Kto nas pociągnie do urny

Kto nas pociągnie do urny

Walka o pierwsze miejsca na listach zakończyła się tuż przed ich rejestracją w PKW Brak doświadczenia w uprawianiu polityki nie przeszkadza w kandydowaniu do Sejmu. Dlatego na listach wyborczych pojawiają się aktorzy, piosenkarze oraz sportowcy. Nadszedł też czas na odkurzenie polityków, którzy przegrali wybory cztery lata temu. Największa rewolucja dotyczy list wyborczych SLD. Przeglądając je, trudno dostrzec znane nazwiska. Szef Sojuszu, Wojciech Olejniczak, (jedynka w Sieradzu) chce w ten sposób zmienić wizerunek SLD i odmłodzić kadry. Liderzy, którzy cztery lata temu byli lokomotywami wyborczymi, teraz albo zostali skierowani na tory wiodące do Senatu, albo na bocznicę. Jedynkę do Sejmu zachowali Krzysztof Janik (Tarnów), Jerzy Szmajdziński (Legnica, na drugim miejscu znalazł się Ryszard Zbrzyzny), Michał Tober (spod Warszawy) i Janusz Zemke (Bydgoszcz). W Warszawie na pierwszym miejscu znalazł się Ryszard Kalisz, a zaraz po nim Katarzyna Maria Piekarska. W Krakowie dwa pierwsze miejsca przypadły – odpowiednio – Kazimierzowi Chrzanowskiemu i Bronisławowi Cieślakowi. W Płocku o mandat powalczy Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta. Natomiast Józef Oleksy, Marek Dyduch, Jerzy Jaskiernia i Jerzy Dziewulski wystartują do Senatu. Listy Platformy Najbardziej niechcianą jedynką PO był okręg warszawski, w którym Platforma nie ma najlepszych notowań. Działacze długo namawiali na to miejsce Donalda Tuska, ale ten – nie mając ochoty na weryfikację swej popularności w stolicy – ostatecznie umieścił się na liście gdańskiej. W Warszawie jedynkę dostała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Miała to być nagroda za zrobienie porządku z tzw. ludźmi Piskorskiego. W Krakowie bez niespodzianek – tu listę otwiera Jan Rokita. Ale zdaniem polityków PO, kształt list to dotkliwa porażka Rokity. Jego ludzie dostali zaledwie trzy jedynki (na 41 okręgów). Chodzi o Konstantego Miodowicza (Świętokrzyskie), Grzegorza Dolniaka (Sosnowieckie) oraz Zbigniewa Chlebowskiego (Wałbrzyskie). Wizytówką PO w Łodzi została posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska, której nie zaszkodziła nawet przedwyborcza jazda z procentami. Sile pieniądza musiała ustąpić Zyta Gilowska, długo pewna kandydatka na posła z okręgu lubelskiego. Tu jednak pierwsze miejsce dostało się jednemu z najbogatszych Polaków, Januszowi Palikotowi (inwestor tygodnika „Ozon”). W Warszawie znalazło się też miejsce dla socjologa Pawła Śpiewaka, który od dłuższego już czasu dostrzegał w swych analizach politycznych zalety PO. Po Śpiewaku na liście Tusk umieścił politologa Grzegorza Kostrzewę-Zorbasa. PO chętnie przywraca polityków AWS, którą tak gorliwie cztery lata temu krytykował. Teraz liderzy Platformy dogadali się z byłym rzecznikiem Akcji, Piotrem Żakiem, i byłym działaczem ZChN, Stefanem Niesiołowskim (obydwaj startują z Łodzi). W Gdyni lokomotywą wyborczą stał się były szef MSWiA, Marek Biernacki. Z Platformy do Senatu kandydują Krzysztof Piesiewicz oraz ustępujący rektor SGH, Marek Rocki (Warszawa). PO i PiS uzgodnili też wspólnych kandydatów na senatorów. Są to Bogdan Borusewicz w Gdańsku, Janina Sagatowska w Rzeszowie oraz Radek Sikorski w Bydgoszczy. Lokomotywami wyborczymi PiS są głównie śledczy z komisji, współpracownicy Lecha Kaczyńskiego w stolicy, obecni posłowie oraz piosenkarz Krzysztof Cugowski. Wielkim sukcesem posła Zbigniewa Ziobry jest wyprzedzenie na liście swego konkurenta – posła Zbigniewa Wassermanna. To właśnie Ziobro otwiera listę w okręgu krakowskim, a dopiero na drugim miejscu znalazł się były prokurator Wassermann. Znalazło się też miejsce dla ludzi sprawdzonych w warszawskich placówkach podległych Kaczyńskiemu. W okręgu chrzanowskim pierwsze miejsce dostał jego doradca i współpracownik oraz współtwórca Muzeum Powstania Warszawskiego, Paweł Kowal. Do Sejmu chce się także przenieść obecny dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski. Lokomotywą świętokrzyskiej listy ma być poseł Przemysław Gosiewski. Natomiast jego była żona spróbuje sił w okręgu warszawskim. Sejm za weksle Szefowie Samoobrony i LPR stawiają przede wszystkim na bogatych lub posłusznych. Wymogiem dostania się na ich listy jest bowiem podpisanie umowy z partią i weksla in blanco, na wypadek gdyby wybrany już na posła działacz chciał opuścić klub parlamentarny. Za lokomotywami Samoobrony ciągną nie tylko zwolennicy Andrzeja Leppera, lecz także oskarżenia prokuratorskie. Prym wiedzie oczywiście sam lider – pięć wyroków na koncie (m.in. ostatni za pomawianie polityków) i oskarżenie o wysypywanie zboża. W Gdańsku o mandat posła walczyć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Kraj