W Watykanie toczy się wojna o władzę i pieniądze. Niektórzy spekulują, że skończy się dymisją papieża Agnieszka Zakrzewicz Korespondencja z Rzymu Wszystko zaczęło się od książki Gianluigiego Nuzziego „Jego Świątobliwość. Tajne dokumenty Benedykta XVI”. To kulminacja pierwszego etapu toczącej się w Watykanie wojny o władzę. Publikacja ta zawiera i analizuje dokumenty przeznaczone do wiadomości Benedykta XVI i jego najbliższych współpracowników, które opuściły teren Stolicy Apostolskiej i zostały przekazane Nuzziemu. Chodzi o ważne listy, korespondencję między papieżem a sekretarzem stanu kard. Tarcisiem Bertonem, zapiski osobistego sekretarza, ks. Georga Gänsweina, i dokumenty z różnych nuncjatur. Prawdziwość materiałów jest niepodważalna. – Moje źródło informacji odezwało się zaraz po wydaniu pierwszej książki, „Vaticano S.p.a” („Watykan sp. z o.o.”), która zawierała dokumenty z archiwum prałata Dardozziego i ujawniała skandale finansowe IOR (Istituto per le Opere di Religione – Instytut Dzieł Religijnych, tak oficjalnie nazywa się Bank Watykański – przyp. AZ), zaangażowanego w pranie brudnych pieniędzy oraz w wielką łapówkę Enimont dla włoskich polityków. Skontaktowano się ze mną przez starego znajomego. Zanim trafiłem do właściwego informatora, dwukrotnie spotkałem się z dwoma mężczyznami, którzy mnie „badali”, a ich zachowanie wskazywało na to, że są bardziej obyci z mundurem niż z sutanną. Spotkania ze źródłem informacji oraz przekazywanie dokumentów następowały systematycznie, w bezpiecznych miejscach. Żadnych telefonów, mejli, kontaktów bezpośrednich. Moje źródło informacji zostało nazwane Maryja, choć nie była to jedna osoba, tylko grupa, która postanowiła ujawnić zgniliznę Watykanu – mówi Nuzzi. Polowanie na kruki Watykan stwierdził, że książka Nuzziego jest niemoralnym owocem kradzieży i działaniem przestępczym. Trzy dni po premierze światowe media obiegła wiadomość o aresztowaniu przez żandarmerię watykańską papieskiego kamerdynera Paola Gabrielego. Zatrzymania dokonał szef żandarmerii Domenico Giani, którego nazwisko powtarza się w niewygodnej książce. Podobno w mieszkaniu kamerdynera znaleziono sejfy pełne dokumentów i urządzenia do ich kopiowania. Majordomusa osadzono w „pokoju bezpieczeństwa”, ponieważ w Watykanie nie ma więzienia. Chciano mu postawić zarzut spowodowania zagrożenia dla osoby papieża, ale ograniczono się do oskarżenia go o kradzież tajnych dokumentów i ich ujawnienie. O tym, że za Spiżową Bramą krążą tzw. kruki, które wykradają i rozpowszechniają tajne informacje, wiadomo od kilku miesięcy. Papież powołał komisję kardynalską mającą wykryć spiskowców, w której skład weszli Julian Herranz, Jozef Tomko i Salvatore De Giorgi. W lutym br. do włoskiego dziennika „Il Fatto Quotidiano” przeciekł ściśle tajny dokument dotyczący planowanego zamachu na papieża. Arcybiskup Palermo Paolo Romeo po powrocie z Chin mówił o informacji na temat śmierci Benedykta XVI (najpóźniej w listopadzie 2012 r.) na podstawie anonimowego donosu z 30 grudnia 2011 r., który dostał się w jego ręce, a następnie został przekazany przez kard. Daría Castrillóna Hoyosa do Sekretariatu Stanu i osobistego sekretarza papieża. Następcą Benedykta XVI miałby zostać kard. Angelo Scola. Rzecznik Watykanu o. Federico Lombardi skwitował wszystko stwierdzeniem, że to niedorzeczności. W Watykanie i poza jego murami wiele osób wątpi, by Gabriele był jedynym krukiem i informatorem Nuzziego. Raczej jest kozłem ofiarnym złożonym na ołtarzu kard. Bertonego, tak jak bankier IOR Ettore Gotti Tedeschi, zwolniony kilka dni wcześniej. Zwolnienie bankiera Zwolnienie Tedeschiego to wydarzenie bez precedensu, bo nigdy wcześniej – ani w przypadku Paula Marcinkusa, ani Angela Caloi (poprzednich bankierów IOR) – nie zastosowano kary tak surowej jak natychmiastowe oddalenie. – Jaką winę ponosi Tedeschi? Chciał, by IOR przestrzegał zasad międzynarodowych i aby Watykan został wpisany na tzw. białą listę państw przestrzegających przepisów przejrzystości finansowej. Kiedy w 2010 r. zatrzymano 23 mln euro przelewane z IOR bez danych beneficjentów i Watykan był podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy, ten bankier – w odróżnieniu od poprzedników – z własnej woli wyjaśniał sprawę w prokuraturze. Chyba objął funkcję jako protegowany kard. Bertonego, a później, widząc, co się dzieje, przeszedł na stronę papieża i to go zgubiło – tłumaczy autor książki. Podobno zwolnienia nie uzgodniono z Benedyktem XVI, a kiedy papież dowiedział się o tym – płakał. Rzecznik prasowy Watykanu oświadczył, że odejście Tedeschiego nie ma nic wspólnego
Tagi:
Agnieszka Zakrzewicz