Mamy Trójkąt Weimarski i Wyszehradzki, może warto ułożyć podobną figurę z Rosją i Ukrainą? Zapytałem kilka osób w różnym wieku, czyje prochy spoczywają pod Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego – miejscu, gdzie od lat 20. ubiegłego wieku odbywają się uroczystości z okazji najważniejszych świąt państwowych. Żadna nie wiedziała. Mój sondaż z pewnością nie był reprezentatywny, jednak gdyby w tym miejscu złożono szczątki żołnierza odpierającego „bolszewicką nawałnicę” pod Radzyminem, przypuszczam, że jego wynik byłby odmienny. Stało się inaczej, bo w drodze losowania przeprowadzonego w 1925 r. w Ministerstwie Spraw Wojskowych spośród „15 pobojowisk, na których Żołnierz Polski przelewał krew”, skąd planowano ekshumować zwłoki, wybrane zostało „pobojowisko lwowskie łącznie z pobojowiskiem nad Wereszycą, to jest Gródka Jagiellońskiego”. Żołnierze zabici w tych walkach zostali pochowani na Cmentarzu Orląt we Lwowie. Stąd jedną z trumien z ciałem przewieziono do Warszawy. Nie nagłaśniać W okresie PRL nie przypominano tej historii, by nie psuć stosunków ze Związkiem Radzieckim i wchodzącą w jej skład Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką. Po przełomie ustrojowym 1989 r. postępuje się podobnie, uznając, że nagłaśnianie trudnej przeszłości jest na rękę Rosji, szkodzi zaś Polsce i Ukrainie. Stosunki polsko-ukraińskie są pochodną wybranej w 1989 r. strategii umacniania niepodległości naszego kraju poprzez osłabianie wpływów rosyjskich. Jedną z centralnych kotwic tej linii było odsuwanie Ukrainy od Rosji i włączanie jej w orbitę Zachodu. Ta koncepcja ma źródła w pomysłach politycznych Józefa Piłsudskiego, rozwijanych przez „miękkiego” piłsudczyka Jerzego Giedroycia. Zgodnie z nimi gwarancją bezpieczeństwa Polski powinno być istnienie oddzielających ją od Związku Radzieckiego państw narodowych, lokujących swoje sympatie nie w Moskwie, lecz w Warszawie. Podobną konstrukcję geopolityczną przedstawił premier Francji Georges Clemenceau. Podczas konferencji w Wersalu wprowadził termin cordon sanitaire – kordonu sanitarnego państw narodowych, który oddzieliłby Europę od wpływów komunizmu. Z powodu fiaska budowy po I wojnie światowej niepodległej Ukrainy i Białorusi najważniejszym ogniwem kordonu sanitarnego w okresie międzywojennym była Polska, której władze uznały działalność komunistyczną za działalność antypaństwową i tępiły ją surowo. Po utworzeniu we wrześniu 1989 r. pierwszego po wojnie niekomunistycznego rządu z Tadeuszem Mazowieckim na czele, Warszawa wróciła do idei tępionych w Polsce Ludowej i wyrażała poparcie dla ruchów odśrodkowych w ZSRR. Gdy 24 sierpnia 1991 r. parlament radzieckiej jeszcze Ukrainy przyjął deklarację niepodległości, Polska jako pierwsze państwo na świecie oficjalnie uznała jej niepodległość. Do tej pory wszystkie kolejne ekipy rządzące naszym krajem są z tego faktu dumne. Przeciw, a nawet za Nie mam zamiaru podważać jego doniosłości, jednak dostrzegam w tej postawie pewien paradoks, bo władze polskie jeszcze bardziej dumne są z dorobku Polski międzywojennej, która w oficjalnych dokumentach i przemówieniach stała się wzorem do naśladowania. A przecież odradzająca się po I wojnie światowej Polska od samego początku obrała kurs zdecydowanie wrogi powstaniu państwa ukraińskiego. Zamieszkane w większości przez Ukraińców obszary Rzeczpospolita uznawała za historyczne polskie ziemie i zwalczała zwolenników samostijnej Ukrainy. Dobrze znana jest nazwa 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich – nie da się natomiast tego powiedzieć o jej rodowodzie. Otóż latem 1919 r., w czasie polskiej ofensywy, oddział ułanów w trzydniowej bitwie w pobliżu Jazłowca na Podolu pokonał wojska wierne rządowi Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, głoszącemu hasło „Polacy za San” (w popularnej formie: „Znaj Lasze, po San nasze”). Umocnieniu państwowości polskiej w Małopolsce Wschodniej (przed wojną nie używano nazwy zachodnia Ukraina) miało służyć osadnictwo wojskowe. Osadnicy uosabiający, podobnie jak „obywatele ziemscy” i urzędnicy, polskie państwo byli celem napadów i zamachów. W ramach akcji odwetowych w 1930 r. spacyfikowano ukraińskie wsie. Zabicie w 1934 r. w wyniku zamachu dokonanego przez członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego było bezpośrednią przyczyną utworzenia obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Bereza miała wybić z głowy Ukraińcom samostijnost. Pierwszym polskim organem władzy, który zrezygnował z roszczeń w stosunku do zachodniej Ukrainy z Lwowem, był Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Rząd londyński domagał się stanowczo zachowania przedwojennej granicy na wschodzie, a oddziały zbrojnego podziemia antykomunistycznego, uczczone dwa lata temu świętem państwowym (Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych), marzyły o III
Tagi:
Krzysztof Pilawski