Kto czeka na Unię

Kto czeka na Unię

Nie religia czy narodowa tożsamość, ale wykształcenie i wiedza o świecie dzielą nas na pro- i anty-Europejczyków Kiedyś był żywy w wielu środowiskach – a (uwaga!) w Europie Zachodniej nawet i dziś – stereotyp Polaka-katolika. Do tego obrazu miał dochodzić (i często tak było) katolicki patriotyzm ocierający się chwilami o nacjonalizm. Polska historia nauczyła nas, że trzeba bronić niepodległości przed zakusami obcych. Czy tak zostało do chwili obecnej? Niektórzy mówią, że nic tu się nie zmieniło i nie zmieni w najbliższej przyszłości, ale badacze zachowań społecznych wskazują, że nie jest to takie pewne. Większość z nas nadal co prawda chrzci swoje dzieci i bywa w kościele (choć rzadziej niż dziesięć lat temu), ale katolicki zaścianek ustępuje powoli miejsca religijności bardziej otwartej – także na Europę i perspektywę naszego członkostwa – albo po prostu postawie oddzielającej wyraźnie przekonania religijne od zapatrywań na świat czy polską teraźniejszość i przyszłość. Kto chciałby postawić tezę, że stereotyp Polaka-katolika przemiesza się już wkrótce na ostatniej prostej naszego wstąpienia do zjednoczonej Europy z nowym wizerunkiem Polaka zwolennika Unii Europejskiej, będzie miał niemało racji, ale nie w stu procentach. Wierząca, czyli przytłaczająca część naszego społeczeństwa nadal bowiem dzieli się – także w okresie referendum 7 i 8 czerwca 2003 r. – na rozmaite podgrupy. Z niezmiernie ciekawych badań, przeprowadzonych w ramach ogólnopolskiego sondażu wyborczego wynika, że w pozytywnym podejściu do Europy nie ma większych różnic pomiędzy tymi, którzy do kościoła nie chodzą i w Boga nie wierzą, oraz Polakami, którzy deklarują katolicyzm, ale nie praktykują lub rzadko bywają na mszach. We wszystkich tych przypadkach około 61% badanych deklarowało poparcie dla naszego członkostwa w UE (patrz: ramka). Nieco inne podejście deklarują Polacy wierzący i systematycznie praktykujący. Tu tylko – i jednocześnie aż – 52% określało siebie jako zwolenników UE, a 28% opowiadało się przeciw polskiej akcesji do Unii (bez rolników, którzy najmocniej sprzeciwiają się europejskiemu wyborowi Polaków). W rozbiciu na regiony kraju pojawiają się w tej dziedzinie jeszcze bardziej zaskakujące informacje. Okazuje się, że bardzo katolicka Galicja (czyli rejon podkarpacki i małopolski) jest obecnie znacznie mniej antyeuropejska niż bardziej umiarkowana religijnie Kongresówka – były zabór rosyjski (lubelskie, podlaskie, mazowieckie). Z kolei niewierzący, wierzący, ale niepraktykujący i nawet katoliccy dewoci z ziem zachodnich, przyłączonych do Rzeczypospolitej po II wojny światowej, prawie nie różnią się w pozytywnym stosunku do UE. Z badań CBOS wynika na przykład, że największe poparcie przed referendum dla UE deklarowali jednoznacznie mieszkańcy trzech województw graniczących z…Unią, konkretnie z Niemcami. W województwie dolnośląskim zwolenników integracji Polski z UE było 78%, w województwach lubuskim i zachodniopomorskim po 77%. Skąd takie różnice? I to mimo zasadniczej zmiany podejścia polskich biskupów do perspektywy członkostwa Polski w Unii – od sceptycyzmu kilka lat temu do jednoznacznego poparcia dla UE w ostatnim okresie przed referendum – czego wyrazem był m.in. list Episkopatu Polski, odczytany 1 czerwca we wszystkich kościołach, popierający głosowanie „za UE”. Dlaczego część anty-Europejczyków nie posłuchała nawet słów Jana Pawła II, wypowiedzianych w Rzymie podczas Narodowej Pielgrzymki Polaków 2003. Po pierwsze, dlatego, że w polskim katolicyzmie nadal najważniejszy jest głos miejscowego proboszcza, a proboszczowie zwłaszcza na terenach wiejskich dość często pozostali eurosceptykami. I po drugie – stosunek Polaków do Unii wynika dzisiaj, jak wskazują sondaże, nie tyle z tradycji i religii, ile z własnych życiowych doświadczeń i poziomu wiedzy o Europie, a więc także własnego wykształcenia. Dlatego np. z badań CBOS wynika, że za członkostwem Polski w UE opowiadało się późną wiosną 2003 r. aż 80% osób z wyższym wykształceniem, 68% osób z wykształceniem średnim i tylko 53% Polaków z wykształceniem zasadniczym zawodowym oraz 51% respondentów z wykształceniem podstawowym. Podobna różnica występowała w zależności od stopnia poinformowania Polaków o Unii. Spośród tych, którzy uważali, że sporo wiedzą o integracji, aż 75% deklarowało poparcie dla naszej akcesji do UE (to wyniki sondażu OBOP). Z kolei wśród tych, którzy czuli się „niewystarczająco poinformowani”, głos za Unią obiecywało oddać wyraźnie mniej, bo 61% Polaków. To niezbity dowód, że niewiedza była główną przeszkodą w poparciu dla europejskiego wyboru, a dla europrzeciwników powodem do sączenia w umysły ludzi gorzej wykształconych i słabiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 24/2003

Kategorie: Kraj