is on board. / AFP PHOTO / GEORGE CASTELLANOS

Papież Franciszek rzuca koło ratunkowe prezydentowi i dzieli opozycję Abp Claudio María Celli, wysłannik Watykanu, był bardzo zadowolony z pierwszej rundy rozpoczętych 30 października rozmów między rządem Wenezueli a opozycją, w których mediatorami są Stolica Apostolska i Unia Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR). Duchowny wezwał do ustępstw, by nie doprowadzić do fiaska kolejnej próby rozwiązania konfliktu. „Jesteśmy na początku drogi, dlatego proszę was w imieniu papieża Franciszka o ustępstwa i gesty, które pozwoliłyby uwiarygodnić stanowiska obu stron”, oświadczył Celli, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu. Mało jest jednak polityków podzielających optymizm arcybiskupa. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu John Kirby uzasadniał przyjazd do Caracas zastępcy sekretarza stanu ds. politycznych Thomasa Shannona słowami: „Chcemy zachęcić do kontynuowania dialogu”. Henrique Capriles Radonski z Primero Justicia, były kandydat w wyborach prezydenckich i czołowy działacz opozycji, jednoznacznie stwierdził: „Nie wierzę Madurowi nawet wtedy, kiedy mówi dzień dobry. Te diabły zdolne są do wszystkiego. Mam natomiast zaufanie do papieża”. Sekretarz wykonawczy zrzeszającej 14 organizacji opozycyjnych Mesa de la Unidad Democrática (MUD), Jesús Torrealba, uważa, że dalszy dialog zależeć będzie od konkretnych gestów rządu. Strona rządowa zwolniła z więzienia sześciu działaczy opozycyjnych, w tym dwóch doradców politycznych MUD zatrzymanych za „ranienie morale sił zbrojnych”. Natomiast opozycja odłożyła zamiar odsunięcia Madura od władzy pod zarzutem porzucenia urzędu i doprowadzenia do katastrofy gospodarczej kraju. A jeszcze kilkanaście dni temu Maduro groził więzieniem deputowanym, którzy głosowaliby za pozbawieniem go prezydentury. W więzieniach nadal przebywają czołowi działacze opozycji: Leopoldo López z Voluntad Popular, były burmistrz Caracas Antonio Ledezma i były gubernator stanu Táchira Daniel Ceballos. Opozycja twierdzi, że nadal uwięzionych jest ok. 2,5 tys. jej działaczy, a tylko 150 było dotąd sądzonych. Wielu przebywa w więzieniu Boliwariańskiej Służby Wywiadu (SEBIN) razem z handlarzami narkotyków i mordercami. W czasie ostatniej, październikowej, manifestacji opozycji protestujący nie zaatakowali żadnej siedziby rządowej. Mimo to i mimo konstytucyjnego prawa do manifestacji, w wyniku akcji sił porządkowych 120 osób zostało rannych, a 147 zatrzymano. W czwartek, 3 listopada, celem manifestantów miała być siedziba rządu, Palacio de Miraflores, chociaż demonstracje w otoczeniu pałacu uznanego za „strefę bezpieczeństwa” zostały zakazane dekretem Chaveza z 2002 r. Ministerstwo Obrony wydało 27 stycznia 2015 r. rozporządzenie, które przewiduje, że w razie „śmiertelnego ryzyka” funkcjonariusz jest upoważniony do użycia przeciwko manifestantom ostrych nabojów. Mimo różnych obostrzeń Observatorio Venezolano de Conflictividad Social (OVCS) odnotowało tylko we wrześniu 2016 r. co najmniej 543 protesty, czyli 18 dziennie w całym kraju. Zgodnie z danymi OVCS główne powody manifestacji to: braki w zaopatrzeniu rynku w artykuły żywnościowe (118), braki w podstawowych usługach, np. medycznych (110), prawa polityczne (106), gwarancje bezpieczeństwa obywatelskiego i prawa do wolności (101). Co prowadzi do wniosku, że gabinet Nicolasa Madura jest najbardziej represyjnym rządem w Wenezueli w jej demokratycznej historii, od 1958 r. Drugim wnioskiem jest to, że bez manifestacji do rozmów rządu z opozycją by nie doszło. Koordynator Voluntad Popular, Freddy Gue­vara stanowczo stwierdził: „Dialog z rządem jest możliwy tylko przy całkowitej mobilizacji narodu”. W historii Wenezueli było wiele przykładów manifestacji, które doprowadziły do zmian ustrojowych lub systemowych, łącznie z uzyskaniem niepodległości w 1810 r. Strajk generalny w 1928 r. zmusił dyktatora Vicente Gomeza do zwolnienia uwięzionych studentów. Protesty w 1958 r. doprowadziły do upadku dyktatora Pereza Jimeneza. Tymczasem Maduro nie zamierza ustępować mimo porażki w wyborach parlamentarnych z 2015 r. i utraty poparcia 80% Wenezuelczyków. 31 mln obywateli brakuje podstawowych środków spożywczych, lekarstw i energii elektrycznej. Inflacja sięga 600%. Rząd wykorzystuje demokrację do umacniania władzy dyktatorskiej. Ustrojowa zasada trójpodziału władzy, niezależności sądów i prokuratury przestała istnieć. Human Rights Watch jest zdania, że w Wenezueli doszło już do katastrofy humanitarnej. Nawet umiarkowane sektory społeczne uważają, że torpedowanie przez rząd przygotowań do referendum w sprawie odwołania prezydenta odsłoniło prawdziwe oblicze wenezuelskiej demokracji. W tym najtrudniejszym dla Nicolasa Madura momencie papież rzuca mu koło ratunkowe. W sierpniu Watykan

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 45/2016

Kategorie: Świat