Z księciem nie było łatwo

Z księciem nie było łatwo

Zofia Golubiew, historyk sztuki, muzealnik, w latach 2000-2015 była dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie, a od roku 2000 do 2003 prezesem Zarzadu Fundacji XX Czartoryskich fot. Andrzej Makuch

Utrzymanie Muzeum i Biblioteki Czartoryskich kosztowało nas rocznie około 4,5 mln zł Zofia Gołubiew – historyk sztuki, muzealnik, w latach 2000-2015 dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, a w latach 2000-2003 prezes Zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich Gdy pod koniec 2015 r. przestała pani być dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie, Adam Karol Czartoryski musiał się ucieszyć. Latami pisał na panią skargi do kolejnych ministrów kultury. – Nie ukrywam, że nieźle nam dokuczył. Gdy odchodziłam z muzeum, pozostawiłam wielką szafę pełną dokumentów obrazujących tę gehennę, jaką przeżywaliśmy w kontaktach z Fundacją Książąt Czartoryskich. Byliśmy atakowani zarówno przez Adama Karola Czartoryskiego, jak i przez jego kuzyna Adama Zamoyskiego. Jestem osobą, która chyba wie najwięcej, ile mieliśmy kłopotów z różnymi zarządami tej fundacji. To nieprawda, co opisują różne gazety, że kolekcja była nasza i mogliśmy robić, co chcemy; wszystko było własnością fundacji. A faktycznie to Adam Karol Czartoryski decydował o każdej sprawie. W latach 2000-2003 była pani prezesem zarządu tej fundacji. – Prezes Adam Zamoyski, w porozumieniu z Adamem Karolem Czartoryskim, robił wszystko, aby odłączyć się od naszego muzeum. W 2002 r. zlecił prawnikom przeprowadzenie analizy, czego trzeba, aby pozbyć się zależności od Muzeum Narodowego Krakowie. Prawnicy oparli się na błędach popełnionych przy tworzeniu fundacji i napisali, że pierwszym krokiem powinna być zmiana nazwy fundacji i statutu. W 1991 r. była to Fundacja Książąt Czartoryskich przy Muzeum Narodowym w Krakowie i każdy dyrektor Muzeum Narodowego był zarazem prezesem zarządu fundacji. Zmieniono więc nazwę na Fundacja Książąt Czartoryskich i skreślono zapis, że dyrektor muzeum jest z urzędu prezesem zarządu. Dlatego w 2003 r. zwolniono mnie z tej funkcji. Potem cztery razy zmieniano statut, ale na szczęście udało nam się zapobiec kilku niebezpiecznym zmianom. Gdy chciano znieść zapis o niepodzielności zbiorów, dwukrotnie zwoływałam w tej sprawie Radę Konsultacyjną. Po proteście członków tego gremium, złożonego z wybitnych autorytetów w dziedzinie kultury, Czartoryski wycofał się z pomysłu. Co chwila wymyślał coś, aby się pozbyć kurateli tego „wstrętnego muzeum” i tej pani dyrektor, która utrudnia mu życie. Chciał pełnej samodzielności Muzeum Książąt Czartoryskich, zapominając, że to Muzeum Narodowe utrzymuje kolekcję i budynki. A więc konsekwentnie broniliśmy zbiorów. Przed księciem? – Tak. I przed jego kuzynem Adamem Zamoyskim. Mieli oni różne dziwne pomysły, którym musiałam się sprzeciwiać, i stąd donosy pisane na mnie do ministerstwa. Podobno wasze stosunki były tak złe, że chciał nawet przenieść zbiory Czartoryskich do stolicy? – Mówmy raczej o ich stosunku do mnie i do Muzeum Narodowego. Adam Zamoyski rzeczywiście miał pomysł przeniesienia kolekcji do stolicy. Rozmawiał w tej sprawie z dyrektorem Muzeum Narodowego w Warszawie, który mu odpowiedział, że zbiory Czartoryskich są związane z Krakowem i tam powinny pozostać. Chciał się pozbyć biblioteki i archiwum? – Wymyślił, że przekaże zawartość biblioteki i archiwum do Biblioteki Jagiellońskiej. Dyrektor biblioteki UJ poinformował mnie o tym i powiedział, że taki łakomy kąsek powinien wziąć, ale jest historykiem, więc wie, że tego nie wolno zrobić. Książę Władysław Czartoryski, wnuk Izabeli, przywiózł w 1874 r. te zbiory do Krakowa i zamierzał utworzyć na wzór Ossolineum Naukowy Zakład Książąt Czartoryskich, składający się z trzech części, które miały nawzajem się uzupełniać – zbiory muzealne, fantastyczna biblioteka i bardzo cenne archiwum. Tego nie można dzielić! Adam Karol Czartoryski i Adam Zamoyski chcieli też wprowadzić zapis, że w kolekcji są rzeczy mniej ważne, które można rozprzedać. O co tu chodziło? – O pieniądze. Bibliotekę i archiwum trzeba było utrzymywać, a one nie przynosiły fundacji żadnych zysków. A zbiory malarstwa? – Fundacja zarabiała głównie na podróżach „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci. Każdy taki wyjazd to były spore pieniądze. Ale po powrocie z USA i Japonii, gdy jeszcze byłam prezesem fundacji, po ciężkiej batalii doprowadziłam do podpisania uchwały zarządu, że przez 10 lat „Dama” nie będzie wyjeżdżała z Krakowa, a w tym czasie zostanie poddana badaniom konserwatorskim w celu dokładnego ustalenia jej stanu. Rzeczywiście przez 10 lat nie wyjeżdżała, ale fundator nie zgodził się na badania. Gdy skończył się 10-letni okres, natychmiast obraz rozpoczął wędrówkę po świecie. „Dama” pojechała na Węgry, do Hiszpanii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, przez kilka miesięcy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2017, 2017

Kategorie: Wywiady