Włodzimierz Cimoszewicz, senator, b. premier Jak to zmierzyć? Chyba tylko analizując interesy naszych partnerów. Tak rozumując, musimy dojść do wniosku, że ci, którzy są zainteresowani stabilnością Europy Środkowej, jej rozwojem i unikaniem konfliktów, są naszymi sojusznikami. W większym lub mniejszym stopniu są to nasi partnerzy z UE, przede wszystkim z grona starej piętnastki. Do tego trzeba dodać USA prowadzące politykę globalną, w której bezpieczeństwo Europy, a więc także nasze, odgrywa nadal kluczową rolę. Czyli nic zaskakującego. Sojuszników zidentyfikowaliśmy już dość dawno i niewiele się w tym zakresie zmienia. Prof. Dariusz Rosati, ekonomista, b. minister spraw zagranicznych Sojuszników mamy wielu. Są nimi Stany Zjednoczone, a także państwa Unii Europejskiej i NATO. Nie żyjemy już w czasach „sojuszów krzyżujących się”, takich, jakie niegdyś istniały i przecinały się, np. sojusz Rosji z Niemcami czy Polski z Rumunią. Mamy już inną epokę, w której powinniśmy mieć sojusznicze relacje z dużą liczbą krajów, zwłaszcza że nie ma tylu zagrożeń, co kiedyś. Z natury rzeczy najważniejszy dla bezpieczeństwa Polski jest sojusz z USA, a dla bezpośrednich relacji gospodarczych i interesów europejskich ważne są relacje z Niemcami. Poza tymi dwoma krajami mamy sojusznicze stosunki z Francją, Litwą, Czechami, Węgrami, Łotwą, wieloma krajami naszego regionu, a także z wieloma innymi krajami bardziej odległymi od Polski. Robert Tyszkiewicz, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych To państwa Unii i NATO. W ostatnich latach mogliśmy poznać w działaniu, kto jest przyjacielem. Niemcy wspierały naszą akcesję do NATO i UE, ich zaangażowanie było tu bardzo przydatne i korzystne. Na pewno sojusznikiem są też Stany Zjednoczone, choć nasza sympatia jest trochę nieodwzajemniona i nadzieje w tej kwestii przesadzone. Można mówić o bardzo przyjaznych relacjach z państwami Grupy Wyszehradzkiej, bo tutaj jest nie tylko wspólnota kulturowa i tradycja, ale także dobre kontakty społeczne. Związki te jednak nie mają dla nas strategicznego znaczenia, bo nie są to państwa wielkie. Dr hab. Paweł Soroka, teoria stosunków międzynarodowych, Warszawska Szkoła Zarządzania Z formalnych względów są to kraje NATO, które w wypadku zagrożenia powinny przyjść z pomocą, ale faktycznie różnie to bywało – liczą się interesy i potencjał poszczególnych państw. Powinniśmy współdziałać w czworokącie wyszehradzkim, bo tutaj jest wspólnota losów i interesów. Jest natomiast problem z Niemcami. Formalnie powinny być sojusznikiem, ale są historyczne obciążenia i dbanie o własne interesy ponad interesami Polski, choćby w dziedzinie energetyki. Generalnie trzeba dbać o własną siłę militarną i gospodarczą, zachować przynajmniej minimum zdolności obronnej, aby liczyć się w Europie i móc zawierać sojusze. Dr Ryszard Żółtaniecki, Collegium Civitas, b. ambasador w Grecji Najlepszym sojusznikiem Polski i jej największym potencjalnym wrogiem jesteśmy my sami. Kryzys i pewne procesy w świecie, takie jak wojna w Afganistanie i Iraku, pokazują, że wraca myślenie indywidualistyczne, które może przyjąć formę patologii, butnej państwowości i izolacjonizmu. Lepszy jest zdrowy egoizm i poszukiwanie wspólnoty interesów. Oprócz formalnych sojuszników z NATO i UE ciekawym zjawiskiem są sojusze ad hoc, kiedy nagle osiąga się efekt synergii, który trzeba wykorzystać i taki nowy sojusz zawrzeć. Ale nie można lekceważyć tradycyjnego gwaranta bezpieczeństwa – USA – choć nie jesteśmy dla Stanów partnerem strategicznym jako mały kraj w odległym regionie, ze słabą gospodarką. Naszą wielką szansą w UE jest partnerstwo wschodnie z Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Azerbejdżanem, Armenią i Gruzją objętymi wspólnym programem sąsiedztwa, w realizacji którego współdziałamy ze Szwecją. Ponieważ niepokoją nas bezpośrednie relacje Rosji i Niemiec, warto by pomyśleć o wspólnym nowym trójkącie Berlin-Warszawa-Moskwa i zacząć tu np. od wymiany młodzieżowej. Paweł Kowal, poseł PiS, b. wiceminister spraw zagranicznych Państwa Unii Europejskiej są sojusznikami Polski. Poza Europą sojusznikiem są Stany Zjednoczone, ale można też mówić o sojusznikach w innych państwach, na które po prostu możemy liczyć w różnych sytuacjach. Dotyczy to Ukrainy i Stolicy Apostolskiej, możemy też liczyć na Gruzję. Sprzymierzeńców mamy w wielu państwach na świecie, w których wcale nie spodziewalibyśmy się znaleźć tylu przyjaciół. Charakterystycznym momentem i swoistym testem była obecność głów wielu państw na pogrzebie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kiedy niespodziewana serdeczność i bliskość objawiła się np. ze strony wielu krajów Ameryki Łacińskiej
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz